Dłuuugo nie pisałem. Bardzo długo. Zdaję sobie sprawę z tego, że duża część osób była jak najbardziej zadowolona z tego faktu i mieli nadzieję, że taki stan rzeczy utrzyma się już na zawsze. Muszę was jednak zmartwić – żyję, mam się dobrze i zaczynam znowu produkować swoje wypociny.
Szczerze mówiąc bardzo trudno było mi wybrać temat, na który chciałbym pisać, bo możliwe, że po 15 minutach zostałbym oskarżony o to, że nie szanuję czasu żałoby i mam nierówno pod sufitem, skoro się w ogóle wypowiadam. Poza tym, kiedy czytałem komentarze pod niektórymi tekstami dotyczącymi katastrofy zacząłem mieć przekonanie, że w Szczecinie przydałby się kolejny oddział psychiatryczny. Ale znalazła się sprawa, która kompletnie odbiega od naszej rzeczywistości i bardzo chciałbym się z wami nią podzielić.
Jak pewnie niektórzy wiedzą w ostatnich dniach nie było mnie w kraju. Miałem to szczęście odbyć pielgrzymkę do Ziemi Świętej, gdzie podróżowałem szlakami Pana Jezusa. I oprócz wrażeń religijnych mam pewne przemyślenia dotyczące całej tej sytuacji w tamtym regionie. I są one całkiem różne od tych sprzed podróży.
Przede wszystkim jestem bardzo zdumiony poziomem kontroli na lotnisku. Bo na dobrą sprawę jedynym miejscem, gdzie kontrolerzy mi nie zajrzeli były jelita. Chociaż nie. Tam też zajrzeli, szczególnie w końcową ich część. Nie omieszkali też pobrać wymazów, odcisków palców, sprawdzić historii mojej rodziny na 73 pokolenia wstecz. Bo jeżeli okazałoby się, że 300 lat temu jakiś mój przodek obraził karczmarza w gospodzie (oczywiście Żyda), to teraz w ramach rehabilitacji, Mossad chętnie ze mną porozmawia i wytłumaczy, że było to złe.
Cała sytuacja pomiędzy Palestyńczykami i Izraelitami jest bardzo skomplikowana. Jednak, jako postronny obserwator umiarkowanie popieram Palestyńczyków. Oczywiście fajnie by było, gdyby zapanował tam pokój, tylko ciekawe, kto z was nie wkurzyłby się, gdyby pewnego pięknego dnia ktoś przyszedł do was do domu, na który pracowaliście przez pokolenia i powiedział wam, że od dzisiaj on zajmuje 80% lokalu. Zapewne oddalibyście mu te 80 % i grzecznie zamknęli się w schowku na miotły
Yhm. A ja jestem Bin Laden.
I w sumie od tego się zaczęła to cała nienawiść. Ruch syjonistyczny od końca
XIX wieku wykupywał ziemie w Palestynie, żeby następnie rozpętać tam małą wojenkę,
potem drugą i proklamować państwo Izrael. Żydów nie było tam odkąd popędzili
ich Rzymianie i nagle zapragnęli powrotu do swojej Ziemi Obiecanej. Sposób, w
jaki to zrobili przysporzył im nowych wrogów, którzy prędzej zdechną z głodu,
niż pozwolą by niewierni panoszyli się na ich terenie. A patrząc na cała
historię Narodu Wybranego można jednoznacznie stwierdzić, że musieli być
wyjątkowo upierdliwymi i nieprzyjemnymi sąsiadami. Bo przecież ktokolwiek z
nimi nie żył, to zaraz ich gnębił. Z Egipcjanami, z Babilończykami, nawet
Rzymianie pogonili im kota. A była to sztuka, w końcu Rzymianie byli dość
cierpliwymi okupantami. Niejeden naród sobie podporządkowali, ucywilizowali i
panował tam względny spokój. Jednak Bliski Wschód już wtedy pokazał się jako
region ludzi hardych, ale też głupich i Żydzi i nie przyjęli do wiadomości, że
jak będą fikać, to Rzymianie pokażą, kto tam rządzi. I pokazali. Jak tamtejsi
autochtoni dali im się we znaki w II stuleciu, to przegonili ich na cztery
wiatry i skończyła się zabawa w kotka i myszkę. Rozpoczęła się diaspora, która
trwała niemalże 2000 lat. I po takim czasie przypomniało im się, że kiedyś,
kiedyś mieszkali w jakiejś tam Palestynie i postanowili tam wrócić. Tyle, że
kompletnie przyjęli do wiadomości tego, że przez tyle lat zamieszkali tam inni
ludzie, którzy zagospodarowali sobie ten teren,czują się tam dobrze i wcale nie mają zamiaru się stamtąd wynieść. Tak
naprawdę jest to konflikt nie do rozwiązania, bo znając charakter i zadziorność
obu narodów nikt nie ustąpi. Będzie postępowała ogólna wrogość jednych do
drugich, z tym, że na tę chwilę to
Izrael jest w bardziej komfortowej sytuacji. Chociażby dzięki swojej armii i
poziomowi uzbrojenia.
Tego typu aspekt jest bardzo eksponowany. Żydzi dobrze wiedzą, że Arabowie najchętniej by ich wypatroszyli a kobiety wzięli w jasyr. Nie przeszkadza im to jednak, by w arabskich częściach Jerozolimy urządzać przemarsze swoich oddziałów. Arabów to doprowadza do wściekłości, a turystów, takich jak ja, zastanawia po co to wszystko? Mówienie o pokoju czy też pozdrowienie shalom, shalom trochę dziwnie wygląda w obliczu patroli z M16 i ostrą amunicją. Ale najgorszą ze wszystkich restrykcji wobec Palestyńczyków jest zamknięcie ich w swoistych gettach.
Kto jak kto, ale Żydzi najlepiej wiedzą czym są getta, a mimo to stosują je
wobec innych ludzi. I wydostać się z nich mogą tylko nieliczni. Jak łatwo się
domyślić powoduje to przeogromne niezadowolenie i frustracje. Skutkiem nie do
przeoczenia są też takie rzeczy jak bezrobocie i totalny syf na ulicach.
Mieszkańcy np. Betanii nie mają gdzie składować odpadów i zostawiają wszystko
na ulicy, ewentualnie spalają w wielkich stalowych kontenerach. I żyją głównie
z turystów. Wszędzie daje się słyszeć one
dolar, one dolar. Gdyby nie ruch turystyczny, to możliwe, że przymieraliby
głodem. A nasz „wspaniały, współczujący, niezastąpiony” świat Zachodu nawet by
o tym nie pisnął. Dlatego tak żal mi było tych małych dzieci, które sprzedawały
wodę czy dewocjonalia na ulicach. I mimo, że niektóre z tych rzeczy nie były mi
do szczęścia potrzebne to je kupowałem. Bo ten zasrany jeden dolar, waluta
kraju wspierającego ich wrogów, może zapewnić im przeżycie.
Po tej pielgrzymce w moim życiu zmieniło się kilka rzeczy w moim życiu. Teraz wiem, że każdy chrześcijanin powinien tam pojechać, by zrozumieć sens swojej wiary. Zobaczyć i doświadczyć tych miejsc, gdzie wszystko się zaczęło.
Wiem też jeszcze jedną rzecz. Po tej pielgrzymce może nie stałem się
antysemitą, ale zaufać narodowi żydowskiemu byłoby mi bardzo trudno.
Komentarze
8