Choć to teatr dramatyczny, tym razem słowo nie będzie w nim królowało. Historia zostanie opowiedziana muzyką, ciałem i ruchem. Teatr Współczesny zaprasza na premierę „Giselle, tańcz!”.

O pracy do granic swoich możliwości

To ostatnia w tym sezonie artystycznym premiera w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Już w piątek, 10 maja, na Dużej Scenie zaprezentowany zostanie spektakl „Giselle, tańcz!” w reż. Anny Obszańskiej – wyjątkowa produkcja, w której główną rolę nie będzie grało słowo, a ciało.

Na castingu do fikcyjnej premiery „Giselle” spotyka się pięć aspirujących tancerek, m.in. castingowa weteranka czy niespełniony baletmistrz w funkcji technicznego.

– Od jakiegoś czasu fascynują mnie warstwa fizyczna i praca z ciałem w teatrze – mówi Kacper Kujawa, którego zobaczymy na scenie. – Moja postać podąża za błahym celem, jakim jest sława i szukanie poklasku, chce być zawsze w blasku fleszy i dąży do celu po trupach.

– Spektakl jest naszą wariacją na temat baletu „Giselle”, pierwszego romantycznego baletu, który ustanowił do dziś znane wymagania fizyczne dla tancerzy – przyznaje reżyserka, Anna Obszańska. – Inspirowany jest też moją własną biograficzną historią wypadku zdrowotnego. Głównym tematem jest więc ciało zmęczone, ciało przepracowane, które daje symptomy i mówi nam, żebyśmy zwolnili, a my tego ciała jednak nie słuchamy. A Polacy są jednym z najbardziej przepracowanych narodów w Europie.

Teatr dramatyczny rezygnuje ze słowa. Libretto zamiast scenariusza

Sztuka podzielona została na dwie części. Pierwsza formą jest bliższa baletowi, ale ma w sobie sporo lekkości i poczucia humoru. Jest mocno abstrakcyjna i fantastyczna. Druga przeniesie widzów do zupełnie innego świata, jest poważna i bardziej realistyczna. W balecie romantycznym ta charakterystyka aktów jest odwrotna. Zwykle to pierwszy akt jest realistyczny, a drugi fantastyczny.

– Mamy specyficzną sytuację, ponieważ bardziej trzeba nazwać to librettem niż scenariuszem – mówi Maciej Podstawny, dramaturg. – Nie padają prawie żadne słowa, a mimo to opowiadana jest skomplikowana historia. Historia pewnego castingu, dzięki któremu zostaje wyłoniona odtwórczyni głównej roli. Inspirowaliśmy się zarówno fabułą baletu, który w swojej głównej części mówi o konkursie tańca oraz śmierci ze zbyt dużego wysiłku. I te wątki są u nas obecne, ale historia inspirowana jest też dokumentalnym podejściem do świata baletu.

Przedstawienie stanowi pretekst do opowieści o przepracowaniu, ale w przewrotny sposób, bo nie brakuje w nim gagów.

– Założyliśmy, że będzie to zabawny spektakl, mimo że temat jest bardzo dramatyczny. Mówimy o śmierci z przepracowania, ale chcemy, żeby naszym językiem nie był tylko ciemny język krytyki społecznej, ale naszym narzędziem przede wszystkim jest humor – podkreśla Podstawny.

Całość scalać będzie warstwa muzyczna. – Muzyka jest bardzo różnorodna, zawiązuje przeróżne wątki, które się pojawiają, dotyczące przepracowania na wielu różnych poziomach – mówi Małgorzata Penkalla, kompozytorka. – Muzyka czasami nawiązuje do muzyki klasycznej, czasami jest wręcz cytatem z oryginału „Giselle”, buduje coś w rodzaju scenki rodzajowej, jest elektroniczna i bardzo mocna. We wszystkich obliczach odzwierciedla potrzebę, by dać z siebie wszystko.

„Giselle, tańcz!” to koprodukcja Teatru Współczesnego w Szczecinie oraz Teatru Łaźnia Nowa w ramach Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Kontrapunkt oraz Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia. Premiera w ramach II rezydencji artystycznej Scena Nowe Sytuacje w piątek, 10 maja, o godz. 19:00 na Dużej Scenie.

Spektakl będzie można obejrzeć również w sobotę i niedzielę, 11 i 12 maja.