Znany był jako reżyser, ale zaczynał właśnie od słowa pisanego. Debiutował tomikiem poetyckim, a potem pisał też powieści. „Ulicznicy”, czyli pierwsza z nich, niedawno ukazała się w polskim tłumaczeniu (dokonanym przez Katarzynę Skórską), dzięki wydawnictwu Officyna. Dla tych, którzy interesują się postacią Piera Paolo Pasoliniego, jest to pozycja praktycznie niezbędna!
Zwyczajne kradzieże i okazje do zabawy
Książka została opublikowana w 1955 r. (oryginał nosi tytuł „Ragazzi di vita”), a jej akcja rozgrywa się w stolicy Włoch, w latach powojennych, w krajobrazie dzielnic dotkniętych ubóstwem i bezrobociem. To „mała ojczyzna” grupy nastolatków, których można opisać jako przedstawicieli miejskiego proletariatu. Jeden z rozdziałów „Uliczników” został opatrzony mottem z Tołstoja – „Naród to wielki dzikus na łonie społeczeństwa” – i ta myśl stanowi kwintesencję tej książki. Bohaterowie Pasoliniego to dorastająca młodzież szwendająca się po rzymskiej metropolii i szukająca okazji do zabawy oraz łatwego zarobku. To chłopcy, którzy żyją praktycznie poza prawem, są spragnieni emocji, a ponieważ często nie posiadają nawet kilku lirów na chleb, to włamania i kradzieże są dla nich czymś zwyczajnym.
Przetrwać za wszelką cenę
Ta proza może się kojarzyć z opowieściami w stylu Grzesiuka czy Hłaski. To bardzo podobne charaktery, podobne problemy i konflikty. Loczek, Okularnik, Amerigo czy Serek starają się po prostu przetrwać w trudnej rzeczywistości, a sposobem na to jest najczęściej łamanie prawa. Wyrwanie torebki kobiecie idącej ulicą, wysupłanie portfela z kieszeni pasażera tramwaju czy odkręcenie włazu do studzienki, który potem można oddać na złom, to dla nich robota.
Nie znaczy to jednak, że złodziejski spryt i pogarda dla słabeuszy oraz niechęć wobec stróży porządku całkowicie nimi zawładnęły. Otrzymujemy w „Ulicznikach” wiele obrazów egzystencji na krawędzi, w których obecna są przemoc domowa, alkoholizm, prostytucja czy próby samobójcze, ale tu i ówdzie przebłyskuje także empatia, a może nawet szorstka czy surowa... czułość. Choćby wówczas, gdy chłopcy pomagają pewnemu przygodnemu znajomemu – ojcu pięciu córek, który z trudem utrzymuje rodzinę. Albo gdy Loczek skacze do wody, by uratować tonącego ptaka.
Hołd dla pięknego miasta
Czytelnik może się trochę zagubić w gąszczu włoskich nazw dzielnic i ulic, które serwuje autor, bo Loczek i jego ferajna są bardzo mobilni i sprawnie przemieszczają się z jednego końca miasta na drugi, czy to pieszo, czy wieszając się poręczy przy platformie tramwaju albo też „pożyczając” czyjś samochód. Krytycy podkreślają, że „Ulicznicy” to wyraz hołdu autora dla „barbarzyńskiej” miejskości i dla piękna Rzymu. Wraz z bohaterami książki docieramy do wielu znanych punktów tego miasta – Koloseum, Schodów Hiszpańskich czy placu Campo Dei Fiori, ale przeważnie zwiedzamy peryferia i tereny położone nad Tybrem. Pasolini ze szczególną afirmacją traktuje czas nocy, opisując wędrówki chłopaków wśród mrocznych cieni i zaułków, gdy „nad Tiburtino niebo rozciągało się jak nad lejowatym dziedzińcem, księżyc zaś osiadał płochliwie na roziskrzonych obłokach mgły”. Podobnych opisów jest w tej książce bardzo wiele. Księżyc bezsprzecznie był bardzo ważny dla autora.
Dokument czasu i mentalności
Kiedy książka została wydana po raz pierwszy, cenzura zarzuciła Pasoliniemu obrazę moralności i domniemane propagowanie pornografii. Autor musiał pojawić się w sądzie i bronić się przed tymi insynuacjami, gdyż wytoczono mu proces. Z obecnego punktu widzenia, aluzje i opisy, które znajdziemy w „Ulicznikach”, wydają się w małym stopniu skandalizujące. Zdecydowanie na pierwszy plan wysuwają się natomiast wartości, które niewątpliwie ta proza posiada. Pasolini pokusił się bowiem o trudny zabieg narracyjny, łącząc dialekt rzymski z uliczną gwarą i językiem literackim (o czym pisze tłumaczka w posłowiu, które stanowi bardzo dobre uzupełnienie całości). Ukazanie obyczajowości niższej sfery społecznej ówczesnego Rzymu to kolejny walor tej książki. To niemalże dokument pewnego czasu. Czasu, który zdaje się dobiegać końca, gdy na peryferia wkraczają deweloperzy, budując nowe osiedla i zmieniając otoczenie architektoniczne, ale też mentalność ludzi tu zamieszkujących.
Wydawnictwo Officyna ma w swoim katalogu także dzieła Jamesa Joyce`a, Antoina Artauda czy Thomasa Bernharda. Cieszy fakt, że dołączył do nich Pasolini, bo publikacja „Uliczników” sprawiła, że polski czytelnik wreszcie otrzymał możliwość poznania prozy powieściowej Pasoliniego, dotąd znanego nam jako literata jedynie z esejów i dramatów.
Komentarze
0