Na świecie jest wiele cennych rzeczy. Brylanty, złoto, pieniądze, tajemnice narodowe ale dla mnie najcenniejszy jest czas. Nie lubię jego marnowania. Nie lubię, kiedy coś jest robione bez ładu. A przestępstwem numer jeden w relacjach międzyludzkich zajmuje u mnie spóźnienie się. Jak ktoś spóźnia się na umówione wcześniej spotkanie to daje mi znać, że ma mnie i mój czas tam, gdzie słońce nie dociera. I poza wypadkiem, black-outem i śmiercią delikwenta nie ma dla mnie usprawiedliwienia.
Podobnie z resztą czuję się teraz. Piszę ten felieton po tym, jak dowiedziałem się, że jest ktoś, kto nie szanuje mojego i waszego czasu. I w dodatku nie widzi w tym nic złego. To Rada Miasta Szczecin.
Otóż osobnicy siedzący w tejże radzie, pod osłoną gorączki przygotowań świątecznych, wyskrobali z planów miasta budowę Szczecińskiego Szybkiego Tramwaju. Jak to przeczytałem to mnie trafiło. Nie dość, że większość radnych nie ogarnia za bardzo gdzie jest prawobrzeże, to teraz jeszcze łamie obietnicę budowy szybkiego połączenia z centrum miasta.
Wiem, że to nie do końca prawda, bo budowa jednak ma ruszyć. sęk w tym, że dopiero w 2014 zamiast w 2010. Radni twierdzą, że nic takiego się nie stało. Ale to jakby powiedzieć głodnemu, że dostanie swój posiłek za tydzień. Tak samo ten tramwaj jest potrzebny teraz! Nie za kilka lat, nie w projektach założeniach i obietnicach tylko na drodze, wożąc mieszkańców. A w dodatku przy drobnych opóźnieniach możemy stracić unijne dotacje i wszystko trafi na półkę z napisem : DO OBIECANIA. I nie będzie tam sam. Będzie zasiadał w loży razem ze stadionem, obwodnicą śródmiejską i zagospodarowaniem łasztowni.
Żeby nie było: nie krytykuję włodarzy miasta za wszystkie ich działania bo robią dużo fajnych rzeczy jak chociażby rewitalizacja skwerku przy pl. Kościuszki czy budowa pleciugi i basenu. Jednak ludzie prędzej pamiętają złe rzeczy. Działania włodarzy miasta są jak miły gość w knajpie na mieście. Fajnie się z nim gada, można z nim wypić ale na koniec zarzyga Ci spodnie i jeszcze będziesz musiał płacić jego rachunek.
Bo to, że nie powstanie SST odbije się tylko i wyłącznie na mieszkańcach. I to tylko tych ze Słonecznego czy Dąbia. Dalej będziemy się cisnąć w autobusach w porannym szczycie i korkach do Basenu do Struga. Jeszcze Ci co mają pod ręką autobusy A i B mogą się uważać za farciarzy. Linie te kursują co 30 sekund i nie ma problemu jak się spóźnisz. Jednak użytkownicy C mają dosłownie przerąbane. W weekend jak spóźnisz się swój autobus to możesz spokojnie iść do domu i posłuchać przemówień Fidela Castro bo kolejny masz dopiero za 80 minut. 80! W dzisiejszych realiach jest to niewyobrażalne. Tak samo jak to, że linia G, która jeździ pod szpital w Zdunowie, nie kursuje w weekendy. Paranoja.
I to wszystko mnie martwi. Bo skoro ludzie, którzy rządzą tym miastem nie szanują 1/3 jego mieszkańców to coś tu jest nie tak. Moment, który wybrali sobie na taką zagrywkę jest bardzo dziwny, bo lada moment upłynie czas jaki ludzie dali im na wykazanie się.
No chyba, ze myśleli, że do jesieni nikt się nie dowie. Było blisko, jednak reporterzy GW byli na tyle dociekliwi, że teraz wszystko jest jasne. Tak się nie robi.
I tu zmierzam do sedna. Jeżeli ktoś olał nasz czas to postarajmy się, żeby drugi raz nie miał do tego okazji. A jeżeli tym kimś okazał się polityk, to rozwiązanie wydaje się po prostu genialne w swej prostocie. Każdego darmozjada, który się nie wywiązał ze swoich obietnic należy zakuć w kajdany i skazać na roboty publiczne. Dostana pomarańczowe drelichy z odpowiednim napisem na plecach (np. kłamca), łopatę, szpadel, paczkę fajek i niech budują torowisko czy remontują kamienice. A niech jeszcze spróbują migać się od pracy to sięgniemy po ciekawszą „zachęte”.
Proponuję publiczną chłostę. W końcu Singapur leci na tym patencie od wielu lat. I działa!
Komentarze
10