Jego pierwsza podróż do Szczecina trwała 3 dni. Pod koniec XVIII wieku płynął bowiem na barce. Teraz przywieziono go w specjalnej, klimatyzowanej skrzyni. Fryderyk II Wielki dłuta wybitnego niemieckiego rzeźbiarza, Johanna Gotfrieda Schadowa, powrócił do Szczecina i stanął w powstającym lapidarium przy ul. Staromłyńskiej.

Kwadrygę wieńczącą Bramę Brandenburską autorstwa Johanna Gotfrieda Schadowa zna chyba każdy. Nie każdy jednak wie, że spod dłuta tego samego artysty wyszedł ponadnaturalnej wielkości posąg pruskiego króla Fryderyka II Hohenzollerna zwanego Wielkim. Wykuta w białym marmurze kararryjskim rzeźba od 1793 roku prezentowana była w Szczecinie. Stała na obecnym placu Żołnierza Polskiego.

- Był to pierwszy pomnik władcy Prus, który pojawił się w przestrzeni publicznej – mówi dr Dariusz Kacprzak z Muzeum Narodowego w Szczecinie.

Po ponad 80 latach zniszczony pod wpływem warunków atmosferycznych pomnik Niemcy zastąpili odlewem z brązu. Oryginał natomiast trafił do hallu Pałacu Sejmu Stanów, obecnego Muzeum Tradycji Regionalnych (oddziału Muzeum Narodowego w Szczecinie przy ul. Staromłyńskiej). W 1942 roku został stamtąd ewakuowany. Statua władcy została przewieziona do zamku w Swobnicy. Doszło tam wówczas do feralnego wypadku – figura została nieumyślnie upuszczona ze schodów i rozbiła się na trzy części.

W pierwszej połowie lat 50. ubiegłego wieku zniszczone dzieło Schadowa powróciło do Szczecina, ale dopiero 53 lata później poddano je konserwacji połączonej z rekonstrukcją.

- Łączny koszt konserwacji, restauracji oraz zakupu brakujących bloków marmuru kararryjskiego zamknął się w sumie 110 tys euro – informuje Kacprzak.

Większą część środków na ten cel zebrało Towarzystwo im. Schadowa z Berlina.

- Fryderykowi brakowało szyi, ręki, nogi, kawałka płaszcza. Rzeźba nie miała też nosa. Widoczne na posągu jaśniejsze fragmenty to właśnie ślady po rekonstrukcji – mówi Kacprzak. - Te różnice w kolorze marmuru są świadectwem historii tej rzeźby. 200 lat odcisnęło na niej swoje piętno – dodaje.

Po zakończeniu prac konserwatorskich pomnik króla Prus przez cztery lata prezentowany był w Muzeum im. Bodego, jednym z ważniejszych muzeów w Berlinie.

Obecnie posąg ponownie powrócił do Szczecina i stanął w lapidarium powstającym na dziedzińcu Muzeum Tradycji Regionalnych przy ul. Staromłyńskiej. Wkrótce obok działa Schadowa zostanie wyeksponowany Mojżesz autorstwa Bernharda Bleekera, będący kopią słynnej rzeźby Michała Anioła. Posąg powstał na zamówienie szczecińskiego przedsiębiorcy Helmuta Toepffera. W Szczecinie rzeźba przebywała do 1948 roku. Później została wywieziona do Warszawy, skąd powróciła w ubiegłym roku.

Oba posągi szczecinianie będą mogli podziwiać jeszcze w grudniu tego roku.

Fryderyk II Wielki był jednym z inicjatorów pierwszego rozbioru Polski. Jego pomnik w Szczecinie może więc wzbudzać kontrowersje. - Kustosze, historycy sztuki, pracownicy muzeum są strażnikami pamięci. Nie można wziąć gumki i czegoś wymazać. Historia Pomorza jest taka, że kraina ta przechodziła z rąk do rąk, w rozmaitych okolicznościach. To skomplikowana historia – tłumaczy Kacprzak. – W naszym Szczecinie przed laty stała ta rzeźba, dlatego używamy dzisiaj sformułowania, że wraca do domu. Opowiadamy prawdę historyczną – wyjaśnia.