I„ID” to spektakl przygotowany w ramach współpracy Teatru Współczesnego w Szczecinie z Teatrem Łaźnia Nowa w Krakowie oraz TEMPS D’IMAGES 2008/ CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie.


Id to termin wprowadzony przez Zygmunta Freuda Jest to najistotniejsza część aparatu psychicznego człowieka, - wszystko to co dziedziczymy, to co co nas definiuje. To nasza tożsamość. O presji jakiej podlega id we współczesnym świecie, o tym jak system społeczny i polityczny może zniekształcić lub nawet zniszczyć ten rdzeń osobowości, traktuje sztuka wyreżyserowana przez Marcina Libera. To jednocześnie bardzo ciekawy przekład reportażu na język teatru. Pierwsza scena została jednak skonstruowana na podstawie powieści Jonathana Littella „Łaskawie” – to rozmowa dwóch oficerów SS to filozoficzny dyskurs usprawiedliwiający działanie, uświecający środki do niego prowadzące.

Treścią „ID” zasadniczo są jednak trzy reportaże, opowiadajace trzy różne historie. „Zabijali we mnie Heidi” to wstrząsający tekst autorstwa Angeliki Kuźniak (obecnej na premierze), który ukazał się w „Gazecie Wyborczej”. Natomiast „Maria d cegieł” Renaty Radłowskiej można znaleźć w tomie „Nowohucka telenowela”, wydawnictwo Czarne).

Beata Zygarlicka opowiada o losach Heidi Stein, dziewczyny, z której enerdowscy trenerzy, dzięki potężnej dawce farmakologicznych środków uczynili lekkoatletyczną mistrzynię, kolekcjonującą najwyższe miejsca na podium. Kosztem szpikowania jej sterydami, stały się nieodwracalne zmiany jej fizyczności. Stała się mężczyzną, choć duchowo ciągle była kobietą.. Robert Gondek jest Marią od Cegieł, starszą kobietą, którą w młodości poświęciła się budowie lepszej Polski. Znalazła się w Nowej Hucie i tam niczym „człowiek z marmuru” wyrabiała cegła. Wielokrotnie przekraczała normy, będąc nagradzaną za swój wielki wysiłek, a propaganda sukcesu ukazywała ją jako wzór socjalistycznego pracownika. Po latach jest jednak rozgoryczona niską emeryturą i brakiem zainteresowania ze strony urzędników, którzy lekceważą jej prośby i skargi. Natomiast Arkadiusz Buszko kreuje postać Sylwina Rubinsteina -. Żyda, tancerza, który podczas wojny traci ukochaną siostrę i próbuje to sobie zrekompensować ubierając damskie rzeczy, malując się i myśląc o sobie jak o niej. Żyjąc od tej chwili w dwóch postaciach rezygnuje z jednej, męskiej tożsamości.

Opowiadanym historiom towarzyszą wyświetlane za aktorami multimedialne grafiki ukazujące twarze mężczyzn i kobiet, upodabniające się do siebie, przechodzące z jednej płci w drugą. Koncepcja dramaturgiczna „Id” została pomyślana w taki sposób, że w pierwszej fazie inscenizacji aktorzy co pewien czas mają swoje przerw, w których rozmawiają na różne tematy, zwracając się do siebie po imieniu, wymieniając się żartami. Czytają m.in. z ulotek o skutkach ubocznych różnych leków. Są zarówno aktorami, jak i postaciami, które grają. To jeszcze jedna forma gry z tożsamością.

W epilogu zaś bohaterowie wychodzą odmienieni, dziwacznie ucharakteryzowani, w groteskowych kostiumach. Sylwin w sukni z faszystowskiej flagi cicho, ale stanowczo śpiewa: "Dajmy sterydy naszym dzieciom/ Nie żałujmy, bo ich potrzebują/niech odkryją, kim są naprawdę/ Kiedyś nam od serca podziękują." Bardzo gorzka ironia.

Po spektaklu i po  spotkaniu z ralizatorami przedstawienia, widzowie mogli zobaczyć na żywo zespół Loco Star i posłuchać m.in. utworów, które znalazły się w spektaklu, w tym tyułowego „ID” Jak powiedziała Marsija „ to „duże wyzanie, bo wykonujemy ten utwór po raz pierwszy na koncercie” Poza tym czwórka muzyków wykonała „In Heaven” (znany z filmu „Earesehead” oraz „Marlene” W czterdzieminutowym występie musiały też oczywiście zabrzmieć kompozycje Jeffa Buckleya (m.in. „Opened Once”) oraz najbardziej rozpoznawalny utwór z ostatniej płyty Loco Star „Herbs’ czyli „Arms”. Oczywiście zostali bardzo ciepło przyjęci przez tych, którzy chcieli ich zobaczyć.