Przed pierwszą wycieczką organizatorzy liczyli chociaż na kilka osób – resztę mieli dobrać z własnych znajomych, żeby wstydu nie było, że tak mało osób się zgłosiło. Po dwóch latach działalności trasy poSzczecinie.pl sprzedają się w kilka godzin.

Te dwa lata to 11 tematów, wielokrotnie powtórzone - często na prośby uczestników. To spacery po miejscach niedostępnych (zabraliśmy uczestników m.in. do schronu przy Komendzie Wojewódzkiej Policji), zapomnianych (zwiedziliśmy pozostałość po rodzie Toepfferów) i czarujących swą niebanalną urodą (tak było w przypadku wycieczki po Cmentarzu Centralnym). To stali uczestnicy, którzy nie opuścili żadnej z tras, a przede wszystkim to szczecinianie, którzy kochają i pragną poznawać swoje miasto.

To jest wspaniały wypoczynek, wspaniały spacer i wciąż nowe wiadomości o Szczecinie. Po tych spacerach jestem zdania, że to bardzo piękne miasto – pomimo wojennych zniszczeń, pomimo odmiennej od naszej kultury, która przecież tutaj długo była. Nie wyobrażam sobie innego miasta do mieszkania, a dzięki Wam odkrywam je z każdą wycieczką. - mówi Pani Bożena, uczestniczka wszystkich tras.

Boże, żeby tylko ktoś przyszedł

Dziś organizacja przebiega niemal wzorowo. Grzegorz Kruszewski, przewodnik miejski ustala autorską trasę, szykuje materiały, ale przede wszystkim przygotowuje się pod względem merytorycznym. Wojciech Wirwicki jest odpowiedzialny za kontakt z uczestnikami, przygotowanie miejsca w którym zakończy się wycieczka, to on odpowiada na wszystkie nurtujące Was pytania. Moja rola jest najmniejsza, na tydzień lub dwa przed wyruszeniem w trasę rozmawiam o wycieczce z Grzegorzem Kruszewskim, który wyjaśnia mi ideę oraz punkty programu. A ja staram się, pisząc o wycieczce, zachęcić do udziału. Ale zachęcać nie trzeba! Gdy pojawia się pierwsza informacja na naszej podstronie z licznikiem biletów, potrzebujecie kilku dni, czasami kilku godzin na ich wykupienie. Na samym początku, nikt się tego nie spodziewał.

Wiedziałem, że parę osób się znajdzie, ale nie sądziłem, że przyjdzie masa ludzi, która będzie chętna. Nie myśleliśmy o przyszłości wycieczek, nie zdawaliśmy sobie sprawy jak to może się rozwinąć. Na początku były tylko takie myśli „Boże, żeby tylko ktoś przyszedł, zawsze się weźmie paru znajomych, żeby nie było wstydu, że idziemy w siedem osób.” - tłumaczy Grzegorz Kruszewski.

Mamy grono fanów!

Dziś wycieczki poSzczecinie.pl to stałe grono uczestników, którzy często na następne trasy zapisując się jeszcze nie mając pojęcia gdzie poprowadzi ich Kruszewski i kiedy. Uczestnicy często sami proszą o powtórzenie tematu, proponują trasy, którymi chętnie by się przespacerowali. Telefony do nas po sprzedaniu wszystkich biletów to z miesiąca na miesiąc mała tradycja – zawsze się znajdzie ktoś kto zadzwoni i poprosi o dodatkowe miejsce, bo nie zdążył z wykupieniem biletu.

Ale takie zainteresowanie to także duża odpowiedzialność. Zdajemy sobie z tego sprawę. Co myśli nasz przewodnik o wciąż rosnącej liczbie fanów?
Z jednej strony to bardzo miłe, z drugiej przerażające i zobowiązujące – bo absolutnie nie można pozwolić sobie na cień nieprofesjonalizmu, ponieważ ludzie nam zaufali. To są już nasi biznesowi przyjaciele, w takich relacjach nie wolno zawieźć. Jeśli oni postanowili poświęcić swój czas i pieniądze, my musimy być zawsze dobrze przygotowani. - mówi Grzegorz Kruszewski.

Na urodziny zwiedzili podzamcze

Urodzinowa trasa wycieczek www.poSzczecinie.pl poprowadziła uczestników przez Stare Miasto. Przed wycieczką Grzegorz Kruszewski podkreślał, że to trasa będzie elementem pewnej podróżny sentymentalnej.

Chcielibyśmy zacząć dokładnie w tym samym miejscu, w którym zaczynaliśmy dwa lata temu. Wtedy tematem były średniowieczne kościoły, tym razem skupimy się na przemianach Starego Miasta. - mówił przewodnik przed wycieczką.

W sobotę Kruszewski omówił zabudowania Podzamcza, zaprowadził swoich słuchaczy także w mury Zamku Książąt Pomorskich. Nie zabrakło opowieści o Lubinusie i średniowiecznym Szczecinie. Dotarliśmy do targu rybnego, pojawiła się wzmianka o obiektach, które już nie istnieją i planach zagospodarowania Rynku Siennego. Na koniec dotarliśmy do „Pomiędzy” gdzie tradycyjnie przy ciastkach i kawie spędziliśmy kilka chwil, tym razem wspominając minione dwa lata z wycieczkami.

Na początku sceptycy stukali się w czoło i pytali „oprowadzać szczecinian po ich własnym mieście? Po co?”. A jednak warto, bo są tacy, którzy czerpią z tego przyjemność. Drodzy uczestnicy – dziękujemy.