W najnowszym kryminale Leszka Hermana „Galeon” znalazło się miejsce na temat, który w Szczecinie jątrzy się od lat. „Wyciąć drzewa jest najprościej i najtaniej. Jako linię obrony stosuje się nowe nasadzenia, które nigdy nie będą tak duże jak 100-letnie wiązy czy lipy. Niestety, tymi samymi argumentami idzie miasto” – irytuje się pisarz i architekt.
Leszek Herman był jednym z pierwszych autorów, który sięgnął po Szczecin jako główną przestrzeń dla swoich powieści. Od wydania „Sedinum” mija już 8 lat, a Gród Gryfa niezmiennie jest głównym miejscem historii kreowanych przez architekta. Choć w najnowszym kryminale możemy więcej przeczytać nie o historycznym, a współczesnym mieście. I o tym, co w rzeczywistości się w nim dzieje.
Niewykonalne w budowlance = po prostu za drogie
„Galeon” to w wielkim skrócie powieść o mieście, kłopotach, kłótniach, wydarzeniach i związanych z nimi, często przeciwstawnych, racjach. A jednym z tematów, który od lat wywołuje burzliwe dyskusje w Szczecinie, jest wycinka drzew przy okazji miejskich inwestycji, co wyjątkowo denerwuje Leszka Hermana.
– Z jednej strony czytam zarzuty, że nie uszanowano drzew, a z drugiej strony słyszę tłumaczenia, że były w złym stanie lub kolidowały z inwestycją i nie można było postąpić inaczej – mówił pisarz i architekt podczas rozmowy z Gabrielem Augustynem w ramach Studia Kultura. Jak dodał:
– Jeżeli inwestor mówi, że coś jest niewykonalne, oznacza to, że jest po prostu za drogie. W budowlance praktycznie wszystko jest już wykonalne. To tylko kwestia pieniędzy.
„Projekt, który zakłada wycięcie drzewa, to porażka”
W przypadku miejskich inwestycji drzewa wycinane są przeważnie ze względu na ich zły stan lub kolidowanie z sieciami podziemnymi. Tak było m.in. w przypadku blisko 90-letniej wiśni japońskiej, która do niedawna rosła w pobliżu placu Zgody. Została wycięta z powodu remontu śródmiejskiego odcinka alei Wojska Polskiego.
– Też mam swoje doświadczenia w takich sprawach. Robiliśmy szereg prac w parkach historycznych, gdzie wymagane jest zachowanie drzewostanu. W takich przypadkach podziemną instalację można poprowadzić naokoło. Będzie wtedy cztery razy dłuższa i droższa, ale da się to zrobić – przekonuje architekt.
Leszek Herman bezlitośnie stwierdza, że każdy projekt, który zakłada wycięcie drzewa, to porażka.
– Zarówno na polu projektowym, jak i negocjacyjnym – podkreśla. Mało pracowałem dla deweloperów, ale prawie wszyscy zakładają, że wytną drzewa na terenie inwestycji. Bo tak jest najprościej i najtaniej. Linia obrony jest taka, że posadzi się nowe. Ale one nigdy nie będą tak duże, jak 100-letnie okazy. Wkurza mnie to, bo tymi argumentami idzie również miasto – mówi.
Duże drzewa zastępują karłowate okazy
Wycinki związane z miejskimi inwestycjami nie przechodzą bez echa wśród szczecinian. Blisko pół tysiąca drzew pod budowę nowej ulicy na Krzekowie, lipy poświęcone pod nową drogę rowerową niedaleko Parku Kasprowicza czy potężne robinie akacjowe i wspomniana wiśnia japońska z al. Wojska Polskiego. To tylko kilka przykładów.
W przypadku tej ostatniej inwestycji miasto posadziło tysiące sadzonek krzewów i dziesiątki drzew, w tym platany, które znalazły miejsce na środku alei. Jak na szczecińskie standardy, to jedne z największych sadzonek.
– Te platany nigdy nie będą tak duże jak te, które rosną na Jasnych Błoniach – mówi Leszek Herman. – Drzewa z ulicy Krzywoustego też już nie będą wiele większe. Wycina się cenne pod każdym względem 100-letnie wiązy i lipy, a w zamian sadzi drzewa karłowate. One nigdy nie będą produkować tyle tlenu i pochłaniać dwutlenku węgla, co stary wiąz. To nie jest żadna alternatywa.
„Nigdy nic nie jest czarne lub białe”
Rozmówca Gabriela Augustyna bezsprzecznie uważa, że dużych drzew jest zawsze szkoda i powinno się je chronić. Ale bywa też tak, że Leszek Herman wykłóca się również ze stowarzyszeniami i społecznikami, którzy walczą o zieleń w mieście.
– Nigdy nic nie jest czarne lub białe, a krytykować jest najłatwiej. Z pewną osobą wykłócałem się o inwestycję, w której setki roślin były do wycięcia. Zacząłem analizować ten projekt. W tym miejscu dawniej była szkółka roślinna, mnóstwo nasadzeń owocowych i żywopłoty. Po iluś latach to wszystko tak się rozrosło, że nie dało się przyciąć tego żywopłotu, bo zostałby łysą pałą. Na papierze wyglądało to jak setki roślin, ale w rzeczywistości nie wyglądało to tak źle – wspomina.
Na początku 2021 magistrat zaprezentował „Standardy utrzymania, ochrony i rozwoju terenów zieleni Miasta Szczecin”. Jeden z rozdziałów dokumentu obejmuje kwestie związane właśnie z ochroną zieleni w czasie inwestycji.
– Zapisy są bardzo restrykcyjne, ale nikt się do nich nie stosuje. Jest taki żart prawniczo-budowlany. Tak wiemy, że jest taki przepis, ale u nas się nie przyjął – komentuje nieco sarkastycznie Leszek Herman.
Komentarze
20