„Wspaniała” na pewno nie jest filmem dla szukających w kinie innowacji i łamania konwencji. To komedia romantyczna w najczystszej postaci, a jej głównym atutem jest przypomnienie francuskich obyczajów i muzyki lat 50. ubiegłego wieku. Od piątku możemy zobaczyć ten obraz w szczecińskim Multikinie.

Ucieczka z prowincji

Rose (urokliwa Deborah Francois) decyduje się  uciec  ze swej rodzinnej mieściny, widząc że ojciec (właściciel sklepu) szykuje jej spokojną i nudną przyszłość na prowincji. Odpowiada na ogłoszenie młodego agenta ubezpieczeń, Louisa (Romain Duris) w dużym mieście i choć konkurencja jest duża, to jej właśnie powierza on rolę swojej sekretarki.  Rose góruje nad swymi rywalkami tym, że pisze na maszynie niezwykle szybko, mimo, że używa tylko dwóch palców. Louis, który wciąż tłamsi w sobie kompleksy niespełnionego sportowca i życiowego pechowca, postanawia ten talent wykorzystać dla własnych celów.  Wysyła ją na mistrzostwa Normandii w maszynopisaniu...

Wymarzony sukces

Teraz jego pracownica osiągnie  sukces, a on będzie mógł się pochwalić nim przed swym najlepszym, przyjacielem Bobem. Wiele lat  ten sympatyczny Brytyjczyk dokonal bardzo udanego desantu na Normandię, odbierając naszemu bohaterowi,  miłość życia – Marie (w tej roli Berenice Bejo, znana z „Artysty”), więc wciąż ma wobec niego kompleks niższości. Zabiera  Rose z pensjonatu, w którym mieszka  i potajemnie użycza jej pokój we własnym domu, aby  po pracy mogła pod jego opieką trenować pisanie. Ta sytuacja oczywiście prowadzi do tego, że  samotne serca bardzo się do siebie zbliżają... Rose osiąga więc coraz lepsze wyniki w szybkim pisaniu, a przy tym poszerza swą edukację, gdyż przepisuje ważne dzieła literackie. Wie już, że nie wróci do pracy w sklepie, ale czy uda jej się zaprowadzić przed ołtarz zmiennego w uczuciach szefa ?

Trochę optymizmu

Przez dwie godziny oglądamy tę grę, kibicując jednocześnie Rose w kolejnych zawodach. Możemy przy tym posłuchać takich szlagierów  jak „Willow Weep For Me” Muzzy Marcellino, „First Love, First Tears” Duane Eddy czy „Le Tango Des Illusions” Jacqueline Boyer. Scenarzyści ukazują nie tylko kompleksy Louisa, ale  także narodowe, niespełnione aspiracje, żartobliwie kwitując je hasłem „Ameryka to biznes, a Francja to miłość”. W całym filmie nie znajdziemy jednak zbyt wielu odkrywczych spostrzeżeń, a jego  zakończenie zgodnie z konwencją, jest oczywiste już w polowie seansu, a może nawet wcześniej. Mimo to, ta opowieść o ambitnej prowincjuszce, może niejednemu widzowi dostarczyć trochę optymizmu, a tego chyba nigdy za dużo...