30-metrowy Maszt Maciejewicza to oryginalna konstrukcja (dźwig bomowy) z parowca zbudowanego w 1929 r. Współczesnym szczecinianom kojarzy się przede jako część śródmiejskiej panoramy przy zjeździe z Trasy Zamkowej. Niektórzy nie mogą odżałować, że charakterystyczną instalację przeniesiono na bulwary.
Wiele szczecińskich pomników, rzeźb i instalacji artystycznych wielokrotnie zmieniało swoją lokalizację, co wiązało się często z różnymi „przygodami”. Wspólnie z Poliną Wierzchowiec, przewodnik miejską i miłośniczką historii Szczecina przyjrzeliśmy się najciekawszym takim historiom.
Od Nowego Jorku po Wały Chrobrego
To szczecińska instalacja, która pokonała zdecydowanie najwięcej kilometrów. Maszt Maciejewicza jest bowiem oryginalną konstrukcją (dźwigiem bomowym), pochodzącą z parowca zbudowanego w niemieckiej stoczni Bremer Vulkan w 1929 r. dla francuskiej Compagnie Generale Transatlantique. Statek, pod nazwą SS „Wisconsin”, pływał na linii Nowy Jork – Hawr oraz do portów w Zatoce Meksykańskiej.
W 1951 r. jednostkę kupiły Polskie Linie Oceaniczne w Gdyni. Najpierw nosił nazwę „Fryderyk Chopin”, potem stał się rybacką bazą przedsiębiorstwa Dalmor ze Szczecina, jako SS „Kaszuby”. W 1973 r. statek przekwalifikowano na hulk przy Wałach Chrobrego – siedzibę Liceum Morskiego, a wspinaczka na 30-metrowy maszt była jednym z ważnych sprawdzianów dla młodych adeptów żeglarstwa. Jednostka zyskała wówczas nazwę SS „Kapitan K. Maciejewicz”, na cześć słynnego kapitana, który położył w Szczecinie podwaliny pod Państwową Szkołę Morską.
Stał się jednym z symboli Szczecina
Statek zezłomowano w 1982 r., ale kilkadziesiąt elementów zachowano. Prof. Władysław Filipowiak z Muzeum Narodowego długo zabiegał, by najbardziej efektowna część – 30-metrowy dźwig bomowy – wrócił w przestrzeń publiczną. Udało się to w 1990 r., gdy maszt Maciejewicza stanął przy wjeździe na Trasę Zamkową.
Szybko stał się bardzo charakterystycznym elementem krajobrazu miasta. Dlatego, gdy zdemontowano go w celu wykonania napraw, mieszkańcy dopytywali, kiedy wróci. Ostatecznie wrócił, ale już w inne miejsce. Trafił na nadodrzańskie bulwary (zobaczyć można go przy Nabrzeżu Celnym). Miasto tłumaczyło, że nie może już stać przy wjeździe na Trasę Zamkową, bo w przyszłości planowana jest tam przebudowa układu drogowego, powstać ma m.in. torowisko tramwajowe w kierunku planowanego Mostu Kłodnego.
ZOBACZ TEŻ: Wędrujące pomniki. Na początku płonęły na zboczach wzgórza zamkowego
Komentarze
17