Tematem wtorkowego wydania programu „Studio wSzczecinie.pl” była sytuacja siłowni i klubów fitness, które od połowy października są nieczynne dla mieszkańców. W klubach ćwiczyć mogą tylko zawodowi sportowcy powołani do kadry narodowej, co w praktyce oznacza, że stoją one puste lub są całkowicie zamknięte. Polska Federacja Fitness przyznaje, że przedsiębiorcom skończyła się cierpliwość i podejmują oni decyzje o otwarciu klubów, wiele z nich działa od 1 lutego, a inne właśnie rekrutują kadrę pracowników, by wystartować w najbliższych dniach. Krzysztof Kryj ze Szczecińskiego Centrum Treningu Personalnego przyznaje, że wiele siłowni jest czynnych, ale działa „w podziemiu”, by nie przyciągać uwagi policji i sanepidu.

„Klienci tęsknią, pytają, kiedy siłownie będą otwarte”

Według Polskiej Federacji Fitness w Polsce 1 lutego otworzyło się ponad 1600 siłowni. W jakich miastach? Które konkretnie? Tego nie wiadomo, bo Federacja nie chce, by właściciele klubów mieli natychmiastową wizytę policji i służb sanitarnych. Nie wiemy więc, czy siłownie w Szczecinie swobodnie przyjmują już klientów, czy może nadal trzeba być zawodnikiem kadry narodowej w danej dyscyplinie sportowej.

– Sieciówki, z tego co wiem, są zamknięte, ale inne siłownie są jak najbardziej otwarte na różnych zasadach. Wiele dla sportowców, a inne dla ludzi, którzy deklarują, że są sportowcami. To jest trochę takie siłowniowe podziemie – mówi Krzysztof Kryj. – Klienci tęsknią, pytają, kiedy, siłownie będą otwarte, wiele osób miało nadzieje, że od lutego ponownie będą zajęcia. Byłem grubasem, schudłem 40 kilogramów, startuję w zawodach i chcę pokazywać ludziom, że można zmienić swoje życie. To jest wielki problem, bo tych ludzi nie ma kto teraz poprowadzić. Zawsze w marcu zaczynaliśmy „projekt przemiana”, a teraz tego nie będzie. To jest grupa ludzi, która ucieknie i nie wróci już do sportu – dodaje.

W Polsce już czynnych ma być 1600 siłowni, a według Polskiej Federacji Fitness zaraz będzie 2500

Jak mówił podczas programu „Studio wSzczecinie.pl” Maciej Kowalski z Polskiej Federacji Fitness, nie wszyscy byli gotowi przyjąć w pierwszy dzień „nowego otwarcia” klientów, bo jesienią musieli zwolnić ludzi, a teraz ponownie prowadzą rekrutacje. Sprawa jest trudna i jak mówi ekspert, to nie chęć zysku, a desperacja skłania kluby do tego, by ponownie się otwierać mimo rządowych rozporządzeń.

– Szybko liczba otwartych klubów przekroczy połowę branży, czyli 2500 obiektów. Nie ma co wywoływać wilka z lasu i głośno mówić, że jesteśmy otwarci. Kluby fitness są bezpieczne, sterylne, to nie są lokale w blokach w piwnicy, ale obiekty z klimatyzacją, wysokimi sufitami i profesjonalnym sprzętem. Są one jak najbardziej bezpieczne, ale decydenci nie zgadzają się z naszym zdaniem, przedstawiają swoje badania i swoich specjalistów, ale one nie są prawdziwe – mówi Kowalski. vW sieci pojawiały się informacje, że nie wszystkie siłownie się zamknęły. Jedne oferowały specjalne szkolenia, inne sugerowały zapis do konkretnych sekcji sportowych. Pojawiały się komentarze, że jest to fortel gospodarczy, którego celem jest ominięcie rozporządzenia.

– Nie było kombinowania, a działanie z przepisami prawa. Mamy taką sytuację, że sanepid z policjantami zagląda z kontrolami, a nie ukarano żadnego klubu. Działamy zgodnie z przepisami prawa. Możemy działać, kluby mogą być otwarte, ale dla stypendystów, zawodowców czy na szkolenia. Gdyby nie było popytu, to nie byłoby podaży. Trzeba pogratulować ludziom, którzy mają energię i chęć, by w takich czasach przychodzić na siłownię – mówił Kowalski.