Od prawie 17 lat prowadzi szkołę tańca, a w wieku 40 lat dostał się do finału Mistrzostw Świata enduro, „Naukę można zacząć w każdym wieku. Jeśli ktoś kiedyś zaczynał od zera i został mistrzem świata, to my też możemy” – mówi Paweł Sawicki.

Jak opowiada, tańczyć zaczął późno – w wieku 18 lat, a jeździć na motocyklu jeszcze później – w wieku 32 lat.

„Tych historii mam sporo”

- Moja przygoda z tańcem zaczęła się od tego, że idąc przez miasto spotkaliśmy chłopaków, którzy na kartonach tańczyli breakdance. Tak nam się to spodobało, że sami zaczęliśmy tańczyć. Pasja weszła na dobre – wspomina Paweł Sawicki.

W 2008 roku, wspólnie z żoną Agnieszką, założył szkołę tańca Save The Beat. Na początku działali w Szczecinie, potem przenieśli się do Stargardu.

- Tych historii mam sporo. Tańczyłem w musicalu hip-hopowym Teatru Muzycznego w Gdyni „12 ławek”, wystąpiłem na scenie z The Black Eyed Peas, w programach telewizyjnych – wymienia. Podkreśla przy tym, że nie ma wieku, w którym już nie można tańczyć.

- Mam kolegę, który przyjął na zajęcia ponad 50-letniego pana. Na zawodach poznałem panią, która ma 80 lat i razem z wnuczkiem tańczą breakdance. Te granice są tylko w naszych głowach – podkreśla.

„Byłem najstarszym zawodnikiem i dostałem się do finału”

W tańcu jest już spełniony. Za to od kilku lat doskonali się zupełnie innej dyscyplinie sportowej – enduro.

- To poruszanie się na motocyklu po wszystkich leśnych obszarach. Wliczamy w to belki, opony, piaskowe podjazdy, skały, kamienie. Zawodnik musi poruszać się po każdym elemencie i pokazać jak najwyższy poziom. To najcięższa forma jeśli chodzi o zawody motocyklowe. Wymaga szybkości i techniki – tłumaczy.

Paweł Sawicki jest członkiem grupy MotoBoyz Motocross. Na pierwsze Mistrzostwa Świata pojechał w wieku 40 lat.

– Byłem najstarszym zawodnikiem i dostałem się do finału. Stałem na jednej linii z młodszymi ode mnie. Nie nastawiam się jednak na sukces, ale fajne spędzenie czasu. Medal czy puchar postawimy na półce, a to, co w głowie – mamy na całe życie – podkreśla Paweł Sawicki.

Plany na przyszłość?

- Plany są ogromne, tylko czasu brakuje. Od organizacji imprez przez kolejne szkolenia po wyjazdy. Chłopaki już nie raz mówili, że odetną mi Internet, bo cały czas coś podpatruję i wymyślam – śmieje się nasz rozmówca.