Szczeciński zamek został odnowiony i upiększony, ale okazuje się, że tajemne moce i duchy nie wyprowadziły się z jego podziemi. W pierwszy weekend kwietnia w późnych godzinach wieczornych uaktywniły się w sposób szczególnie odczuwalny.

Dokładnie 1 kwietnia o 21.30 na scenie teatru Piwnica przy Krypcie premierowo został pokazany spektakl „Tajemnicza Irma Vep” według sztuki Charlesa Ludlama, nowojorskiego aktora i reżysera, który wystawił ją na Off-Broadwayu w 1984 roku, a następnie była prezentowana na całym świecie i doczekała się też kilku polskich inscenizacji. W dobrej tradycji szczecińskiego teatru Krypta były zawsze spektakle „z dreszczykiem”, najlepiej chyba odpowiadające nastrojowi tej sceny. Widzieliśmy już tutaj choćby „Drakulę” według Brama Stokera czy „39 stopni” A.Hitchcocka. Tym razem stężenie grozy jest jeszcze bardziej intensywne.

 

Akcja „Tajemniczej Irmy...” rozgrywa się w Mandacrest, w rezydencji angielskiego rodu Hillcrestów. To w tym miejscu lord Edgar mieszka wraz z Lady Enid, swą drugą żoną. Pierwsza, nieżyjąca już partnerka, widoczna na portrecie zawieszonym w salonie wciąż nie daje mu spokoju, a w dodatku zatrudnieni w posiadłości ludzie: służąca Jane i świniopas Nikodem, też zdają się snuć jakieś intrygi (obrazuje ten fakt wełniana nić poprowadzona między rzędami widzów na sali). Widzimy lub słyszymy wampiry, wilkołaki, a nawet zombie.

 

Edgar jest egiptologiem i właśnie nad Nilem postanawia poszukać rozwiązania zagadek i tajemniczych zdarzeń w jego otoczeniu. Tak więc gotycki mrok zostaje rozświetlony blaskiem sarkofagów, a tańczący faraon bawi widzów rymowaną piosenką. Na scenie widzimy w sumie czwórkę aktorów (i zarazem reżyserów). To Paweł Niczewski, Arkadiusz Buszko, Joanna Matuszak, Konrad Pawicki, którzy często zmieniają charakteryzacje i kostiumy. Akcja jest bowiem bardzo dynamiczna. Dialogi ociekają krwią, ale też wiele w nich humoru oraz aluzji do filmów i literatury czy nawet lokalnych realiów.

 

Kolejne prezentacje spektaklu odbyły się 2 i 3 kwietnia i jestem pewien, że to dopiero początek kariery Irmy Vep na tej scenie. Ktoś, kto polubił wcześniejsze dokonania Kompanii Szekspirowskiej, takie choćby jak „Hard Topor Cafe” z pewnością i tę inscenizację powinien poznać.