Tak na samym wstępie chcę prosić wszystkich o wybaczenie za to co tutaj popełniłem. Szczególne sorry dla Adasia M., chociaż jestem święcie przekonany, że jak to pisał to pojęcie trzeźwości było mu obce.

Szczecinie! Miasto moje! Ty jesteś jak zdrowie,
ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
kto cię opluł. Dziś piękność twą w całej ozdobie
widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie

Bo nikt nade mnie nie zna lepiej, głębiej ciebie
jesteś zawsze na miejscu, przy mnie w potrzebie.
Gdy germańce w twych murach urzędowali
gdy szerokie aleje, gmachy budowali
wielkie, sława twoja rozbrzmiewała po całej
okolicy, nie widac było skazy małej.

Lecz przyszła wojna, niespokojny i straszny czas
zrodziła straty i przesiedlenia ludzkich mas.
I nic już nie było takie, jak za dawnych lat
przyszli obcy ludzie i co gorsza wielki brat.
Dużo czasu musiało minąć, byś tu do nas
przyzwyczaił się, nastał kompletnie nowy czas:
język, zachowania, tradycje, zarządzenia.
szpetne budynki i partyjne posiedzenia.

Niemiecki czy też polski, nikt tego nie wiedział
przez lat wiele. Koniec! Podpisane! Zasiedział
się Polak, nowy lokator, szczecinianin już
pełną gębą, zaczął żyć, tworzyć, korzystać, cóż
więcej chcieć, ludzie w krzyk, partia w śmiech, wicie,
rozumicie, pomożecie, pomożemy, czas
strajków, protestów, wolności robotniczych mas,
lata przełomów, nowego ustroju, wreszcie
normalność, wreszcie swoboda, każdy nareszcie
wolnym się stał, z ruskimi w końcu już kwita,
nasz Szczecinie raduj się, i pięknie rozkwitaj!

Takie to niby proste i pełne nadziei,
jednak włodarzom miasta brak spójnej idei.
O gdybym kiedyś dożyć dnia chciałbym takiego,
żeby nikt nie mógł wstydzić się kompletnie czego.
Zatem drodzy, kochani szczecinianie młodzi,
czas na zmiany nadszedł, czas na młodych nadchodzi.

Soutys, 2010

Jeszcze raz proszę o dużą dozę zrozumienia.