Przebudowa alei Wyzwolenia ponownie wywołała lawinę drwiących komentarzy. Tym razem chodzi o fragment wąskiego chodnika, na którego samym środku postawiono słupy latarni. „Niewiarygodne, że dochodzi do takich absurdów” – krytykują mieszkańcy. „Pole manewru było niewielkie” – broni rozwiązania prezydent Szczecina Piotr Krzystek.

Zdjęcie lamp postawionych na środku chodnika w pobliżu Hotelu Dana zamieścił jeden z mieszkańców na facebookowej grupie „Piotr Krzystek na mieście”. 

„To chyba jakiś absurd. Czy rzeczywiście żyjemy w tak ciężkich czasach, by nie można było zrobić tego lepiej?” – dziwi się autor wpisu. Reakcję mieszkańca podzielają inni członkowie grupy, a zdjęcie doczekało się wielu komentarzy.

„Tu nie ma z czego się śmiać”

„Niewiarygodne, że dochodzi do takich absurdów”. „Takie absurdy wykonawcze to chyba tylko w Polsce. I tu nie ma z czego się śmiać. Tu należy płakać nad pomysłodawcą”. „To może na środku jezdni niech je postawią? Nie wiem, skąd w urzędnikach i projektantach przeświadczenie, że chodnik czy droga rowerowa są mniej ważne” – czytamy komentarze internautów.

Niektórzy zwracają również uwagę, że sam chodnik jest wąski, a lampy ustawione na jego środku dodatkowo uniemożliwiają swobodny przejazd wózków – zarówno tych dziecięcych, jak i dla osób z niepełnosprawnościami.

„Szkoda tylko, że nie pomyślano o rodzicu z wózkiem. Osoby niepełnosprawne będą miały problem z poruszaniem się tam”. „A jak przejechać po takim chodniku z wózkiem inwalidzkim?” – pytają sami zainteresowani.

„Pole manewru było niewielkie”

Z wypowiedzi prezydenta Szczecina Piotra Krzystka wynika, że niewiele dało się zrobić w tym przypadku. „Niestety, miejsce jest mocno ograniczone, z jednej strony jezdnia i ścieżka rowerowa, z drugiej strony skarpa, a pod ziemią spore studnie teletechniczne. Stąd pole manewru było niewielkie” – czytamy.

Przypomnijmy, że to nie pierwszy raz, kiedy mieszkańcy są oburzeni efektami przebudowy tego fragmentu alei Wyzwolenia. Na początku lutego głośno zrobiło się o latarni, która stanęła tuż przy balkonach kamienicy pod numerem 58. Mieszkańcy narzekali nie tylko na estetykę rozwiązania, ale podnosili też kwestię bezpieczeństwa. Ostatecznie jednak miasto zdecydowało się usunąć słup i zastąpić go takim, który na wysokości 2,5 metra zacznie się „odginać”.