Teatr Kana zaprasza na spektakl "Gęstość zaludnienia" w reżyserii i adaptacji Krzysztofa Popiołka, na podstawie “Czarnobylskiej modlitwy. Kroniki przyszłości” Swietłany Aleksijewicz. Spektakl zrealizowano w ramach stypendium Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego.
Spektakl "Gęstość zaludnienia" jest narracją teatralną o mechanizmach pamięci i stosunku człowieka do przeszłości. Opowiada o katastrofie elektrowni w Czarnobylu w 1986 roku. Przywołując doświadczenie dramatu tysięcy ludzi opisanych przez noblistkę Swietłanę Aleksijewicz – dramatu, który wydarzył się tuż za wschodnią granicą Polski – spektakl stanowi probe zrozumienia kondycji człowieka po wybuchu, po wojnie, apokalipsie, katastrofie. Jest próbą odpowiedzi na pytanie: Jak odbudować swoje życie? Jak wyciągnąć pozytywne, konstruktywne wnioski z tragicznego doświadczenia? Sceniczna chóralna opowieść bada kondycję świata I psychiki człowieka po wybuchu, człowieka przygniecionego ciężarem trudnej przeszłości, funkcjonującego w chmurze obrazów i zdań – wspomnień, które przylepiły się do niego w trakcie długiej drogi i które przyniósł ze sobą aż do tutaj, teraz.
na podstawie: "Czarnobylskiej modlitwy. Kroniki przyszłości" Swietłany Aleksijewicz, przekład: Jerzy Czech
adaptacja i reżyseria: Krzysztof Popiołek
scenografia: Anna Wołoszczuk
kostiumy: Piotr Popiołek
obsada: Bibianna Chimiak, Karolina Sabat, Dariusz Mikuła, Piotr Starzyński
technika: Piotr Motas, Adam Dzidziszewski, Tomasz Grygier
ilustracja muzyczna: „Midnight With The Stars” (muzyka i słowa: Campbell James, Connelly Reginald, Woods Harry M.), „Awake, Oh Awake My Joel” (muzyka: Hillman Jon), „Iron Sky” (muzyka i słowa: Chaplin Charles, Nelson Dawid John William, Nutini Paolo Giovanni), „Waltz” (muzyka: Ginko Evgeny)
zdjęcia: Bartek Warzecha
Bilety kosztują:
- 30 zł - bilet normalny
- 25 zł - bilet ulgowy (uczniowie, emeryci, renciści, studenci do 26. roku życia, doktoranci do 32. roku życia)
- 15 zł - bilet grupowy (grupa powyżej 10 osób)
- 10 zł - bilet rodzinny (osoby posiadające Szczecińską Kartę Rodzinną lub Szczecińską Kartę Seniora).
Jak teatralnie opracować, zainscenizować, a później mądrze, pięknie, godnie zagrać arcydzieło literatury faktu, porażającą i traumatyczną Czarnobylską modlitwę... białoruskiej noblistki Swietłany Alieksijewicz? (...) Teatr Kana ma na to środki, jego twórcy mają za sobą szereg istotnych scenicznych doświadczeń, które sprzyjają spełnieniu tego marzenia. Czarnobylskie opowieści, starannie ułożone przez reżysera Krzysztofa Popiołka w rwaną, nieregularną narracyjną kompozycję na cztery głosy, wybrzmiewają właśnie tak strasznie i porażająco, jak trzeba, w akompaniamencie różnorodnego muzycznego tła i filmowych obrazów rzucanych na płaszczyzny dwóch ekranów na tylnej ścianie. Ożywczym przerywnikiem dla tego kasandrycznego czterogłosu są powracające natrętnie, kilkakrotnie powtarzane sekwencje frenetycznego, wyczerpującego, niepowstrzymanego tańca, który jest jakby zbawiennym objawem ożywczo-leczniczej pląsawicy przezwyciężającej choćby na moment nieuchronną trauma. (Juliusz Tyszka, “Nietak!t”)
…ruch pojawia się wtedy, kiedy postacie już mówić nie mogą, tak jakby odkrywały, że nie ma takich słów, którymi można by swoje doświadczenie opisać. Ten szaleńczy, indywidualny taniec jest bardzo fizyczny, wyczerpujący, jakby postacie swoim wycieńczeniem chciały odreagować to, co przywołują słowa (…) Ten ich zatraceńczy taniec robi naprawdę wstrząsające wrażenie, może dlatego, że potoki słów – mądrych, słusznych, strasznych, które nas zalewają – równocześnie uodparniają nas na to, co przekazują? Aktorzy Kany pokazują desperację i rozpacz ucieleśnioną, może dlatego docierającą do widza w bardziej bezpośredni sposób (…) (Joanna Ostrowska, teatralny.pl)
Formalnie to zbiór niezwykle osobistych monologów ofiar Czarnobyla. Świetnie udało się je połączyć w rytmiczną melodię, z przemyślanymi klamrami w postaci gestów czy powtórzeń. Bardzo dobrym pomysłem było wprowadzenie zapętlonej sceny żywiołowego tańca, który nie tylko rytmizował spektakl, ale pełnił także funkcję potrzebnej pauzy, a być może, z uwagi na ciężar opowieści, pewnego katharsis, nie tylko dla postaci, ale i dla widzów. (…) Propozycja młodego reżysera nie powtarza już ogranych scenicznych zabiegów przynależnych do modnego ostatnimi czasy „teatru reportażu”, lecz przydaje mu nową, świeżą i wyrazistą formę. Spektakl bardzo smutny, ale też mocno oczyszczający (katharsis nie tylko w scenie tańca). (Daniel Źródlewski, “Prestiż”)
Komentarze
1