Co znajdziemy w drugiej książce Kowalewskiego, kiedy ukaże się trzecia część przygód Ugne Galanta i jakie jeszcze szczecińskie historie warto opowiedzieć w formie książki – m.in. o tym rozmawiano w programie Studio Kultura.

„Szóstka”, czyli druga książka autorstwa Przemysława Kowalewskiego, rozpoczyna się od wielkiej katastrofy tramwajowej z końca lat 60. ubiegłego wieku. Na początku zimy wykoleja się tramwaj linii nr 6, ginie 14 osób, wiele zostaje rannych. W rzeczywistości do wypadku doprowadziła awaria hamulca elektrodynamicznego, ale Przemysław Kowalewski w swojej powieści snuje zupełnie inną historię. Do zbadania kulis wypadku zostaje powołana specjalna grupa śledczych, na której czele staje Ugne Galant, a autor w oparach teorii spiskowych zastanawia się nad tym, czy jakąkolwiek zbrodnię można usprawiedliwić.

– W tej historii jest wiele innych wątków. Chciałem to osiągnąć, że czytelnik nie zdaje sobie sprawy z tego, co jest prawdą, a co fikcją literacką – zaznacza Kowalewski. – To, co mnie interesuje w pisarstwie, to pokazanie miasta, od tego zawsze zaczynam. Później szukam elementów, które będą interesujące nie tylko dla szczecinian, ale i czytelników z innych stron Polski.

Wyjątkowość Szczecina na skalę Polski

– To nasi dziadkowie i rodzice mieli to wyjątkowe doświadczenie przyjechania do pustego miasta, które dopiero miało być tworzone. Oni mogli zacząć budować od zera miejsce, które na wieki zostanie przez nich wymyślone – zaznacza Kowalewski. – W 1945 roku przez 60 dni nie było wiadomo, kto rządzi tym miastem. Przyjeżdżały wagony pełne repatriantów ze wschodu, ale w tym samym czasie przybijały statki z Niemcami. Przyjeżdżały pociągi z ludnością pochodzenia żydowskiego. Nagle miasto stało się tyglem narodów, które zaczęło żyć własnym życiem. I to jest bardzo interesujące.

Jakie jeszcze historie ze Szczecina można wykorzystać do stworzenia ciekawej książki? Jak się okazuje, jest z czego wybierać.

– Defilada wojsk Układu Warszawskiego i czołg, który wpada w obserwujących, to ciekawa historia. Ale nie jest jedyna. Większość czytelników zrobiło konkurs na to, o czym będzie kolejna historia. Jest mowa o czołgu na Piastów, jest o wybuchu armaty na Zamku Książąt Pomorskich. Tych historii jest mnóstwo – mówi pisarz.

Książki o Szczecinie przyciągają turystów

– To, co wydaje mi się istotne, to by w jednej opowieści nie opierać się tylko na tym, by wrócić do jakiejś katastrofy. Staram się w moich książkach o Szczecinie bardzo dużo mówić. W „Koźle” oprócz historii Rzeźnika z Niebuszewa, opisuję atak na konsulat radziecki. Tych historii szczecińskich staram się przemycić jak najwięcej – podkreśla Kowalewski. – Bardzo mnie interesuje, jak to miasto się rozbudowywało, jak się zmieniało. Szczecin jest o tyle wyjątkowy, że jest miastem portowym. W czasie komunizmu marynarze to, co przemycili, sprzedawali potem na Turzynie. I ten Turzyn był niesamowitą mekką wielu nowości, które pojawiały się za Żelazną Kurtyną. Był też okres, kiedy nie było wiadomo, czyj ten Szczecin będzie. W sumie aż do lat 90. mówiono, że to miasto zapominanie, że jeżeli jakieś inwestycje, to nie tutaj. Dlatego tak to jest inne i wyjątkowe.

Dlatego teraz czytelnicy coraz chętniej chcą poznać sam Szczecin. Dopytują, które opowieści są prawdziwe, wyszukują w internecie, sprawdzają.

– Cieszy mnie, kiedy słyszę, jak ludzie mówią: nie byłem w Szczecinie, ale obiecuję, że przyjadę. Dostałem też potwierdzenie, że trzech recenzentów przyjechało do Szczecina po przeczytaniu książek. Kiedyś przyszedł pan i powiedział, że on z kolegami w piątek często robi sobie wypad szlakiem Ugne Galanta – wspomina Kowalewski.

Jak przyznaje autor, jest w trakcie pisania kolejnej książki, która ukaże się wiosną przyszłego roku.

– W głowie mam też już czwartą część. Na razie będzie mrocznie. Ale moim marzeniem jest napisanie innej powieści, która w ogóle nie byłaby kryminałem – zaznacza.

Czy miasto powinno zainteresować się autorami?

Szczecin może pochwalić się naprawdę cenionymi na skalę Polski autorami jak Leszek Herman, Marek Stelar czy Sylwia Trojanowska.

– Tego, że miasto dotychczas nie zrobiło nic, by wykorzystać książki tych autorów, które są przecież bestsellerami, nie rozumiem – mówi Kowalewski. – Jeżeli miasto uważa, że Pogoń Szczecin jest świetnym materiałem promocyjnym, to tak samo jest Stelar czy Herman.

Co jeszcze przemawia za tym, że warto zwrócić uwagę na twórców? Tegorocznym laureatem Nagrody Wielkiego Kalibru przyznawanej za najlepszą polskojęzyczną powieść kryminalną lub sensacyjną otrzymał właśnie Marek Stelar. – Nigdy nikt ze Szczecina nie zdobył takiego wyróżnienia literackiego i szkoda tego potencjału – podkreśla Kowalewski.

Program „Studio Kultura” powstaje we współpracy radia SuperFM i portalu internetowego wSzczecinie.pl.