Kontynuuje lodowe dziedzictwo, choć… wcale tego nie chciała
Historia firmy Lody Marczak sięga 1985 roku. Działalność w Szczecinie zaczęła się 13 lat temu od małego lokalu przy ulicy Piłsudskiego. Dwa lata po tym, jak okazał się on nadspodziewanym sukcesem, otwarto drugi lokal przy ulicy Rayskiego.
W rodzinie Marczaków była wieloletnia tradycja produkcji lodów, ale pani Karolina przyznaje, że musiała długo oswajać się z myślą o kontynuowaniu rodzinnego biznesu.
– Przyjechałam do Szczecina z moim ówczesnym narzeczonym z Niemiec. Podjęłam pracę w dziale marketingu jednej z firm i po miesiącu stwierdziłam, że to zupełnie nie moja bajka. Zadzwoniłam do taty i powiedziałam: „Dawaj mi te lody” – śmieje się nasza rozmówczyni. – Kiedy weszłam w ten biznes, miałam 32 lata, tyle samo, co mój tata. Nie spodziewałam się, że będę to robić, dzisiaj jednak absolutnie tego nie żałuję. Gdy mój tata rozpoczynał działalność, to słyszał radę: „Lodziarnię otwieraj obok kościoła”, a ja otwierałam w centrum miasta. Najpierw miałam mieć wielki lokal, ale jak tata go zobaczył, to powiedział: „Ma być jak najmniejszy, żeby po prostu dobrze wystartować” – mówi Karolina Marczak.
– Jestem osobą emocjonalną, energiczną, kreatywną, pomysłową, a mój narzeczony jest z Niemiec i jest solidny i poukładany. Ten duet doprowadził do sukcesu, bo ja chciałam jechać na wakacje, a mój mąż mówił: kupujemy nową maszynę. Przez osiem lat tylko inwestowaliśmy i to przyniosło efekty – mówi nasza rozmówczyni.
Lody, by przyciągać gości nie tylko incydentalnie, muszą być dobrej jakości.
– Szukamy inspiracji wszędzie. Czytamy książki, podróżujemy. Klienci lubią być zaskakiwani, ale lubią też mieć dostęp do klasyki. Jesteśmy pod tym kątem konsekwentni, bo zawsze robimy rzeczy, które również nam smakują – mówi Karolina Marczak. – Mamy smak: beza, grejpfrut, karmel albo grejpfrut z różą. Smaki, zapachy, to też jest kwintesencja lodów. Tutaj ważna jest intuicja – mówi bohaterka „Historii sukcesu”.
„Ona uczyniła z jedzenia lodów pewien rytuał”
Przyjaciele i współpracownicy Karoliny Marczak jako źródło jej sukcesu wskazują determinację, pracowitość i energię.
– Znamy się od wielu lat. Karolina i jej lodziarnia to moi sąsiedzi, bo prowadzę obok restaurację. Wiedziałam, że te lody im pójdą, bo ta energia i jakość jest wyczuwalna. Jest zaangażowana, pomysłowa, traktuje to nie jak pracę, a jak pewną misję życiową i to jest dla niej życie. Widać, że jej zależy – mówi restauratorka Iwona Niemczewska.
– Jej podejście do życia, do ludzi, do pracy jest wyjątkowe. Jest entuzjazm, wizja biznesu, zaangażowanie, poczucie humoru, ale także w szaleństwie pewna siła spokoju. Ona uczyniła z jedzenia lodów rytuał – mówi Arleta Duvellger, przedsiębiorczyni.
– To nie jest biznes lekki, łatwy i przyjemny. Należy tu połączyć jakość, cenę, oczekiwania klientów. Klient idący do lodziarni chce, by czymś go zaskoczono, a jednocześnie, by trafić w jego gust. Wiele lodziarni zrezygnowało po kilku latach działania, bo nie było w stanie wyjść naprzeciw oczekiwaniom klientów. Lody Marczak są brandem znanym nie tylko w Szczecinie. Tutaj ewidentnie procentuje konsekwencja i skupienie się na mniejszej skali, ale za to na wzorowej jakości – mówi ekonomistka dr Katarzyna Kazojć.
Projekt „Historie sukcesu” to inicjatywa Polskiej Fundacji Przedsiębiorczości oraz portalu wSzczecinie.pl – kolejne rozmowy z przedsiębiorcami jesienią.
Hej Szczecin! Jest Piątek! Program śniadaniowy wSzczecinie.pl 5.12.2025
Komentarze