„Na odcinku od kapitanatu portu do Mostu Długiego naliczyliśmy ich około 15-20. Bardzo dużo jest też martwych ślimaków” – poinformował nas czytelnik, wracający z weekendowego rejsu. „Po intensywnych opadach deszczu jest to zjawisko naturalne” – słyszymy od administratora bulwarów.

W ostatnich dniach padało często i szczecinianie donosili o pływających truchłach na różnych odcinkach Odry. Eksperci uspokajają jednak, że nie jest to w żaden sposób związane z ewentualnym zanieczyszczeniem rzeki. Szczury toną w kanałach burzowych, w których gwałtownie zwiększa się poziom wody.

– W takich sytuacjach szczury bywają wypłukiwane z kanalizacji deszczowej i spływają z nurtem rzeki. Sporadycznie mogą zatrzymać się przy nabrzeżach, jednak są to incydentalne i krótkotrwałe przypadki, bo zazwyczaj szybko przemieszczają się dalej wraz z prądem – tłumaczy Celina Wołosz, rzecznik prasowa miejskiej spółki Żegluga Szczecińska Turystyka Wydarzenia, która odpowiada za utrzymanie czystości i porządku w obrębie mariny oraz szczecińskich bulwarów.  

Za porządek na rzece, w tym usuwanie z wody martwych szczurów, odpowiadają Urząd Morski oraz Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. Często jednak żadna interwencja nie jest potrzebna.

– Warto podkreślić, że martwe gryzonie w wodzie stanowią odpady biologiczne. Ponadto, tego typu szczątki zwierząt są również częścią naturalnego łańcucha pokarmowego – mogą stanowić pożywienie dla niektórych gatunków wodnych oraz ptactwa łownego – tłumaczą w Żegludze Szczecińskiej, która sama nie posiada kompetencji ani uprawnień do samodzielnego wyławiania trucheł zwierząt z rzeki.

W tej sprawie wysłaliśmy pytania również do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Szczecinie. Czekamy na odpowiedź.