Drugi najwyższy szczyt świata pozostaje ostatnim ośmiotysięcznikiem niezdobytym zimą. W tym sezonie próbują zmienić to dwie wyprawy: kazachsko-rosyjsko-kirgiska i międzynarodowa pod kierownictwem uznanego w środowisku Alexa Txikona. Bask zaprosił do udziału we wspinaczce również Polaków. Najpierw Pawła Dunaja i Marka Klonowskiego, a później również Waldemara Kowalewskiego ze Szczecina.
- Alex przeanalizował mój dorobek w wysokich górach i uznał, że mogę dołączyć do wyprawy. Nie traktowałem tego w kategoriach wyróżnienia. Bardziej jako szansę na zdobycie nowych doświadczeń i rozwijanie umiejętności – mówi Kowalewski. - Szkoda tylko, że tak krótko to trwało.
Uderzenie kamieniem
Przygoda szczecinianina z K2 zakończyła się w poniedziałek 28 stycznia. Gdy szedł do obozu pierwszego na wysokości 5 800 metrów uderzył go spadający kamień. Ból w lewym ramieniu był na tyle silny, że o dalszej wspinaczce nie było mowy.
- Kości nie są pęknięte, czuję się dobrze. Ale uraz jest na tyle poważny, że nie pozwolił mi na kontynuowanie akcji górskiej. W takich warunkach trzeba być w stu procentach sprawnym – tłumaczy Kowalewski, którego z bazy pod K2 zabrał we wtorek helikopter (wspólnie ze zmagającym się z anginą Klonowskim).
Zima w Karakorum
Kowalewski w swoim dorobku ma już cztery ośmiotysięczniki zdobyte w Himalajach i Karakorum: Mount Everest, Lhotse, Broad Peak oraz Manaslu. Wyprawa na K2 była już jego dziesiątą w te rejony, ale pierwszą zimą.
- Różnica jest ogromna. Jest dużo zimniej, a przez to trudno w pełni odpocząć nawet w bazie, brakuje prawdziwego resetu. To też kwestia doświadczenia. Każdy opracowuje tutaj swoje patenty jak radzić sobie z zimnem – mówi Kowalewski.
Powrót pod K2
Szczecin leży daleko od wysokich szczytów, ale nie brakuje tutaj miłośników turystyki górskiej i wspinaczki. Co roku przekonać można się o tym podczas cieszącego się dużą popularnością przeglądu filmowego O! GÓRY (w tym roku 14-17 lutego). Stąd wywodzą się też himalaiści. Najsłynniejszym był Tadeusz Piotrowski, a w ostatnich latach słyszymy m.in. o wyczynach Janusza Adamskiego i właśnie Kowalewskiego.
- Wszystko zaczęło się od wypraw z tatą w Bieszczady i Karkonosze. Teraz, gdy są na to możliwości finansowe fajnie pochodzić po trochę wyższych górach – śmieje się Kowalewski, który na co dzień prowadzi firmę budowlaną.
Jego cel na ten rok to kolejna wyprawa na K2. Tym razem latem.
Komentarze
2