„Pracujemy 24 godzinę na dobę, 7 dni w tygodniu, przez cały rok. Nie da się wyjść z pracy i wyłączyć telefon”
List, który otrzymaliśmy, wskazuje na trudne warunki pracy w centrum. Jednocześnie pracownicy wspierający dzieci w kryzysie skarżą się na brak odpowiedniego wynagrodzenia i docenienia ich pracy.
„Placówki funkcjonują 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, przez cały rok – także w weekendy, święta, Boże Narodzenie, Wielkanoc, majówki i Sylwestra. Nasze dyżury trwają po 12 godzin – również w nocy. Opiekujemy się dziećmi, które bardzo często nie mają nikogo – zostały porzucone, są chore, zmagają się z zaburzeniami, agresją, traumami. Wychowawcy to dla nich jedyni stali dorośli w życiu – opiekunowie, przewodnicy. Jako wychowawcy prowadzący towarzyszymy naszym wychowankom codziennie, chodzimy na zebrania szkolne, zabieramy do lekarzy i na zakupy, uczymy życia – ale nie dostajemy za to żadnego dodatkowego wynagrodzenia. Często załatwiamy różne sprawy w dni wolne lub po godzinach pracy, w końcu jesteśmy dla tych dzieci jak rodzice, nie da się po prostu wyjść z pracy i wyłączyć telefon” – czytamy w liście otwartym.
I dalej: „Jesteśmy jedynymi osobami, które starają się pokazać tym dzieciom, że nie każdy dorosły jest zły. Pracujemy w ogromnym stresie emocjonalnym, pod stałym obciążeniem psychicznym. Ludzie nie wiedzą, jak wygląda nasza praca – myślą, że dzieci są z nami tylko przez 8 godzin dziennie i wracają do domu. Tymczasem nasze placówki są ich domami, często przez wiele lat”.
Więcej obowiązków, wynagrodzenie bez zmian
Placówki Centrum Opieki nad Dzieckiem są przepełnione. Trafiają tam dzieci z ciężkimi zaburzeniami, po przejściach, z doświadczeniem przemocy. Wychowawczy zwracają uwagę, że mają pod opieką często kilkanaścioro dzieci naraz.
„Apelujemy o to, aby sprawdzić i porównać obowiązki placówek socjalizacyjnych i interwencyjnych – bo te ostatnie działają w trybie ciągłego alarmu, są zawsze gotowe do przyjęcia dziecka z interwencji, w każdej chwili, w dzień i w nocy. Pracownicy nie otrzymują żadnych dodatków za gotowość do odbierania telefonów interwencyjnych, za przygotowanie dokumentów, przyjęcie dziecka, podjęcia decyzji w stresie i odpowiedzialności – jednocześnie sprawując opiekę nad innymi wychowankami w grupie” – czytamy.
Wychowawcy zwracają również uwagę na natłok obowiązków i dokładanie kolejnych zadań, które nie są wynagradzane, a wymagają dodatkowej administracji, zabierającej czas na opiekę i pracę z dziećmi.
Będzie spotkanie z władzami miasta?
Wychowawcy Centrum Opieki nad Dzieckiem oczekują spotkania z władzami miasta. Jednak od kwartału nie udało się takiego zorganizować.
„Czekamy na spotkanie z władzami miasta, które miało dotyczyć dodatków finansowych dla placówek interwencyjnych. Temat ucichł. Czujemy się zignorowani” – piszą wychowawcy. „Chcemy też zwrócić uwagę na dramatyczny brak docenienia pracowników, którzy od wielu lat z ogromnym poświęceniem wykonują tę pracę. Doświadczeni wychowawcy są skarbem dla dzieci – gwarantują im stabilność, poczucie bezpieczeństwa, są jedynymi stałymi dorosłymi w ich życiu. Tymczasem przez lata nie otrzymują żadnego wyróżnienia, żadnego dodatku, żadnego symbolicznego gestu wdzięczności. To pogłębia frustrację i wypalenie”.
Treść listu przekazaliśmy rzecznikowi Centrum Usług Społecznych, które zastąpiło Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Szczecinie. Do tematu wrócimy, gdy otrzymamy odpowiedź.
Komentarze