Każdy gest i słowo mają znaczenie
„Kto nie doznał goryczy ni razu, ten nie dozna słodyczy w niebie” – to jeden z morałów wypowiadanych w II części „Dziadów” Adama Mickiewicza. W tym dramacie każde słowo ma znaczenie, podobnie jak każdy ruch i gest. Aktorzy Lubuskiego Teatru w „Gusłach” (opartych głównie na tym tekście oraz fragmentach IV części) odzwierciedlają na scenie obrzędowość i wspólnotowość, tak silnie obecne w tym dziele. Pomagają im w tym niewątpliwie precyzyjnie przygotowana warstwa wizualna spektaklu oraz muzyka grana na żywo.
Żywioły wśród nas
Guślarz (w tej roli Aleksander Podolak), czyli mistrz ceremonii, zbliża się do widowni, zwraca się do niej i właściwie dokonuje włączenia publiczności do wspólnoty rytuału. Widzowie mogli zatem być czynnymi świadkami zdarzeń na scenie.
W spektaklu plastyczna scenografia i kostiumy Adama Łuckiego ukazują połączenie elementów związanych z żywiołami, naturą i przyrodą. To m.in. zwierzęce rogi, pióra i świece. Imponujący jest mroczny chór, a odtwórcy poszczególnych ról są w ciągłym ruchu na scenie. Elżbieta Donimirska (znana w Szczecinie z Teatru Polskiego, m.in. ze spektakli „Udręka życia” i „Matki”) występuje w rolach Sowy i Mickiewiczowskiego Starca. To ona wypowiada fragment Improwizacji.
Idealna sceneria
Plenerowa scena Ogrodów Śródmieście, wśród drzew i krzewów, świetnie spełniła swoje zadanie, a aura była tego wieczoru dość przyjazna. Zobaczyliśmy zatem przedstawienie, na które warto było czekać, choćby po to, by jeszcze raz docenić wartość literackiego pierwowzoru, jego mistycyzm, fantasmagoryczny nastrój i inne walory. Ta realizacja dowodzi, że dramat Mickiewicza jest wciąż żywy, a w takim wydaniu ma wręcz immersyjną moc.
Mam nadzieję, że zobaczymy jeszcze kolejne, podobne wydarzenia w Szczecinie, bo frekwencja pokazała, że odbiorców takich wrażeń mamy wielu.
Komentarze