Idzie wiosna. Jest to absolutnie pewna informacja, którą mogę wywnioskować z miliona ton błota pośniegowego na drodze przed moim domem. Ta nieciekawa breja poleży tam jeszcze z tydzień albo dwa. Potem zacznie się robić coraz cieplej, zazieleni się i wszystkie śmieci, które były przykryte białym puchem znowu staną się bolączką służb sprzątających.
Ta znienawidzona przez wielu, na szczęście mijająca pora roku, spowodowała wiele strat i będziemy musieli ponieść koszty obcowania ze śniegiem. Chyba najmniejszym zmartwieniem są przemoknięte i przeżarte przez sól buty.
Wszystkie miasta, jak kraj długi i szeroki, wydały ogromne pieniądze na odśnieżanie dróg. Praktycznie wszystkie pieniądze na ten cel zostały wydane, wiele gmin musiało uruchomić rezerwy albo się zapożyczyć.
Kiedy z ulic zniknie już każdy gram śniegu, naszym oczom okaże się istny tor przeszkód z dziurami wielkości leja po V2. Zanim miasto zajmie się tymi dziurami, tysiące ludzi straci zawieszenie. Albo język. Tak stało się pewnej starszej Amerykance, która wpadła swoim pickupem w dziurę, co spowodowało oderwanie się sztucznej szczęki i odgryzła sobie kawałek języka.
Tego typu wypadki spowodują, ze bełkocząc będziemy starali się wytłumaczyć urzędnikom, za co chcemy odszkodowanie. A oni będą starali się udowodnić, że na pewno celowo „zaliczyliśmy” tę drobną nierówność na drodze a język odgryzł nam kot sąsiada. Potem zacznie się zwalanie winy na innego właściciela drogi, potem na kolejnego... I tak na placu boju zostaną tylko najbardziej zdeterminowani. Dostaną odszkodowanie i będzie ich stać na opłacenie przyszycia sobie nowego języka w niemieckiej klinice. Reszta z nas będzie do końca życia narażona na docinki pani w warzywniaku i śmiechy za plecami kolegów w pracy.
Kiedy odpowiedni ludzi uznają, że już wystarczy i że droga wjazdowa do Szczecina powinna mieć przejezdny przynajmniej jeden pas, do boju ruszą ekipy naprawcze.
Ich robotę będzie można łatwo zauważyć. Zostaną po nich takie charakterystyczne placki świeżego, parującego asfaltu, który w wielu przypadkach ponownie odpadnie po upływie 4 dni roboczych. Ale część z nich zostanie i będą dzielnie służyły do kolejnych mrozów, kiedy to skruszą się i podzielą los swoich poprzedników. Nowa dziura będzie niestety 12 razy większa od poprzedniej i historia niszczenia pojazdów zatoczy koło.
Wraz z pożegnaniem zimy może przyjść to, co zostanie po śniegu i lodzi – czyli całkiem spora woda. Ludzi z Wyspy Puckiej znów będą musieli szykować się do ucieczki, podobnie z reszta jak mieszkańcy mojej miejscowości. Mieszkam blisko jeziora i całkiem możliwe jest to, że jeżeli to temperatura utrzyma się plusie, to kolejny raz będę dla was pisał prosto ze śmigłowca ratowniczego albo ośrodka dla powodzian. Tak sobie czasami myślę, że osoby mieszkające blisko wody powinny obowiązkowo mieć na stanie ponton. I flary sygnalizacyjne – zapewniam, że każdy chciałby taką odpalić, nawet bez powodzi.
Jednak mimo tego wszystkiego zaczynam się cieszyć. Słońce zaczyna mocniej dogrzewać, wszystko się zieleni i nawet ludzie wydają się jacyś inni. Chyba po prostu już jesteśmy zmęczeni tym całym zimowym zamieszaniem.
I tutaj mam dla was propozycję. Mi zima bardzo dokuczyła. Dlatego żądam od niej krwi. Dawno tego nie robiłem, ale z miłą chęcią spalę w tym roku Marzannę. Jacyś chętni? Jak tak, to zapraszam.
Będzie gorrrąco!
Komentarze
6