Jak sam mówi, zaczął pisać, ponieważ czytanie przestało mu już wystarczać. Na początku zajmował się tym dorywczo, pomiędzy dwiema innymi pracami. Jednak od kilku lat to jego główne zajęcie.
– Przez 15 lat pracowałem jako urzędnik w Zachodniopomorskim Urzędzie Wojewódzkim. Rozmowy z ludźmi wszelkich zawodów, z różnych warstw społecznych, pozwoliły mi spojrzeć na świat ich oczami. Poznać go z perspektywy, z której nie miałbym szansy tego zrobić tkwiąc w swojej bańce. Dzięki tej pracy i tym ludziom jestem w tym miejscu, w którym jestem – podkreśla.
Akcja wszystkich powieści architekta dzieje się w Szczecinie lub okolicach na Pomorzu Zachodnim. Debiutował w 2014 roku powieścią Rykoszet, pierwszą częścią trylogii o Krugłym i Michalczyku.
– Szczecin zawsze będzie pełnił ogromną rolę w moich powieściach. Nie jest może głównym bohaterem na równi z ludzkimi bohaterami, jak w typowej miejskiej powieści kryminalnej, ale jest jednak bardzo istotnym tłem. To moje miasto i zawsze będzie moje. Tu się urodziłem, tu pewnie umrę. Jak nie kochać swojego miasta, zwłaszcza jeśli jest tak piękne i nieoczywiste? – pyta.
Jak zaznacza, chłonie przede wszystkim atmosferę północnych osiedli. – Tutaj czas się zatrzymał. Bardzo lubię tutaj przyjeżdżać, kiedyś tramwajem, potem samochodem. Nie odmawiam sobie żadnej okazji.
Na brak weny nie narzeka, z kryminałów jednak już wyrósł. Jeśli pisanie przestanie mu sprawiać przyjemność, to je zostawi.
– Z drugiej strony nie potrafię sobie wyobrazić, że przestanie mi to sprawiać przyjemność. W związku z tym mam nadzieję, że będzie to trwało jeszcze bardzo długo – dodaje z uśmiechem.- Ta pasja mnie napędza i nie potrafię przestać.
Komentarze
7