Eksperymenty na psychice człowieka, problemy z określającymi rzeczywistość słowami, powodujące wykluczenie ze społeczeństwa stały się głównym motywem spektaklu „Kaspar” (w reżyserii Barbary Wysockiej), który Wrocławski Teatr Współczesny zaprezentował szczecińskiej publiczności w ostatnim dniu Kontrapunktu (25.04).
Scena jest sceną, aktorzy są aktorami
Na scenie ustawione jest rusztowanie, na którym zawieszono zieloną kurtynę, pod nim stoi kilka włączonych telewizorów. Mówienie wyprzedza samo przedstawienie. Jeszcze zanim publiczność zajęła miejsca na widowni, aktorka zaczęła omawiać didaskalia spektaklu. Uświadamia nam, jak przedstawienie zostało skonstruowane i czego powinniśmy się po nim spodziewać: scena jest sceną, kurtyna jest kurtyną, rekwizyty są rekwizytami i zostaną wykorzystane tak, jak wykorzystuje się rekwizyty. Aktorzy nie będą starali się opowiedzieć nam historii, stworzyć nowej rzeczywistości – widz powinien cały czas pamiętać, że… to tylko gra. W trakcie spektaklu aktorzy przypominają o tym fakcie: „Sztuka nie pokazuje, jak jest naprawdę czy było naprawdę z Kasparem Hauserem. Pokazuje ona, co jest możliwe z kimś”. Spektakl nie jest dokumentem, nie ma na celu ani stworzenia portretu zagadkowego bohatera, ani opowiedzenia historii jego życia.
Mowa wprowadzająca w trans
Najwięcej dzieje się w warstwie słownej przedstawienia, w zrytmizowanych melorecytacjach, w osobliwym słowotoku. Słowa słyszymy od momentu, w którym przekraczamy próg pomieszczenia (w tym przypadku: hali PKP Energetyka SA Zakład Pomorski). Aktorzy nie są wystylizowani, występują w kostiumach współczesnych, w ubraniach prywatnych, codziennych. Można więc przyjąć, że jest to sugestia, że wymowa sztuki jest ponadczasowa. Ciekawa choreografia i projekcje są jedynie dodatkiem do natłoku słów. Szczególnie intrygująca jest scena, w której Kaspar, niczym dziecko, zapisuje wielokrotnie kredą na podłodze swoje imię. Pisząc, jednocześnie je ściera. Sprawia, że pojawia się ono w przestrzeni i zanika. Spektakl to studium nad słowem, które pozwala nam żyć, ale jednocześnie przejmuje nad naszym życiem władzę. Kaspar jest postacią stworzoną ze słów.
Co wiemy o Kasparze Hauserze?
Kaspar to autentyczna postać, o bardzo tajemniczej biografii. Urodził się w 1812 roku. Zgodnie z przekazywaną od lat legendą, jako szesnastoletni chłopiec niewiadomego pochodzenia pojawił się w 1828 na ulicach Norymbergii. Potrafił powiedzieć tylko jedno zdanie: „chcę być jeźdźcem, jak mój ojciec”. Przez pięć lat uczono go i próbowano przystosować do życia w społeczeństwie, w 1833 roku zmarł jednak w niewyjaśnionych okolicznościach. Sztuka oparta jest na powstałym w 1967 roku tekście Petera Handke, który przez krytyków został uznany za najznamienitszego dramaturga od czasów Becketta. Legenda o chłopcu-niemowie posłużyła za punkt wyjścia do stworzenia scenicznej kreacji. Przedstawienie to teatralny eksperyment, opowiadający o językowej inicjacji, o tym, jak poprzez kurację słowem, „doprowadzenie do mówienia” można człowieka „przeprowadzić do rzeczywistości”.
Dar mówienia czy tortura mówienia?
Kaspar „wiele lat nic nie rozumiał i dziwił się temu, co oczywiste”, przedmioty budziły w nim przerażenie, nie znał nawet samego siebie. Nie potrafił odróżnić „gorąca od zimna”, „czerni od bieli”, „wczoraj od dzisiaj”, bo nie potrafił ich nazwać. Jak mantrę powtarza zdanie: „chcę stać się taki, jaki kiedyś był ktoś inny”, zaś otaczający go ludzie starają się zatrzeć je w jego pamięci, zastąpić je innymi, społecznie utrwalonymi formułami. Bohater od nowa uczy się języka, „uczy się mówić i uczy się, że mówi”, poznaje ponownie sylaby, istotne słowa, w końcu zaczyna konstruować zdania, najpierw proste, z czasem coraz bardziej złożone. Nabywając umiejętności mówienia, Kaspar poznaje świat i stara się powrócić do zbiorowości, z której został wykluczony, gdyż nie mógł się z nią porozumieć. Chce współistnieć z innym ludźmi i wreszcie asymiluje się, opanowuje język i reguły społeczne tak doskonale, że wygłasza porywający społeczno-polityczny apel, w którym określa zakazy i nakazy, wskazuje normy postępowania. Po chwili jednak o wszystkim zapomina, wraz z utratą świadomości.
Stwarzanie zwierzęcia społecznego
Funkcjonowanie społeczności oparte jest na porozumiewaniu się, ten kto nie potrafi się porozumieć ze zbiorowością, pozostaje na jej marginesie. Nauczanie języka, poznawanie brzmienia słów, a szczególnie – ich znaczeń, to stwarzanie człowieka, który będzie mógł swobodnie uczestniczyć w życiu wspólnoty. Człowiek dzięki możliwości komunikowania się z innymi ludźmi wiele zyskuje: „działania stają się czymś nowym, gdy można je opatrzyć słowami”. Język pozwala mówić o emocjach, wyrażać uczucia, Kaspar stwierdza: „upadek sprawia mi ból, od kiedy umiem mówić o upadku”. Poznanie języka to również jedyna droga do opanowania społecznych reguł, a „wszystko, co można nazwać, przestaje być groźne”. Jednak nabywając język, człowiek także traci coś bardzo ważnego. Słowa (szczególnie slogany, frazesy i myślowe schematy, które są wtłaczane człowiekowi do głowy: „nie jesteś na tym świecie dla przyjemności”, „musisz umieć być dumnym z własnych osiągnięć”, „każdy zasługuje na szacunek”, „nikt nie jest niezastąpiony”, „w czystym pomieszczeniu i dusza jest czysta”, itp.) odbierają niezależność, wpadamy w pułapkę słów, stajemy się ich niewolnikami.
Zapisywanie czystych kartek
Ukazana w „Kasparze” nauka mówienia przypomina raczej tresurę, młody chłopak atakowany jest pytaniami i instruowany bez przerwy poleceniami. Słuszne prawdy, oczywiste pytania i jedyne właściwe odpowiedzi stają się narzędziem przemocy. Socjalizacja ma swoją drugą, ciemną stronę, którą widzowie poznali z wyświetlanego podczas spektaklu tekstu oraz z zaaranżowanej prasowej konferencji, na której lekarze-terapeuci opowiadali o środkach, jakie stosuje się wobec ludzi „społecznie chorych”, aby „doprowadzić ich do porządku” i „wskazać im nowe drogi”. Spokojnie, bez emocji opowiadają o biciu i torturowaniu pacjentów. Ludzie „chorzy społecznie” nie mają poczucia czasoprzestrzeni, tracą swoje wspomnienia i całą wiedzę, aby można było z nimi pracować podaje się im środki uspokajające i halucynogenne oraz szereg leków, stosuje się również terapię elektrowstrząsami. Dzięki temu pacjent staje się „czystą kartką”, którą na nowo można zapisać zgodnie z własnymi upodobaniami. Staje się pustym ciałem, które należy zapełnić słowami. Terapeuci zmuszają Kaspara do tego, by zaistniał, bo istnieć można tylko poprzez słowa. Nieważne kim jesteśmy, ważne co możemy o sobie powiedzieć. Jesteśmy mową – mówi nam Handke.
Kaspar to spektakl ambitny i trudny, jednak naprawdę wciągający – intryguje i skłania do przemyśleń. Myślę, że przypadł do gustu nawet najbardziej wymagającym odbiorcom. Odtwórca głównej roli, Szymon Czacki, został wyróżniony przez jury Kontrapunktu za to, że - jak stwierdzono w protokole - "nauczył widzów wagi i wartości słowa".
Komentarze
0