Wojciech Młynarski to twórca bardzo ceniony i wciąż popularny. Znany jest ze swych działań jako poeta, satyryk, artysta kabaretowy, tłumacz, wykonawca własnych tekstów. Trzy lata temu wraz z Włodzimierzem Nahornym wydał zbiór piosenek opatrzonych tytułem „Pogadaj ze mną”. 2 października tego roku z tym programem obaj przyjechali do Szczecina na zaproszenie agencji Brand House.
Występ został zorganizowany w Filharmonii, a pan Wojciech pełnił tym razem rolę, którą określił mianem „rymujący konferansjer”.W rew pozorom nie było to takie łatwe zadanie. Nie poprzestał bowiem na krótkich, lakonicznych zapowiedziach, ale część piosenek została poprzedzona wierszowanymi opowiastkami. Te miniatury nazwane "tekstami śródpiosenkowymi" stworzył Jacek Poniedzielski i na pewno dodały jeszcze całości niezbędnej szczypty humoru. Dzięki tym czytanym przez Młynarskiego słowom dowiedzieliśmy się m.in. jak dzisiaj pisze się piosenki, a apel zaczynający się od słów „Mój polityku” uświadomił nam, że najważniejsze w życiu jest prawo do... miłości.
Same piosenki śpiewała Agnieszka Wilczyńska oraz Janusz Szrom, natomiast akompaniowali im Włodzimierz Nahorny – fortepian, Andrzej Łukasik – kontrabas i Sebastian Frankiewicz - perkusja. Pierwszy utwór („Białe żagielki”) wykonany został na dwa głosy, ale kolejne były już prezentowane indywidualnie (z jednym jeszcze wyjątkiem w postaci kompozycji „Która to już wspólna wiosna”). Cały zespół zaprezentował ogólnie szesnaście utworów w porządku przyjętym na płycie. Zatem usłyszeliśmy „Walc przedświt”, „Łagodne światło Twoich oczu”, „Iskierki dnia”, „Chyba że Ty mnie polubisz”, „Ogrody dzieciństwa”, „Wtul się w sen” i pozostałe piosenki znane z albumu, aż po finałowe „Pogadaj ze mną” (znów w wokalnym duecie). Pan Janusz (niedawno goszczący w Szczecinie z projektem Straszni Panowie Trzej) znów pokazał pełnię swoich, ekwilibrystycznych wręcz, możliwości głosowych. Dodatkowo postarał się o to by publiczność miała trochę większy udział w koncercie. Zaprosił widzów do śpiewania refrenu utworu „Ona chodzi tak prześlicznie”, który na pewno na tym zyskał. Aranżacje poszczególnych kompozycji, w jazzującej konwencji, dopełniały ten miły dla ucha przekaz. W kilku fragmentach pan Włodzimierz zagrał krótkie improwizowane motywy.
W sumie był to więc przyjemny wieczór wypełniony dobrą muzyką i mądrym słowem. Zakończyło go ponowne wykonanie „Białych żagielków”, bo oczywiście publiczność chciała słuchać jeszcze i jeszcze, oklaskami informując o tym artystów. Pan Wojciech powiedział schodząc ze sceny - „Mam nadzieję do zobaczenia” czyli także pożegnanie zabrzmiało optymistyczne.
Komentarze
0