Wiele spotkań, wydarzeń, spacerów, otwarcie lapidarium i świętowanie 200. rocznicy urodzin Johannesa Quistorpa, któremu towarzyszyło wiele radości, ale też łez wzruszenia – do historii przeszedł roczny projekt “2Q22 - rok upamiętnienia Johannesa Quistorpa”. Nie oznacza to jednak, że przygoda z uznanym rodem szczecinian odchodzi w zapomnienie – dla niektórych pasjonatów wciąż będzie trwać.
Zaangażowanie i zawziętość grupy kilkudziesięciu miłośników historii Grodu Gryfa zaowocowała społeczną mobilizacją, której cel był jeden – uhonorowanie pamięci szczecińskiego filantropa Johannesa Quistorpa i jego rodziny. W ciągu ostatnich dwóch lat zorganizowali akcje porządkowe, poszukiwawcze, ale także spotkania i spacery, dzięki którym współcześni mieszkańcy poznali społeczną działalność szczecińskiego przedsiębiorcy.
Ogromny wysiłek, satysfakcja i spotkanie z praprawnuczką Johannesa
Z kolei ubiegły rok minął pod znakiem projektu “2Q22 - rok upamiętnienia Johannesa Quistorpa”. Sabina Wacławczyk oraz Dorota Pundyk zorganizowały kilkanaście wydarzeń, podczas których przybliżyły m.in. idee filantropii i opieki socjalnej, które przyświecały Johannesowi Quistorpowi w realizacji działań. Nie brakowało również spacerów po dawnej dzielnicy Westendu, gdzie mieszkali Quistorpowie oraz Parku Kasprowicza, którego pomysłodawcą był nie kto inny jak Johannes.
- Na jeden z naszych spacerów przyszło 80 osób. Tu dużo jak na niszowy temat. Oczywiście, był poruszany przez niejednego dobrego przewodnika miejskiego, ale mimo tego nadal jest niszowy. Każde nasze wydarzenie cieszyło się ogromną popularnością. Włożyłyśmy w to ogromny wysiłek, ale wyniki były naprawdę satysfakcjonujące - przyznaje Sabina Wacławczyk.
Jednym z najważniejszych punktów projektów było spotkanie z praprawnuczką Johannesa Quistorpa, Nicole Stegmann. W listopadzie ubiegłego roku przyjechała do Szczecina, aby wspólnie z mieszkańcami świętować 200. rocznicę urodzin Johannesa Quistorpa.
- Nawiązaliśmy naprawdę bardzo fajny kontakt, który może zaowocuje przyszłą współpracą. Ten dzień na pewno zapadnie mi w pamięć - dodaje Dorota Pundyk. Jak przyznaje, do ostatniej chwili towarzyszyła jej jednak niepewność, czy uda się zrealizować prace na dawnym cmentarzu Zakłądu Opiekuńczego Betania, gdzie pochowani zostali Quistorpowie.
- Jeździłam tam codziennie, aby tylko sprawdzić jaki jest postęp. Ale to niesamowite, że koniec końców udało nam się przywrócić cmentarz i zbudować lapidarium - mówi.
Jednocześnie Dorota Pundyk zaznacza, że nic nie byłoby możliwe, gdyby nie wspólna praca kilkudziesięciu pasjonatów historii Szczecina. - Zaczynając od prac poszukiwawczych z Denkmal Pomorze. Pamiętam ten moment, kiedy odkryliśmy nagrobek Miny Quistorp. Wszyscy mieliśmy łzy w oczach, nawet rośli faceci.
Kilkadziesiąt “Quistorpowców” i ich wystawowa praca
Grande finale była bogata ekspozycja w Książnicy Pomorskiej, za którą również szły miesiące prac. Za organizację i projekt odpowiedzialna była Anna Koc, ale w przygotowaniach uczestniczyli prawie wszyscy „Quistorpowcy” - członkowie Stowarzyszenia Denkmal Pomorze,
Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego „Archegryf”, społeczność „Szczecin znany i historyczny” oraz Historyczny Niemierzyn/Niemitz Arkońskie, Julianna Rogowska i Piotr Nagala z Muzeum V3 w Międzyzdrojach. Łącznie to kilkadziesiąt osób.
Jakub Tomaszewicz z Denkmal Pomorze zajął się merytoryczną stroną wystawy. To do jego zadań należało m.in. przetłumaczenie literatury niemieckiej na przystępny i jednocześnie ciekawy opis w języku polskim.
- Od dziecka interesuję się historią Szczecina. To całe moje życie i nie pamiętam czasów, kiedy się nią nie interesowałem. Chciałem pomóc przy tej wystawie, zgłosiłem się i dostałem zadanie. Pozyskanie archiwalnych materiałów nie było problemem. To przetłumaczenie z języka niemieckiego było najtrudniejsze. Nie można było po prostu zamieścić przetłumaczonego tekstu. Trzeba było to sparafrazować tak, aby było ciekawe dla oglądających - tłumaczy.
Portret Johannesa pozostaje w Szczecinie
- Szczerze mówiąc trochę przeszło to moje oczekiwania. Spodziewaliśmy się, że wystawa będzie bardzo krótka i bardzo mała, a na jej otwarcie przyjdzie może 50 osób. Okazało się, że zamykamy ją miesiąc później niż planowaliśmy, ekspozycja jest duża, a na jej wernisaż przyszło kilka razy więcej osób niż się spodziewaliśmy. Wyszło świetnie, najlepiej jak tylko mogło - dodaje Paweł Ziątek z grupy “Szczecin znany i historyczny”.
Pasjonat historii Szczecina wzbogacił Quistorpową wystawę swoimi pocztówkami. Jego kolekcja sięga setek sztuk, a on sam jest także współwłaścicielem kolejnego, ciekawego eksponatu. To portret Johannesa Quistorpa, który Paweł Ziątek kupił wspólnie z Wiktorem Możdżerem, Damianem Kolassą i Mariuszem Hamigą.
- Autor jest nieznany, ale prawdopodobnie był to podarunek, który ze Szczecina powędrował do Austrii. Możliwe, że do kogoś z rodziny. Potem wędrował po świecie, aż wreszcie trafił do Stanów Zjednoczonych, gdzie został upolowany na jednej z aukcji. Wspólnie stwierdziliśmy, że oferujemy sprzedawcy jak największą możliwą kwotę, aby jak najszybciej go zdjął - opowiada.
Jak podkreśla, “ten rysunek po prostu musiał trafić do Szczecina”. W poniedziałek, tak jak wszystkie eksponaty, wróci do swoich współwłaścicieli. Ci jednak nie wykluczają przekazania go dalej.
- To nie będzie problem. Ważne, że jest w Szczecinie. Zależy nam, aby wszystkie rzeczy związane z historią miasta był tutaj na miejscu, a nie krążyły po klaserach kolekcjonerów na całym świecie. Trochę to kosztuje, ale dajemy radę.
To nie koniec przygód z uznanym rodem szczecinian
Pomimo, że piątkowy finisaż wystawy był jednocześnie symbolicznym zakończeniem rocznego projektu, to nie dla wszystkich oznacza to koniec przygody z Quistorpami. - Na pewno będę kontynuować tę historię. To od wielu lat moje oczko w głowie, którego na pewno nie opuszczę. Są też inne osoby, które nadal chcą współpracować. Policzyłam, że niedługo taką kolejną okrągłą rocznicą będzie ta, związana z Martinem Quistorpem - śmieje się Dorota Pundyk.
Paweł Ziątek także zapewnia, że to nie jest koniec. - Cały czas pojawiają się nowe pocztówki, eksponaty i tematy. W ostatnich dniach znaleźliśmy kilka kolejnych rzeczy, które mogłyby znaleźc się na tej wystawie. Prowadzę też poboczny temat z wrakiem, który mógł spaść niedaleko wieży Quistorpa. A obecnie w pozostałościach wieży może nadal znajdować się kilka rzeczy. Fajnie byłoby to zweryfikować, ale na to potrzebna jest zgoda miasta i fundusze na zabezpieczenie wieży.
Komentarze
0