Dziś trzeba się do niego przeciskać przez krzaki, a przecież kiedyś wiadukt nad stoczniową bocznicą był częścią arterii prowadzącej z Drzetowa w kierunku Niebuszewa. Pozbawiony jednego przęsła i niszczejący, stał się miejscem zabaw dzieci i spotkań przy alkoholu. W najbliższych miesiącach pozostałości żelbetowej konstrukcji znikną z okolic ul. Druckiego-Lubeckiego.

– Do końca roku wiadukt zostanie rozebrany. Podpisaliśmy umowę z wykonawcą na prace rozbiórkowe, które mają się rozpocząć z początkiem września – informuje PKP S.A.

Okaleczona żelbetowa konstrukcja została wiaduktem donikąd

Wiadukt nazywany jest często przez okolicznych mieszkańców „złamanym mostem”. Według jednej z teorii brakujące przęsło zostało wysadzone przez wycofujących się z miasta Niemców. Według innej, konstrukcja przetrwała wojnę w całości, ale z uszkodzoną częścią, którą trzeba było usunąć.

Po 1945 roku w okolicy zupełnie zmienił się układ drogowy. Główną arterię poprowadzono ul. Sczanieckiej, która powstała na gruzach zniszczonych budynków. Fragment dawnej Vulcanstrasse, biegnący tuż przy kąpielisku na Gontynce (dziś stoi tam Fabryka Wody), nie był już potrzebny. Zwłaszcza, że przejazdu i tak nie było przez wyrwę w opisywanym wiadukcie nad bocznicą kolejową.

Z jednej strony wiaduktu stanęły garaże, a wokół wytyczono ogródki działkowe. Jeszcze w latach 60. między istniejącymi przęsłami istniała prowizoryczna drewniana kładka wykorzystywana przez pieszych. Później została rozebrana, a okaleczona żelbetowa konstrukcja została wiaduktem donikąd.

Przez jakiś czas przęsła łączyła jeszcze rura gazowa, po której odważniejsi (i mniej rozsądni) przechodzili nad torami. Kilka lat temu została usunięta.

Odnowiono tory, ale też zarastają

Ruiny z biegiem lat stwarzały coraz większe niebezpieczeństwo, część elementów zaczęła się osuwać. Dlatego już dawna zapadła decyzja o rozbiórce, która zostanie zrealizowana w najbliższych miesiącach.

Prowadząca dołem, odnowiona kilka lat temu, bocznica kolejowa powoli zarasta, gdyż nie jest wykorzystywana przez stocznię. Teoretycznie jednak nie ma przeszkód, by jeździły tamtędy pociągi towarowe.

Poszarpaną żelbetową konstrukcję można jeszcze zobaczyć z wiaduktu w ciągu ul. Sczanieckiej.