Za nami pierwszy dzień 19. edycji Festiwalu SZPAK. Czwartkowy wieczór w Domu Kultury Słowianin należał do lokalnych artystów – najpierw na scenie rządziło impro, potem mikrofony przejęli stand-uperzy. „Myślę, że wrócimy”, mówią widzowie.

Te występy nigdy się nie powtarzają. „Było świeżo i zaskakująco”

Festiwal rozpoczęło impro w wykonaniu dwóch ekip. Pozostali i Aktórzy połączyli swoje siły i razem zagrali kilka gier, w tym taką, w której mogli używać tylko pytań i taką, w której tę samą scenkę trzeba było odgrywać w coraz krótszym czasie. Wieczór był również okazją do posłuchania wywiadu z ministrą nieistniejącego Ministerstwa Włosów i Rozgłosu, ale zarówno ona, jak i dziennikarz zadający pytania nie mogli używać swoich rąk. Potem improwizatorzy, czerpiąc inspiracje z publiczności, opowiedzieli o sekretach widzów. O tym, jak ktoś oszukuje na podatkach, nie lubi kartek urodzinowych czy bardzo chce być weterynarzem.

– Występować na SZPAK-u to zaszczyt i nobilitacja, mówię serio – podkreśla Matiz z ekipy Pozostałych. – To coś wspaniałego, że festiwal z taką renomą i tradycją się do nas odezwał, byśmy mogli rozpocząć wieczór. Publiczność była super, empatyczna, chłonna, dająca świetne inspiracje. Czuliśmy się przez nią tacy przytuleni. Przyjemnie też grać z inną grupą, dzięki temu było świeżo i zaskakująco, trzeba było mieć jeszcze bardziej wyostrzone zmysły, bo nie wiedzieliśmy, czego się po sobie nawzajem spodziewać. I to jeszcze podbiło stawkę impro, w którym właśnie nie wiadomo, co się wydarzy.

– Na SZPAK-u nie jestem po raz pierwszy, ale jestem pierwszy raz na impro i muszę powiedzieć, że było bardzo fajnie – przyznaje pan Adrian. – Spodziewałem się jednej gry, tych pytań, bo to gdzieś znam z telewizji, ale reszta była dla mnie zaskoczeniem. Myślę, że jak najbardziej wrócę jeszcze na impro.

Pierwszy raz na SZPAK-u i duże zadowolenie 

W drugiej części wieczoru na publiczność czekała dawka śmiechu dzięki stand-upowi. Wszystko zaczęło się od przysięgi publiczności, że do wszystkiego podejdzie z dystansem, oczywiście wyrażone to zupełnie innymi, bardziej dosadnymi stwierdzeniami. Całość poprowadzili Damian Viking Usewicz i Mateusz Pałka, którzy oprócz zapowiedzi kolejnych artystów, nawiązywali kontakt z widzami. I tak upatrzyli na widowni pana, którego ze względu na wygląd, mianowali Jezusem, a jego towarzyszkę – Marią Magdaleną. Ten żart ciągnął się przez cały wieczór.

Na scenie wystąpiło sześcioro komików ze swoimi monologami: Mateusz Pałka, Konrad Danczewski, Roman Boiski, Michał Obrycki, Miłosz Szymański i Anita Przywoźna. Było o żenujących momentach w związku, o tym, dlaczego życie jest jak ogórek i jak można zostać oszukanym na kwiaty.

– Jestem pierwszy raz na SZPAK-u i pierwszy raz na stand-upie i naprawdę bardzo mi się podobało, było to zaskakująco fajne doświadczenie – przyznaje pani Agnieszka. – Niewykluczone, że jeszcze przyjdę na stand-up.

– Pierwszy dzień za nami, otworzyliśmy impro z pełną mocą, potem lokalny stand-up, gdzie wiadomo, było już ostrzej, bardziej wprost – mówi Damian Viking Usewicz, organizator. – Ideą festiwalu jest pokazywanie tego, czego w internecie i w telewizji nie ma, pokazywanie tego, co w trawie piszczy – rzeczy, które są mniej znane, ale niesamowicie zabawne. Jesteśmy po to, żeby nawet samemu Jezusowi pokazać, że można się śmiać ze wszystkiego – dodaje z uśmiechem.

A przed nami jeszcze dwa dni festiwalowych emocji. W piątek o godz. 18:00 w Nowej Dekadencji Szczecińska Jesień Komediowa i występy dwóch kabaretów: DNO i Świerszczychrząszcz. Sobota rozpocznie się od propozycji dla dzieci – o godz. 10:00 w Domu Kultury Słowianin maluchy będzie zabawiał Cyrk Partolini. O godz. 14:00 festiwal przenosi się w zupełnie nowe miejsce – do Morskiego Centrum Nauki. Tam dwa darmowe wydarzenia: spotkanie autorskie z Krzysztofem Deszczyńskim i oficjalne otwarcie wystawy poświęconej Bohdanowi Smoleniowi, która w Szczecinie zostanie aż do grudnia. Wieczorem o godz. 18:00 organizatorzy ponownie zapraszają do Słowianina na Pojedynek Kabaretowy – o głosy widzów powalczą cztery grupy.