Tworzą od 13 lat i właśnie ukazała się ich 10 płyta. Zagrali wiele koncertów, także poza granicami naszego kraju. Wywołują skrajne emocje, od zachwytu do cichej lub głośnej nieakceptacji. W Szczecinie (z którego pochodzą), a także w Polsce i na świecie mają wielu fanów. The Analogs, bo o nich mowa, świętowali wczorajszego wieczora z okazji wydania nowej płyty.
Punk’s not dead
O godzinie 18 Klub Kontrasty był wypełniony fanami muzyki wywodzącej się z Wielkiej Brytanii, którzy wraz z występującymi tego dnia zespołami udowodnili, że Punk’s not dead. Występ gwiazdy wieczoru, o ile zespoły punkowe pragną być zwane w ten sposób, poprzedziły koncerty dwóch grup: Oficyny oraz Stattmatratzen. Należy wspomnieć, ponieważ tego typu cuda dzieją się nieczęsto, że występujące zespoły były PUNKtualne, a przerwy między ich koncertami naprawdę krótkie.
Oficyna ze Szczecina
Pierwsza na scenie zagościła na niemal godzinę szczecińska Oficyna (http://www.myspace.com/oficyna). Zespół jest bardzo młody, zarówno pod względem wieku, jak i okresu istnienia (tworzy od 2006 roku), a ma za sobą koncerty z takimi grupami jak: The Analogs czy Plebania. Ich występ był szybką eksplozją punkowego brzmienia, wyrazem chęci grania i fascynacji grupami street punowymi, zwanymi też Oi! Muzyce granej przez nich towarzyszyła dobra zabawa, ludzie oddawali się skakaniu i pogo, a wokalista krzyczał: Oficyna ze Szczecina, zapraszają pod scenę! Zabrzmiało wiele utworów, w tym: premierowo Złoty strzał i… Sto lat. Drugi utwór został wykonany tylko dlatego, że na sali znajdowali się zaprzyjaźnieni z zespołem jubilaci. Publiczność zażyczyła sobie bisu, na co zespół odpowiedział: Nie byliśmy przygotowani na to, ale mamy jeszcze dwa kawałki.
Niemiecki żywioł
Następną grupą miała być, jak zapowiadano, daisy CHAIN (Niemcy), ale miast niej na scenie pojawiła się, również zapowiadana THE STADTT MATRZATZEN. Ten, kto chciał przed koncertem albo po, zapoznać się z jej twórczością i wpisywał cierpliwie powyższą nazwę, zapewne się zawiódł. Sukces mógł odnieść odkrywając, że zespół w internecie egzystuje pod nazwą StattMatratzen (http://www.statt-matratzen.de/). Tak, nazwa brzmi podobnie, jednak brak spacji decyduje tu o być lub nie być znanym przez nowo pozyskanych fanów. The StattMatratzen pochodzą z Berlina i przyciągają pod scenę ciekawą, dynamiczną i przemyślaną muzyką punkową. Nie jest to przebojowy Green Day, lecz coś szybszego, troszeczkę mniej melodyjnego, ale równie godnego uwagi. Jest także jedna zasadnicza różnica między wymienionym powyżej amerykańskim zespołem, a niemiecką grupą – otóż z Niemiec przyjechały do nas: wokalistka, basistka, gitarzystka i perkusistka. To, że dziewczyny grają punka okazuje się być w tym przypadku niewątpliwą zaletą, ponieważ dodają do tej dość ciężkiej muzyki coś świeżego i intrygującego, kobiecą zadziorność i radość. Jeśli ktoś chce odświeżyć wspomnienia z koncertu lub zapoznać z twórczością berlinianek powinien odwiedzić ich stronę MySpace: http://profile.myspace.com/index.cfm?fuseaction=user.viewprofile&friendid=54410637; jest tam zamieszczona krótka historia zespołu oraz klika utworów, w tym między innymi Fischladen, który zabrzmiał w Szczecinie.
The Analogs i wszystko jasne
Oficyna posiada już swoich fanów, The StattMatratzen – wraz z kolejnymi utworami przyciągały pod scenę kolejne osoby, The Analogs znają wszyscy (http://www.analogs.inet.pl/). Zespół powstał w 1995 roku w szczecińskim podziemiu muzycznym, gdzie stał się szybko popularny. Niezauważany pierw przez nielubujące się w niszowej muzyce media, został w końcu doceniony i przez nie opisany. Można mieć różne zdanie o muzyce The Analogs, lecz trzeba przyznać, że rozsławia ona Szczecin. By dojść do takiego wniosku, wystarczy posłuchać z serwisu YouTube utworu Szczecin i przeczytać komentarze pod nim. Niektórzy mogą się zbulwersować tekstami zespołu, ale nie mogą się nie rozchmurzyć usłyszawszy refren o Szczecinie: To piękne miejsce - Byliśmy tu i zawsze będziemy / To piękne miejsce - Stąd jesteśmy i tu umrzemy.
Całe Kontrasty stoją, niczego się nie boją
Wraz z pojawieniem się, nie bójmy się tego słowa, szczecińskiej legendy street punku publiczność powstała, a wraz z pierwszymi dźwiękami Kontrasty zawrzały, pod sceną zakotłowało się od pogo. W Szczecinie rzadko zdarza się, by podczas koncertu wszyscy stali, tutaj jednak nie było widać malkontentów. Szybkie riffy, surowa perkusja, rytmiczny bas i głos Dominika Perzyny, były jak zaproszenie do punkowej zabawy, któremu nie sposób odmówić. Zabrzmiały rytmiczne, szybkie, o posmaku ska Miejskie Opowieści, z najnowszej noszącej ten sam tytuł płyty. Zagrano Gdzie oni są? Z wydanej w 2001 roku Blasku Szminki (piosenka jest coverem mało znanej, lecz słynnej wśród fanów street punku, brytyjskiej grupy Cock Sparrer). Kolejny utwór pochodził również z tego wydawnictwa i nosił taki tytuł jak ono – Blask szminki. Nie zabrakło coveru kultowego Guns of Brixton grupy The Clash i hitu Analogsów – Era Techno, które zostały przyjęte z przekraczającym granice wyobraźni entuzjazmem.
Oi!
Koncert zakończył się przed godziną 22. Te prawie 4 godziny potrafiły dodać energii i poderwać z krzeseł wiele osób. Moc, która płynęła ze sceny, była zużywana przez taniec, pogo, bądź rytmiczne kiwanie głową tudzież stopą i niestety przez tragiczny zaduch. Klimatyzacja – tak brzmi nazwa jedynej wady koncertu. I choć wiadomo, że ma to typowy dla tego typu koncertów garażowy urok, mogłoby być lepiej. Natomiast docenić trzeba punkowy kunszt występujących zespołów i dobrą organizację koncertu. The Analogs świetnie komunikowali się z publicznością, do tego zaprosili na scenę swoich przyjaciół, w tym wokalistę szczecińskiego zespołu The Freaks. Zabawa była przednia. Oi! Oi! Oi!
Komentarze
3