Arie operowe, piosenki artystyczne, scenki kabaretowe, przezabawne i zarazem refleksyjne monologi – wszyscy ci, którzy odwiedzili Scenę Dekadencji Teatru Polskiego, by świętować 25-lecie Czarnego Kota Rudego, sobotni wieczór spędzili w doborowym towarzystwie. Były łzy ze śmiechu, ale nie zabrakło także momentu refleksji nad otaczającym nas światem.

Czarny Kot Rudy Teatru Polskiego obchodzi swoje 25-lecie. Tegoroczne świętowanie zostało zaplanowane na cztery dni, podczas których zespół aktorów, a także przyjaciele szczecińskiej sceny kabaretowej, rozbawiali do łez zgromadzoną publiczność. Kiedy w składzie ma się Joannę Kołaczkowską, Hannę Śleszyńską, Andrzeja Poniedzielskiego czy Artura Andrusa, to nie może być to zły wieczór. Nic dziwnego, że sobotnie spotkanie z artystami zakończyło się długimi owacjami na stojąco.

„Uhumorzenie” i „optyminimalizm”. Poniedzielski, Andrus, Kołaczkowska – śmietanka polskiej sceny kabaretowej świętowała urodziny Czarnego Kota Rudego

Miłośnicy zabawy słowem mogli na własnej skórze doświadczyć, z jaką łatwością i pomysłowością posługują się nim artyści. Widzowie przekonali się o fenomenalnej dykcji Olgi Adamskiej, która wykonała piosenkę w zawrotnym tempie!

Wśród gości, którzy pojawili się na scenie, byli znakomici artyści kabaretowi. Artur Andrus nie zawiódł i na podstawie słów podanych przez publiczność – m.in. tramwaj, stępka i krucafuks – stworzył piosenkę. Andrzej Poniedzielski znany ze swojej powściągliwości rozbawił widownię do łez, mówiąc o tym, że wyznaje „optyminimalizm”. Joanna Kołaczkowska wtargnęła na scenę, by „uhumorzyć” publiczność, Krzysztof Materna pojawił się w stroju nawiązującym do osławionej kreacji Siostry Ireny, a Hanna Śleszyńska wykonała m.in. piosenkę do słów Jonasz Kofty.

Nie zapomnieli o otaczającej rzeczywistości

Podczas wieczoru pojawiły się łzy, nie tylko śmiechu, ale i smutku oraz żalu. Bo choć Czarny Kot Rudy kojarzy się przede wszystkim z rozrywką, to artyści nie zapomnieli, jaka sytuacja obecnie panuje na świecie, nie udawali, że wszystko jest w porządku. Druga część urodzinowego wieczoru odbyła się w zdecydowanie bardziej nostalgicznym i skłaniającym do refleksji tonie. Ogromnie uderzyło wykonanie utworu „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena, podczas którego wyświetlono flagę Ukrainy, czy też „Pijmy wino za kolegów” z Kabaretu Olgi Lipińskiej. Widać było, że artystami targały emocje i trudno było powstrzymać się od uronienia kilku łez.

– Wspierajcie Ukrainę – powiedział ze sceny Adam Opatowicz, dyrektor teatru i gospodarz wieczoru.

Wyjątkowi goście na publiczności

Podczas wieczoru na scenę zostali zaproszeni również zwycięzcy aukcji dwuosobowego zaproszenia na wydarzenie w ramach wsparcia Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, z którą Teatr Polski gra od wielu lat. Państwo Emilia i Arkadiusz wywalczyli wejściówki za niebanalną kwotę 7400 złotych!

– Co skłoniło do tego, by drugi raz wygrać aukcję? Możliwość bycia tutaj, spotkania z takim człowiekiem jak Poniedzielski i przede wszystkim pomocy dzieciom – przyznał pan Arkadiusz, który scenę Czarnego Kota Rudego stara się odwiedzać kilka, kilkanaście razy w roku. – Dzisiejszy występ jest fantastyczny, w zeszłym roku było skromniej ze względów pandemicznych. W przyszłym roku też planuję wygrać licytację, najwyżej mieszkanie sprzedam – dodał ze śmiechem. – Warto, to są niesamowite emocje.

Mocny skład Czarnego Kota Rudego nie zawiódł!

Równie fenomenalni byli aktorzy, których szczecińska publiczność doskonale zna ze spektakli granych na scenie Czarnego Kota Rudego. Adam Dzieciniak doczekał się nawet peanu o swoich nogach, które zostały wyeksponowane podczas wspólnego występu z dyrektorem, Adamem Opatowiczem. Odziane jedynie w kabaretki i różowe szpilki nogi Dzieciniaka zainspirowały Andrusa do napisania wychwalającego poematu, o ile lepiej poradziłaby sobie Pogoń Szczecin podczas meczu z Lechem Poznań, gdyby te nogi biegały po boisku!

Piosenka aktorska w wykonaniu Filipa Cembali to był popis wokalnych umiejętności aktora. Potężny głos, który potrafił przejść w delikatne dźwięki, zachwycił publikę. Jej serce skradł jednak Felipe Alonso Céspedes Sànchez bezbłędnym wykonaniem „Nessum dorma” z opery Puccinego.

To połączenie kabaretowych gagów, śmiesznych piosenek aktorskich, które przeplatały się z genialnymi wykonami znanych utworów dodało wieczorowi niesamowitego uroku oraz klasy. Publiczność nagrodziła występujących zasłużonymi brawami. Pełen emocji wieczór, który artyści zapewnili widowni, nie mógł zakończyć się inaczej.

– To są pierwsze urodziny Czarnego Kota Rudego, na których jestem i bardzo mi się podoba. Bezwarunkowo ci artyści, którzy się pojawią, warci są tego, by po dwóch latach pandemii wyrwać się z domu. Uznałam, że to jest ten moment, że warto wrócić do kultury – komentowała pani Wioleta.

Nie pozostaje nic innego, jak życzyć Czarnemu Kotu Rudemu kolejnych tak ważnych jubileuszy. Bo choć artyści „żyją na kocią łapę”, to ewidentnie jest to ich klucz do sukcesu.