”Cztery lata minęły bardzo szybko. Pamiętam czasy, kiedy klub jeszcze raczkował. Stawialiśmy pierwsze kroki na bardzo niepewnym gruncie, ponieważ założenie było jedno – próba zaszczepienia tego, co niszowe.” 21 – 22 sierpnia celebrowaliśmy czwarte urodziny klubu Alter Ego.
W odróżnieniu od lat poprzednich, świętowanie trwało aż dwa dni. Piątkowa impreza pod hasłem „ Dead Girls Don’t Say No!” inspirowana była filmem „Cry baby” oraz stylem rockabilly, psychobilly i horror punk . Za oprawę muzyczną odpowiadali Dj Fairy, Dj Mati i Peter Jay. Wielu przybyłych bezwzględnie poczuło klimat tamtych lat, o czym świadczyły ubrania a może raczej przebrania, które przywdziali. Miłym zaskoczeniem było to, iż dzięki specyficznemu doborowi muzyki, piątki kojarzące się z imprezami, na które uczęszczali bardzo młodzi ludzie,odmieniły swój status. Tym razem gościli tam tak zwani „starzy wyjadacze”, których kojarzy się jeszcze z początków istnienia klubu. Przeniesienie się w czasy lat 50 – tych i 60 – tych ,bylo dobrym wyborem. Na scenie stał motor, ściany zdobiły zdjęcia kobiet wystylizowanych na pin up girls, zaś w drodze do toalety minąć można było mężczyzn w ramoneskach i kobiety w sukniach w groszki. „W piątkową noc dominował rock`n`roll lat `50 i `60, surf rock, taneczne rockabilly, doo wop, przekroje z nowej fali psychobilly, horror punk, jak również nie zabrakło rodzimych tuzów rock`n`rolla. Na parkiecie najżywiej było przy przy starych sprawdzonych nagraniach amerykańskiego rock`n`rolla. Nadal na pierwsze nuty utworów Elvisa można było zaobserwować ogromne poruszenie wśród płci pięknej.” – opowiada Peter Jay.
Sobota zaś upłynęła pod hasłem połamanej elektroniki. Gwiazdą wieczoru był dj i producent MORTEM, który wydaje dla wytwórni LTJ BUKEM`a Good Looking. Już o godzinie 21 imprezę rozpoczął szczeciński dj Marthaholtz (pandora project/ dance or die). Zaskoczył on pierwszych gości swym setm, w którym obecne były gatunki takie jak house, electro, break beat i bass line. Jako następny zagrał Kuncfot (pcv cru) znany wcześniej jako Qba ( cykl imprez Beat Junkies), uraczył on zebranych mieszanką bardzo energetycznych dźwięków.
Przyszła kolej na artystów zaproszonych z Polski. Pierwszym z nich był Leniuch (Warszawa), zagrał on znakomicie!Funkowo i ciekawie. Łączył niekoniecznie rytmiczne dźwięki ze starymi przebojami, co brzmiało fantastycznie! Kolejny gość Paranoise (Volume/ Edynburg) serwował deepową, „mruczącą” stronę dubstepu, co było interesujące i świeże, ale niestety niezbyt imprezowe. Jego set nadawał się do posłuchania, ale nie porywał parkietu. Około północy na didżejkę wszedł dj Mortem (Good Looking, Cylon, IM:Ltd) , a razem z nim zmartwychwstały Mc Marv!
Mortem owszem grał bardzo przyjemne dla ucha drum&bassy, a Mc Marv, który powrócił na scenę (chciaż obiecywał 16 stycznia 2010 roku, że już śpiewać nie będzie) rozłożył mnie niemalże na łopatki lecz po 40 minutach szanowny Mortem zaczął grać płasko. Poprawnie, ale nie wywarł większego wrażenia.
Bardzo miło zaś słuchało się didżeja Sunekosuri (69labs). Marv dogrywał do tego seta dźwięki gitarowe, trochę śpiewał. Ogólnie rzecz ujmując - świetny set, wcześniej niedocenianego na scenie szczecińskiej młodego artysty. Nie zawiodła także pochodząca z Warszawy Mi – ka (ADHD cru). Przyprawiła tę noc słodką wonią tech- stepu w najlepszym wykonaniu! Na końcu dj Melodix „ukołysał” goa – trancem a Olah "otuliła" najwytrwalszych reggae`owym bitem!
Podsumowując - w piątek liczba gości w klubie była znacznie większa niż dnia następnego, który muzycznie był znacznie lepszy. „ Czułem niedosyt! W poprzednich latach, chociaż grali tylko rezydenci klubu i impreza była jedną wielką muzyczną mieszanką, odczuwałem iż wszyscy, którzy zdecydowali się na przybycie świętują razem z klubem. Dziś jestem na zwykłej imprezie, po prostu jednej z wielu.” – mówi jeden ze stałych bywalców.
Sto lat Alter Ego! Miejmy nadzieję iż za rok będzicie obchodzić piątą rocznicę... być może tak, jak za dawnych czasów.
Komentarze
1