Kto się boi i czego? Kto jest zły i czy tak naprawdę musimy się go lękać? Jak poradzić sobie ze strachem? – to tylko kilka pytań, na które odpowiedzi można szukać w najnowszej propozycji Teatru Współczesnego, tym razem skierowanej do młodego widza. „Chodzi o to, by podważać oczekiwania i pokazać dwuznaczność postaci”, zaznacza reżyserka.
Choć opowieść o Czerwonym Kapturku znają wszyscy, to najnowsza propozycja Teatru Współczesnego spojrzy na tę historię inaczej. Premiera spektaklu w najbliższy piątek, 22 września, na Dużej Scenie.
– To opowieść o dziewczynie, która bardzo pragnie stać się samodzielna, mieć przygody i odkrywać świat. Spotyka się z ostrzeżeniami mamy, żyje w poczuciu dużej samotności, odizolowania od babci, za którą tęskni. Pragnie pójść do babci sama i przejść przez las. Wie, że może to być niebezpieczne, ale mimo to podejmuje ryzyko. Towarzyszą jej różne postacie wspierające i przyjacielskie, ale towarzyszy jej też lęk – zdradza Anna Smolar, reżyserka spektaklu.
To, co przewidywalne i dobrze znane nabierze nowych znaczeń
Jak przyznaje reżyserka, spektakl będzie zadawał pytania o to, czym jest lęk, jak przejść na drugą stronę strachu, czym jest to coś, czego się boimy,
– Nie dajemy oczywistych odpowiedzi, prowokujemy do interpretacji i odczuwania strachu w bezpiecznych warunkach. Wszystko po to, by poczuć to przejście na drugą stronę – podkreśla Smolar.
Spektakl powstał w oparciu o tekst Joëla Pommerata, współczesnego francuskiego dramatopisarza i reżysera.
– Dokonuje on przesunięć i próbuje skupiać uwagę widza – a my to podkręciliśmy – na rzeczach nieoczywistych i tabu. To, co w tej opowieści jest silne, to obraz ogromnej samotności i duży smutek, który towarzyszy postaciom – przyznaje Smolar. – To, co charakteryzuje adaptację, przesuwa akcenty, to co przewidywalne i dobrze znane, nabiera nowych znaczeń i to nas interesowało, bo pozwala dojść do emocji, o których trudno rozmawiać w rodzinie czy szkole i które rozbijają nasze znudzone wyobrażenia o bajce, którą wszyscy znają.
Historia opowiedziana między słowami
W przedstawieniu zobaczymy Marię Dąbrowską, Magdalenę Wrani-Stachowską, Annę Januszewską, Macieja Litkowskiego, Arkadiusza Buszkę i Konrada Betę. Aktorom na scenie towarzyszy muzyka grana na żywo w wykonaniu Dominiki Korzenieckiej/Klaudii Kunc.
I jak przekonuje reżyserka, obecność perkusji to kolejna przestrzeń opowiadająca o losach dziewczynki. Muzyka jest motorem napędowym akcji, ale działa też jako alter ego głównej bohaterki.
– To, co może zaskakiwać, to fakt, że bardzo opieramy się na języku choreograficznym, w którym ciało i ruch budują znaczenia. Historia opowiedziana jest też między słowami. Ruch jest mocno związany z muzyką, która jest na żywo grana na perkusji. Ciało i ruch wyrażają to, co trudno nazwać słowami – mówi reżyserka.
Znana bajka pełna zaskoczeń
– Standardowe myślenie o wilkach, babciach i Czerwonych Kapturkach można odstawić na bok, trzeba mieć bardzo otwartą głowę – przekonuje Buszko.
– Rozmowy z dziećmi pokazały nam, że postaci wywołują emocje, o których nie myśleliśmy – przyznaje Konrad Beta.
– Kondycje wilka, jak i Czerwonego Kapturka nie są takie oczywiste. To nie jest tak, że wilki są tylko złe. W przedstawieniu mamy dwa wilki, które spotykają się z dziewczynką i każdy z nich jest zupełnie inny – zauważa Maciej Litkowski.
– Spektakl dotyka lęku, ale moim największym zaskoczeniem było spotkanie z odwagą dziewczynki. I to nie w momencie przejścia przez las czy spotkania z wilkiem, tylko w determinacji w domaganiu się od mamy uwagi – zdradza Maria Dąbrowska, która wciela się w postać Czerwonego Kapturka.
– Mnie poruszyły rozmowy o wyrzutach sumienia matek, poczucia bycia niewystarczającą i złą. W połączeniu z muzyką trudno mi się zebrać za kulisami, bo jest bardzo wzruszająco – przyznaje Magdalena Wrani-Stachowska.
– Nie mogę zdradzić ogromnej tajemnicy, co się dzieje z moją postacią, ale pozytywnie mnie zaskoczyło, że moja żywotność i autentyczna natura były potrzebne do wykreowania babci – dzieli się Anna Januszewska.
Dorośli zobaczą „esencję relacji z dzieckiem”
– Opowieści skierowane do dzieci są szansą dla dorosłych, żeby się przejrzeć w lustrze, co może doprowadzić do ciekawej rozmowy. Mam poczucie, że dorośli mogą w spektaklu zobaczyć esencję tego, czym jest relacja z dzieckiem w kontekście trudnych emocji – mówi Smolar. – Wszyscy wiedzą, co się wydarzy, a nam chodzi o to, by podważyć oczekiwania i pokazać dwuznaczności rożnych postaci. To bardzo pobudza widza do nadawania własnych znaczeń. Nie wiadomo, kto jest czerwonym kapturkiem, kto się boi, kto jest zły, kto jest wrogiem, gdzie się czai lęk.
– Młody widz jest zdecydowanie bardziej wymagający, dlatego że dzieciaki tak naprawdę dają nam feedback od razu: czy nam wierzą, czy nie. Czy coś im się podoba albo i nie. Podczas prób okazało się, że dzieci się bały, co dla mnie olbrzymim komplementem, bo w dobie gier komputerowych, wzbudzić prawdziwy lęk u widza w teatrze, nie jest prosto – mówi Wrani-Stachowska, która gra w spektaklu matkę.
Specjalna oferta dla rodzin
Spektakl kierowany jest do widza od 7. roku życia. By zachęcić do rodzinnego wyjścia do Teatru Współczesnego, wprowadzono bilet familijny w specjalnej cenie 30 zł za osobę.
Dodatkowych działań zaplanowano więcej. Już w sobotę, 30 września, zaraz po przedstawieniu Teatr Współczesny zaprasza na pierwsze warsztaty pod nazwą „Budzimy supermoce”. Podczas zajęć dzieci i rodzice zastanowią się, skąd bierze się lęk i jak go oswoić oraz jak wspierać się nawzajem, gdy strach ma wielkie oczy. Bilety w cenie 15 zł (dziecko+opiekun) dostępne są na stronie internetowej, liczba miejsc ograniczona.
Komentarze
1