Zanim wyjawię wam, co oznacza mój niezwykle enigmatyczny tytuł, to chciałbym się was spytać, co sądzicie o usługach pocztowych w naszym kraju? Są dobre? Średnie? Beznadziejne?

Chyba to trzecie. Mówiąc o tych usługodawcach, mówię oczywiście o naszej znanej i niezwykle cenionej Poczcie Polskiej. Nasz kochany (już wkrótce nie) monopolista charakteryzuje się jakością i tempem pracy porównywalnym z kolesiem, który biegł z informacją spod Maratonu. Trwa to wieki, a jak już dobiegnie to zdechnie ci na progu i będziesz miał problem gdzie się pozbyć zwłok.

Piszę to wszystko dlatego, że w ostatnim czasie byłem zmuszony skorzystać parokrotnie z usług firmy z trąbką w logo. Za pierwszym razem sprzedałem rower i pokusiłem się sprawdzić, za jakie pieniądze trafi on do Kielc. Na poczcie dowiedziałem się, że zapakowany w standardową paczkę rower, który waży ok. 17 kilo, waży tak naprawdę 55 kilo i dowiozą mi go wagonem na węgiel za pół miliona zł.
 Żeby było wszystko jasne, to inne firmy (GLS, Fedex, UPS) też stosują taką idiotyczną politykę i nie można wysłać towaru na drugi koniec kraju za rozsądne pieniądze. Dopiero DHL okazał się normalny i nie musiałem sprzedać nerki, żeby moje ex dwa kółka trafiły pod świętokrzyskie gołoborza.

Druga okazja nadarzyła się niedługo potem. W skrócie chodzi o to, że w ten piątek lecę do Liverpoolu. Miasto to ma w swojej ofercie taką ciekawostkę jak magnetyczna karta turystyczna. Zapłaciłem za nią i czekałem na przesyłkę. Znając Royal Mail mogłem się spodziewać szybkiej, bardzo szybkiej dostawy. I tak było. Jednak, kiedy list trafił do sortowni w Polsce, to szedł do mnie 9 dni.

Spodziewałem się tego. Jednak jak otworzyłem skrzynkę myślałem, że Selgrosowi się coś powaliło i przysłał mi ulotkę po raz trzydziesty w miesiącu. Nie, nie. To był mój list z Liverpoolu. Tylko zapakowany w taki szczelny kondomik. To co to? On leciał samolotem czy podróżował Czerwonym Październikiem?

Koperta była uszkodzona, a na niej widniała pieczątka, że paczka(?) została uszkodzona procesie sortowania. No ok. Zdarza się. Ale pierwszy raz dane było mi widzieć maszynę, która tak precyzyjnie uszkadza kopertę, otwierając ją idealnie w miejscu zaklejenia. I uszkadza ją dla zmyłki na rogu. Po zasięgnięciu języka u ludzi, którzy mieli wątpliwą przyjemność pracować w tej instytucji. W tych sortowniach panoszy się po prostu banda złodziei!

Wymacali, że w kopercie jest coś, co możliwie jest kartą bankomatową z PINem, którą ciężko pracujący rodacy przesyłali swojej rodzinie w kraju. Otworzyli, zobaczyli nic dla nich nie warty kawałek plastiku i napisali, że uszkodziło się w transporcie. Krew mnie zalała jak zobaczyłem jaką normą są dla tych ludzi takie działania.

Dlatego wszelkie Inposty, DB, Royal Mail czy inni prywatni usługodawcy – chodźcie do nas!!!


A poczta?


JP na 100%!!! Niech ginie!!!