Dymisja ks. Dymera to „ucieczka do przodu”? W poniedziałek premiera dokumentu o księdzu na TVN24
Dyrektor Instytutu Medycznego Jana Pawła II w Szczecinie, czyli szpitala i placówki opiekuńczej funkcjonującej na terenie dawnego Szpitala Miejskiego na Niebuszewie, to postać, która od lat budzi skrajne emocje. Dlaczego więc dymisja księdza Dymera ma miejsce dopiero teraz?
To kwestia tego, że sprawa trafiła aż do Watykanu, a opisał ją bardzo opiniotwórczy w kręgach katolickich miesięcznik „Więź”. Ksiądz Dymer był oskarżony o molestowanie nieletnich w latach 90. Dziennikarze przedstawili nie tylko przestępstwa duchownego, ale także opieszałość, a wręcz chronienie go przez kościelne władze. W archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej miał opinię nietykalnego, co więcej, w ostatnich tygodniach prasa ogólnopolska rozpisywała się o licznych funduszach, które ks. Dymer zdobywał na działalność swoich organizacji od instytucji zależnych od Rządu RP.
Możliwe, że decyzja o dymisji, to „ucieczka do przodu” przed echem filmu dokumentalnego o księdzu Dymerze, który już w poniedziałek ma się ukazać na antenie TVN24.
Ogólnopolskie media o księdzu, który „mógł wszystko”
Przeszłość księdza Andrzeja Dymera szeroko opisał dzisiaj portal onet.pl. Do molestowania nieletnich chłopców miało dochodzić od 1991 roku w Ognisku św. Brata Alberta w Szczecinie. Kiedy do kurii trafiły pierwsze sygnały o molestowaniu wychowanków, duchowny stracił posadę dyrektora, ale szybko znalazł inną, również związaną z edukowaniem i kontaktem z młodymi ludźmi.
Temat ruszył w 2008 roku. Prokuratura wszczęła śledztwo, sprawą zajął się też sąd kościelny. Ostatecznie prokuratura zawiesiła postępowanie, uniewinniając księdza. Z kolei sąd kościelny uznał Dymera za winnego i odsunął od pracy z dziećmi. Kara nie była jednak zbyt dotkliwa. Jak podaje OKO.press, był to nakaz wpłaty na instytucję charytatywną 3-miesięcznej pensji, a do tego zakaz pełnienia funkcji związanych z edukacją.
Komentarze
8