„Nasza firma jest rozłożona na łopatki”
Branża klubowa w Szczecinie nigdy nie była tak rozbudowana jak w Warszawie, Krakowie czy Trójmieście. Nie zmienia to faktu, że w mieście funkcjonowało kilka lokali, w których mieszkańcy bawili się tłumnie w każdy weekend. Jednym z takich miejsc był legendarny Hormon. W rozmowie z portalem wSzczecinie.pl współwłaściciel kultowego klubu przyznaje, że jego sytuacja jest dramatyczna.
– Nasza firma jest rozłożona na łopatki – mówi szczerze Sławomir Janczak, współwłaściciel klubu Hormon w Szczecinie. – Nie mamy możliwości prowadzenia swojego biznesu, który prowadzimy od 25 lat. W tej chwili nie pracujemy, pracownicy siedzą w domu, może gdzieś dorabiają. Część zespołu musieliśmy zwolnić, a jako właściciele jesteśmy również mocno dotknięci sytuacją. Pożyczamy pieniądze na życie, na utrzymanie swoich rodzin, wszystkie oszczędności się skończyły – dodaje.
Hormon nie działał od marca. Potem wrócił w czerwcu, ale jako klub muzyczny z wyłączonym parkietem. W momencie ogłoszenia kolejnego lockdownu lokal musiał zostać ponownie zamknięty na cztery spusty i nie wiadomo, kiedy doczeka się otwarcia. Sławomir Janczak przyznaje, że ta niepewność sprawia, że wielu przedsiębiorców z branży klubowej może całkowicie zrezygnować z prowadzenia działalności.
– Nie wiemy, kiedy coś się zmieni, mamy sporo towaru w magazynie i nie wiadomo, czy go sprzedać czy oddać..., jesteśmy w zawieszeniu – mówi Janczak. – Jak się otworzymy, to pewnie mieszkańcy będą nas odwiedzać, ale nie wiemy, kiedy to nastąpi. Przez ten rok oswoiliśmy się z życiem z wirusem... – dodaje współwłaściciel Hormona.
Bunt barów i dyskotek? „Wszyscy jesteśmy poniżej możliwości przeżycia, jesteśmy pogrążeni w długach”
W rozmowie z portalem wSzczecinie.pl Janczak przyznaje, że trwające już niemal rok ograniczenie pracy klubów powoduje, że przedsiębiorcy popadają w dramatyczne tarapaty finansowe.
– Ja osobiście jestem już zadłużony, a żeby utrzymać rodzinę podejmuję się prac dorywczych. Remontuję łazienki, kładę kafelki, staram się sobie radzić – mówi Sławomir Janczak. – Mieliśmy 15 pracowników, a teraz zatrudniamy 9 osób. Jeżeli ta sytuacja się nie zmieni, to będziemy zmuszeni do zwalniania kolejnych – dodaje łamiącym głosem współwłaściciel Hormona.
Coraz głośniej mówi się o kolejnych otwarciach w gastronomii, hotelarstwie czy klubach fitness. Czy możliwe jest, że kluby i dyskoteki również będą się buntować? Nasz rozmówca mówi, że to nie jest wykluczone.
– Wszyscy jesteśmy poniżej możliwości przeżycia, jesteśmy pogrążeni w długach. Jak to zostanie skomasowane i powstanie ruch społeczny, to na pewno takie kroki zostaną poczynione. Nasza działalność jest taka, że kontakt ludzi jest bardzo bliski, jesteśmy świadomi ryzyka zakażenia się, ale dojdzie do takiej sytuacji, że kluby i restauracje będą zmuszone, by się otworzyć – dodaje Sławomir Janczak.
Komentarze
92