Pesymiści są przekonani, że Polacy jak zwykle zagrają trzy mecze. Mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor. Optymiści wierzą, że z tym składem i na własnych boiskach uda się nam nie tylko wyjść z grupy, ale zajść naprawdę daleko.

Turniej Mistrzostw Europy obejmuje 16 najlepszych drużyn. Jakby niektórzy rzekli ironicznie – 14 najlepszych i dwóch gospodarzy. Na szczęście sceptyków wśród polskich kibiców jest niewielu i niemal wszyscy liczymy na to, że w końcu będzie inaczej.

Jedenastka, która ma wygrać

Na ostatnie tygodnie przed rozpoczęciem piłkarskich zmagań trener Franciszek Smuda zaplanował dla swych podopiecznych trzy mecze towarzyskie. Wszystkie spotkania Biało-Czerwoni zwyciężyli. Pierwsze dwa – skromnie, bo zaledwie 1:0, zaś trzecie z Andorą 4:0. I chociaż ostatni rywal nie jest z najwyższej półki chodziło o to, by poprawić nastroje w drużynie, by mieli jeszcze jedną szansę na dogranie się. Dla Smudy to bardzo ważny turniej – nie tylko dla tego, że odbywa się w Polsce, również ze względu na opinie jakie zebrał od kibiców i dziennikarzy. Niemal wszyscy mieli mu za złe, że na turniej nie powołał Artura Boruca i Michała Żewłakowa. Zamiast przestrzegania zasad, zarzucali trenerowi łączenie życia zawodowego i prywatnego, a brak tych dwóch zawodników tłumaczono niechęcią Franciszka Smudy. Trudno jednak oceniać trenera przed rozpoczęciem mistrzostw, za parę tygodni może się przecież okazać, że wybrana kadra doprowadziła nas do tytułu.

Redakcja typuje

Pierwszy mecz już w piątek. Już za dwa dni. I chociaż skład jeszcze nie jest w 100% znany możemy snuć przypuszczenia, że na murawę wybiegną ci sami zawodnicy, którzy rozpoczęli mecz z Andorą. Bez wątpienia w bramce pojawi się Wojciech Szczęsny, który jest niekwestionowanym numerem jeden. W obronie zapewne pojawi się Łukasz Piszczek, Marcin Wasilewski, Damien Perquis, który udowodnił, że nawet kontuzja nie wykluczy go z turnieju i Sebastian Boenisch, który pokazał, że warto dać mu szansę. Przy linii pomocy mamy trochę więcej problemów. Na boisku na pewno od pierwszych minut pojawi się kapitan Jakub Błaszczykowski, zapewne nie zabraknie Ludovica Obraniaka, Eugena Polanskego i Macieja Rybusa. Naszą jedyną wątpliwością jest Rafał Murawski. Szczecińscy kibice wśród pierwszej jedenastki zapewne chętnie zobaczyliby Kamila Grosickiego, który przed lat był związany z Pogonią Szczecin. To u nas, sześć lat temu Grosicki rozpoczynał karierę, która dziś doprowadziła go do udziału w Mistrzostwach Europy. I chociaż szanse na grę w pierwszej jedenastce ma niewielkie z całą pewnością w przypadku wyjścia na boisko będzie dobrym wzmocnieniem zespołu. Bez znaczenia na to czy były Portowiec zagra z Grecją, życzymy mu, by w urodziny – które wypadają 8 czerwca – dostał od kolegów prezent w postaci zwycięstwa nad Grecją. Do skompletowania pełnej jedenastki brakuje tylko napastnika – w tej roli zapewne na boisku pojawi się fenomenalny w ostatnim czasie Robert Lewandowski.

Czarny koń turnieju

Gdy przyjrzymy się wszystkim chłopakom powołanym na Mistrzostwa Europy 2012 okazuje się, że mamy naprawdę ciekawy skład. W trakcie turnieju nasza gra zapewne będzie się opierała na trójce z Borussii Dortmund. Jednak w zespole znajdziemy wielu znakomitych piłkarzy. Popis swoich umiejętności może dać Szczęsny, jeszcze lepiej zagrać może Obraniak, który po zmianie klubu rozkwitł. Hitem według dziennikarzy ma być młodziutki Wolski. W ostatnich meczach swoją wartość pokazał Perquis. Teraz już za późno na zarzuty wobec Smudy, na kręcenie nosem. Teraz został tylko czas na to, by trzymać kciuki i wierzyć, że Polacy, tak jak kilka lat temu Grecy, okażą się czarnym koniem turnieju.