Dali drugie życie ponad trzydziestoletniemu Fiatowi 125p i za jego kółkiem przemierzają całą Europę. Szczecińska ekipa „Wirtualnych”, czyli Wiola, Michał, Wojtek i Łukasz, kończy przygotowania do kolejnej edycji charytatywnego rajdu Złombol. 25 września wyruszą z Katowic aż na Sycylię.

Złombol to rajd samochodów produkcji komunistycznej. Śmiałkowie po raz kolejny udowodnią, że pamiętające poprzedni ustrój auta wcale nie są skazane na złomowiska. A za kierownicą Poloneza, Trabanta, Wartburga, czy Malucha, można w cztery dni pokonać ponad dwa tysiące kilometrów.

Samochód na kartki

Zgłosiło się już ponad 500 załóg. Prawdopodobnie jedyną ekipą ze Szczecina będą „Wirtualni”, którzy wystartują w „dużym Fiacie”.

- Ten samochód jest w mojej rodzinie od samego początku. Dziadek kupił go na kartki w 1983 roku - opowiada Michał Ryczańczyk. - Jeździł nim gdzieś do 1998 roku. Po śmierci dziadka wylądował w garażu i spędził tam przez nikogo niedotykany aż 7 lat. Wtedy odkopaliśmy go spod tony kurzu, bo stwierdziliśmy, że fajnym pomysłem będzie pojechanie na Złombol.

 

Porywają się na coś szalonego?

Pierwszy raz wystartowali w 2014 roku, gdy przez Słowację, Węgry, Słowenię, Włochy i Francję dotarli do hiszpańskiego kurortu Lloret del Mar. Rok później polski Fiat 125p dzielnie wspinał się na Przełęcz Stelvio (2757 m n.p.m.) we włoskich Alpach, na którą prowadzi najwyżej położona przejezdna droga w Europie.

- Za każdym razem, tuż przed naszym wyjazdem, przychodziły myśli, że porywamy się na coś szalonego - śmieje się Wojtek Kostecki. - Bo jednak pojechać prawie 40-letnim samochodem na drugi koniec Europy to jest bardzo duże ryzyko. Wiadomo, że części zamienne będą po drodze niedostępne, trudno też liczyć na pomoc miejscowych mechaników, którzy po prostu na takich samochodach się nie znają. Ale kto nie ryzykuje ten nie zyskuje.

 

W lepszym stanie niż te z taśmy FSO

Ale żeby takie wyprawy były w ogóle możliwe, trzeba było najpierw leciwemu Fiatowi zapewnić drugą młodość. Przed pierwszym Złombolem szczecińscy śmiałkowie dłubali w samochodzie ponad dziewięć miesięcy, a ostatnie poprawki wprowadzali tuż przed startem.

- Silnik przeszedł kapitalny remont z wymianą praktycznie wszystkiego co jest wewnątrz. Projektowany był dla troszeczkę innej benzyny, więc dostosowanie go do współczesnych realiów paliwowych kosztowało sporo zabawy. Obecnie myślę, że na współczesnej benzynie jeździ lepiej niż na tamtej - mówi Michał. - Wyremontowany został też cały układ hamulcowy, a układ jezdny doprowadzony do stanu używalności. No i poprawiliśmy nieco jego wygląd zewnętrzny. Wszystko robiliśmy sami.

Dziś mogą z dumą chwalić się, że w wielu aspektach ich Fiat 125p jest w lepszym stanie niż nowiutkie modele wyjeżdżające trzy dekady temu z fabryki FSO. I wyposażony jest w funkcje, o których ówczesnym inżynierom nawet się nie śniło. Np. dzięki specjalnej przetwornicy napięcia można w nim ładować komórki i laptopy.

Co, gdy wszystko się zaświeci?

Na tydzień przed startem Złombola 2016 samochód jest już w stu procentach gotowy na wyzwania. A tych na drodze do sycylijskiego Palermo (później uczestnicy popłyną jeszcze promem do Tunezji) nie zabraknie. Nie da się pewnie uniknąć drobnych awarii, które są wpisane w specyfikę tego typu rajdów.

- W zeszłym roku mieliśmy pod Amsterdamem trochę przebojów związanych z instalacją elektryczną. Nagle wszystko nam się zaświeciło i samochód stwierdził, że dalej nie jedzie. Straciliśmy jakieś dwie godziny rozkładając instalację na części, szukając uszkodzenia. Co najlepsze nic nie znaleźliśmy, ale auto jakimś cudem zaczęło działać. Więc po porostu wsiedliśmy i pojechaliśmy dalej nie zastanawiając się dłużej nad tym - śmieje się Michał.

Pieniądze dla dzieciaków

Codziennie uczestnicy będą pokonywać 600-700 kilometrów. Na trasę będą wyruszać wcześnie rano, a zatrzymywać się dopiero po zmierzchu.

- Ale w tym rajdzie nie chodzi o to kto będzie pierwszy. Chcemy zobaczyć ciekawe miejsca, dojechać do mety, a wieczorem spotkać się z innymi uczestnikami na wspólnej integracji. A także, co najważniejsze, pomóc dzieciakom - mówi Wojtek

Złombol ma bowiem charakter charytatywny. Pieniądze pochodzące ze wpisowego i od wspierających rajd darczyńców, przekazane zostaną wychowankom domów dziecka ze Śląska (z tamtych rejonów pochodzą organizatorzy). W ubiegłym roku uzbierano w ten sposób 734 tys. zł. W tej edycji, przy rekordowej liczbie ponad 500 zgłoszonych załóg, ten wynik powinien zostać pobity.