Po burzliwej debacie w trakcie wczorajszej sesji Rady Miasta postanowiono – Sedina może wrócić na plac Tobrucki.

Decyzja radnych kończy wieloletnią dyskusję na temat tego, czy rzeźba, która w czasie II wojny światowej zaginęła powinna wrócić. Teraz postanowienie polityków pozwoli ruszyć z inicjatywą Stowarzyszeniu Kupcy dla miasta Szczecina – oni bowiem zabiegają o przywrócenie rzeźby.
Teraz wreszcie możemy przegrupować się i zająć się odtworzeniem tej kompozycji figuralnej. Przywróceniem dawnego blasku jeśli chodzi o ten fragment Szczecina. Nam nie chodzi tylko i wyłącznie o to, by odbudować samą fontannę, tylko o to, by spróbować ożywić jeden z najpiękniejszych fragmentów Szczecina. Ten plac, ta przestrzeń publiczna, która tam będzie - chcemy, żeby tętniła życiem. - przekonuje Ryszard Staniak ze Stowarzyszenia Kupcy dla miasta Szczecina.

Wróci, albo nie


Burza o Sedinę trwa już kilka lat, a prób przywrócenia rzeźby było już wiele. Były zbiórki społeczne i dofinansowanie z funduszu europejskiego – jednak żadna z prób przywrócenia dawnej kompozycji nie została ukończona. Nie można się temu dziwić – sprawa Sediny podzieliła nie tylko radnych, ale mieszkańców. Część ze szczecinian liczy na finał uwieńczony rzeźbą, inni są zdania, że Sedina odwołuje się do niemieckości Szczecina – a historia niemiecka jak wiadomo nie zawsze jest pozytywna.
Trzeba zwrócić uwagę w jakim okresie ta kompozycja figuralna powstała. To nie był czas, kiedy do władzy dochodził Hitler, tylko to było sporo, sporo wcześniej. I nikomu do głowy nie przychodziło, by to w jakikolwiek sposób wiązać. Miasto rozkwitało gospodarczo i mogło sobie pozwolić na tego typu uhonorowanie niektórych wydarzeń, które odbywały się w mieście. A było to związane z otwarciem portu. Także to świadczy o sile miasta, a nie o jakieś ideologii. - tłumaczy Ryszard Staniak.

To nie większość jej chce


Jednak argumenty odnośnie symbolu miasta nie trafiają do wszystkich. Jednym z przeciwników przywrócenia Sediny jest radny Marek Duklanowski, który na swoim blogu wypowiedział się na temat tej kompozycji figuralnej.
Pragnę przypomnieć, że do odtworzenia pomnika Sediny ze środków własnych zobowiązało się Stowarzyszenie Kupców dla Miasta Szczecina, które jednak nie było w stanie samodzielnie udźwignąć ciężaru tego przedsięwzięcia. Takie są fakty. Od nich nie uciekniemy. Teraz niestety będzie najprawdopodobniej podobnie. Zebranie przez rok publicznej kwesty w Muzeum i CH Galaxy kwoty 1400 złotych to żenujący wynik! Zebranie 3100 podpisów pod projektem uchwały, wobec 400 tys. mieszkańców miasta nie może dawać okazji do nazywania tej inicjatywy inicjatywą popieraną „przez szerokie grono mieszkańców naszego miasta”. To 0,7 procenta społeczności. Zaklinanie rzeczywistości nic tu nie da. - czytam na blogu Marka Duklanowskiego. [Czytaj całość.]

Kupcy dla Sediny

Mimo argumentów Duklanowskiego decyzja, która zapadła w trakcie sesji jest pozytywna – teraz stowarzyszenie czeka długa droga do przywrócenia rzeźby. Począwszy od uzbierania funduszy.

Wstępne analizy, które przeprowadzaliśmy były w granicach 3 mln zł. Ale to było 2- 3 lata temu. Jeszcze raz wrócimy do tematu kosztów. Chcemy to zrobić z materiału szlachetnego, jakim jest stop metali kolorowych – materiałów, których się używa na tego typu kompozycje figuralne, które mają nie tylko przetrwać parę lat, ale minimum 100, 200 lat. Zbieranie funduszy będzie odbywało się wielotorowo. - mówi Ryszard Staniak.
 

Tajemnica rzeźby


Pomnik Sediny, a dokładniej Fontanna Manzla znajdowała się na pl. Tobruckim. Jej nazwa pochodzi od nazwiska - Ludwiga Manzla – autora kompozycji figuralnej, która znajdowała się na fontannie. Fonntana została odsłonięta w 1898 roku i przetrwała do II wojny światowej. Prawdopodobnie w 1942 roku została zdemontowana przez Niemców i ukryta lub przetopiona na cele wojenne.

Czy poniedziałkowa sesja Rady Miasta to milowy krok, który przyczyni się do przywrócenia Sediny? Czas pokaże – jak uczy historia Sedina wracała wiele razy. A na placu Tobruckim wciąż tkwi kotwica.