Gdzie i kiedy?
piątek, 5 stycznia 2018, 19:00
Za ile?
40 - 90 zł
Romantyczna muzyka norweska, przebój muzyki filmowej Wojciecha Kilara, a nade wszystko brzmienie wirtuozowskiej trąbki obdarzonego nieziemskimi zdolnościami artysty Ole Edvarda Antonsena. Właściwie układ przypominający nieco koncert w typie greatest hits, jakich w karnawale nie brakuje. Nie ma tu wielkiego poematu symfonicznego ani monumentalnej symfonii – miast tego krótkie i efektowne utwory ukazujące kwintesencję mroźnej i nieco melancholijnej północy, pod powierzchnią której drzemie temperament prawdziwego demona muzycznego popisu. No, ale takie nazwiska jak Tveirr, Bellstedt, Anderson i Antonsen raczej nie zwiastują materiału na płytę „Greatest hits”. Czy rzeczywiście?
ARTYŚCI:
Orkiestra Symfoniczna Filharmonii w Szczecinie
Ole Edvard Antonsen - trąbka
Rune Bergmann - dyrygent

UTWORY:
  • Wojciech Kilar - Polonez z filmu Pan Tadeusz
  • Joseph Haydn - Koncert na trąbkę i orkiestrę Es-dur Hob. VIIe:1
  • Johan Svedsen - Norwegian Artists’ Carnival op. 14
  • Herman Bellstedt - Napoli
  • Piotr Czajkowski - Suita z baletu Dziadek do orzechów op. 71 a
  • Geirr Tveitt - Velcomne med æra ze suity Hundrad Hardingtonar op. 151
Właściwie – poza Kilaraem – nazwiska pozostałych kompozytorów nieczęsto pojawiają się w programach koncertowych. Z muzyki norweskiej znamy Edwarda Griega, z kręgu fińskiego zaś Jana Sibeliusa. Lukę w wiedzy o kulturze muzycznej naszych północnych sąsiadów pomaga nam wypełnić dyrektor muzyczny Filharmonii Rune Bergmann, który jest kulturowym pomostem pomiędzy Polską a Norwegią. Dzięki niemu szczecińska publiczność poznała na przykład porywającą symfonię Carla Nielsena (11 marca 2016 roku). Tak będzie i tym razem.

Geirr Tveitt i jego nietypowe muzyczne powitanie „Velkomne med æra” (Powitanie z szacunkiem) wprowadzi słuchaczy w świat surowej przyrody krajów północnych. Melancholijna i pełna zadumy melodia fletu z akompaniamentem harfy naprawdę może na długo pozostać w pamięci. Utwór to muzyczna reminiscencja starej pieśni norweskiej śpiewanej, kiedy mieszkańcy dwóch sąsiadujących farm spotykali się w jednej izbie rodzinnego domu kompozytora. Norweski twórca Geirr Tveitt (1908–1981), urodzony w Bergen, to centralna postać ruchu narodowego w latach 30. XX wieku. Muzyczne szlify zdobywał u największych artystów europejskich: Arthura Honeggera, Heitora Villi-Lobosa, by w rezultacie dostać się do słynnej kuźni awangardy u Nadii Boulanger w Paryżu. Zdobył wówczas międzynarodową sławę, w ojczyźnie zaś, zwłaszcza po wojnie, uznano jego muzykę za… niemodną.

Antidotum na norweski sentymentalizm będzie polonez Wojciecha Kilara, który stanowi nieodłączną część filmu „Pan Tadeusz” Andrzeja Wajdy. Podobno kompozytor przesłał tę muzykę reżyserowi z prośbą, aby ten uważnie jej posłuchał, ponieważ może być wskazówką „jak zrobić film”. To się nazywa sprawcza rola muzyki w filmie… Kompozycja „Napoli” amerykańskiego kornecisty i kompozytora Hermana Bellstedta (1858–1926) to jeden z najbardziej karkołomnych utworów siejących postrach wśród trębaczy pod każdą szerokością geograficzną. A tak się składa, że to, co stanowi nieosiągalne wyżyny dla zwykłych trębaczy śmiertelników, jest popisowym numerem norweskiego trębacza Ole Edvarda Antonsena. Wirtuoz wykonuje akrobatyczne wariacje na neapolitańską melodię „Funiculì, funiculà” bez żadnego trudu, jakby zastanawiał się, co dziś będzie na kolację – może pizza Napoli?

Chwilą wytchnienia od trąbkowych popisów będzie kompozycja norweskiego przedstawiciela muzyki romantycznej, kompozytora, dyrygenta i skrzypka Johanna Svendsena (1840–1911). Na wskroś karnawałowa muzyka zatytułowana „Norwegian Artists’ Carnival” to przykład romantyzmu norweskiego rówieśnika (i dobrego znajomego) Ryszarda Wagnera.

Finał karnawałowego przekładańca należeć będzie do brawurowej trąbki Ole Edvarda Antonsena. Karnawałowy nastrój podtrzyma zapewne pełna dowcipu fantazja na trąbkę amerykańskiego kompozytora o szwedzkich korzeniach Leroya Andersona (1908–1975), którego Johna Williams określił jako „jednego z największych amerykańskich mistrzów lekkiej muzyki orkiestrowej”. „Bugler’s Holiday” czyli „Wakacje trębacza” wcale nie dają wytchnienia soliście, za to oferują sporo dobrej zabawy publice. Koncert prezydencki zakończy materiał z albumu trębacza Antonsena „Landscapes” – ciekawostką jest, że opublikowany w 2008 roku krążek został zaprezentowany z efektownym materiałem wideo, ukazującym norweską tundrę widzianą z pokładu F-16.

Trąbka zajmuje szczególne miejsce w światowej historii instrumentów. Władza, wojsko, męska moc – to najczęstsze sfery zamieszkiwane przez brzmienie trąbki. To instrument od wieków kojarzony ze sferą królewską. Zważmy, jeszcze dziś publicznym pojawieniom się królowej angielskiej towarzyszy zespół trębaczy wojskowych. U nas odgrywa główną rolę w koncercie prezydenckim. Ach te monarchiczne tęsknoty…