Siódmy dzień programu Dąbskich Wieczorów Filmowych 2023 był szczególnie obfity w wydarzenia. Po południu odbyła się finałowa gala konkursu „Eko-Kadr”, a wieczorem – dwie projekcje filmów z udziałem Jowity Budnik. 29 lipca w Klubie Delta zobaczyliśmy fabułę „Po miłość” oraz krótkometrażowy film „Być kimś”.

Młodzi filmowcy nagrodzeni 

Konkurs „Eko-Kadr” promuje wiedzę na temat ochrony środowiska, a jego organizatorzy co roku przygotowują dla uczestników wartościowe nagrody rzeczowe. Nadesłane prace oceniają m.in. goście kolejnych edycji festiwalu. W tym roku byli to: Jowita Budnik, Marta Pohrebny oraz Marcin Bortkiewicz. Dołączył do nich Andrzej Grzana z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Szczecinie. Jurorzy zdecydowali, by w kategorii „Czyste powietrze” pierwszą nagrodę przyznać Wincentemu Szyszko za film „Stoisz, zgaś silnik”, natomiast w kategorii „Moja woda” zwycięski okazał się film „Śródpolne krainy” autorstwa Zofii Szyszko.

W pułapce trudnego związku

Kilka godzin po emocjach konkursowych widzowie, którzy przyszli do „Delty”, obejrzeli film „Po miłość” z 2021 roku w reżyserii Andrzeja Mańkowskiego. Jowita Budnik wykreowała w nim rolę Marleny, która pracuje jako sprzątaczka w szkole i praktycznie nie liczy już na jakiś przełom w swoim życiu, bo z coraz większym trudem znosi alkoholizm męża Zbigniewa (w tej roli Artur Dziurman). Kiedy jednak za pośrednictwem Internetu poznaje Senegalczyka Bruna, wydaje się, że coś się może jeszcze zmienić. Mężczyzna obsypuje ją komplementami i miłymi komentarzami. Z czasem okazuje się, że ten flirt ma konkretny, nie do końca romansowy cel... Film dotyczy problemu oszustw internetowych, ale także w dość ciekawy sposób ukazuje relacje interpersonalne w wiejskiej społeczności (wyróżnia się tu nieszablonowa postać księdza, którego gra Andrzej Gałła).

Mieszkanie Lecha Wałęsy

Jako drugi został pokazany krótkometrażowy obraz „Być kimś” w reżyserii Michała Toczka. To film, który zyskał już bardzo duże uznanie i zdobył kilka nagród. Między innymi jurorzy Krakowskiego Festiwalu Filmowego przyznali mu Złotego Lajkonika. Obraz w formule komediodramatu opowiada historię rodziny, która kupiła dawne mieszkanie Lecha Wałęsy. Jowita Budnik partneruje Sebastianowi Stankiewiczowi, który niewątpliwie znakomicie kreuje postać mężczyzny niespodziewanie zyskującego pieniądze, ale tracącego swą indywidualność.

To nie jest naiwna kobieta

Na spotkaniu z widzami po projekcjach Jowita Budnik opowiadała, jak budowała postać Marleny. Podkreśliła, że starała się ukazać jak najwięcej niuansów, świadczących o tym, że jej bohaterka nie jest osobą naiwną i łatwowierną. Gdyby jej się to nie udało, to byłaby to kolejna schematyczna historia, a tymczasem w filmie widzimy obraz kobiety, która co prawda dość łatwo ulega manipulacji afrykańskiego uwodziciela, ale później się nie poddaje. Chce wyjść z krytycznej sytuacji, choć konsekwencje jej postępowania są wręcz drastyczne...

– Często dostaję propozycje zagrania ról kobiet, które są w bardzo trudnych sytuacjach życiowych, są pokrzywdzone, opuszczone, stykają się z różnymi formami przemocy. Tymczasem sama jestem osobą niezależną i silną, nie ulegającą raczej presji otoczenia. Ja nigdy w życiu nie byłabym w takim związku jak Marlena, nie pozwoliłabym na to, ale rozumiem takie postacie – mówiła Budnik.

Publiczność zadawała aktorce pytania o inne role, o to, czy sama marzyła o romansie z egzotycznym obcokrajowcem oraz czy Lech Wałęsa widział film „Być kimś”. Prowadzący spotkanie, Krzysztof Spór, przypomniał początki kariery bohaterki wieczoru, jej rolę w serialu „W labiryncie” oraz poświęcił trochę czasu innej profesji, którą się zajmowała.

Przez dwa lata nie dostałam żadnej roli

– Przez wiele lat byłam agentką aktorów i może byłabym nią nadal, ale tego zajęcia nie można było pogodzić z licznymi wyjazdami na festiwale z filmami „Papusza” i „Ptaki śpiewają w Kigali”. Z tymi dziełami zjeździłam pół świata i to były absorbujące czasowo wyjazdy. Postanowiłam więc zrezygnować z bycia agentką, aczkolwiek pierwsze dwa lata były trudne, bo nie dostałam wtedy ani jednej nowej propozycji – mówiła.

Tegoroczne Dąbskie Wieczory Filmowe zakończyły się muzycznym rejsem na Statku Joanna, który został zorganizowany 30 lipca. Mamy nadzieję, że impreza powróci za rok, bo miniona edycja należała do najlepszych w historii tej imprezy!