Projekt koncertu galowego Chango Trzaska to muzyczny triumf. W Teatrze Kany było gęsto, ciasno i bardzo głośno. Publiczność piszczała, krzyczała i gwizdała bez końca. Pod sceną kilka osób tańczyło, wymachiwało rękoma, skakało w rytm wesołej improwizacji. Koncertowa dyskoteka! Koncertowa radość!
Kiedy się słucha występu bez wokalu, każdy instrument opowiada swoją własną historię. W przypadku zespołu Chango i Mikołaja Trzaski nie są to zwykłe opowiastki, to raczej baśnie, charyzma i czysta euforia.
Chango, Chango, Chango!
Na początek sami zagrali kilka utworów. Skocznych, radosnych, odrobinę szalonych. Trudno było wystać przy tym w miejscu. Gitara piszczała i warczała na zmianę. Bas – głośny, wyraźny, szybki i chwilami groźny. Energiczna nieobliczalna perkusja – taka, jaką lubię najbardziej: wszystko na raz – werbel, otwarty hi-hat, hałaśliwe talerze, tomy i centrala. Sceniczne wariacje! Czterech artystów na scenie i muzyczna awantura. Najmilej patrzyło się na Borysa Sawaszkiewicza, który już od pierwszych chwil koncertu, pochłonięty grą, bujał się za swoimi klawiszami. Zaraz po nim ożywił się basista Maciek Kałka, wykreślając głową przeróżne esy floresy w powietrzu. Mówią o nich, że „grają, co chcą i jak chcą”, nie dbając o zdanie innych. I bardzo dobrze! Chango daje nam prawdziwą muzykę, pełną zaangażowania i emocji. A o to w tym wszystkim chodzi, prawda? Po tym poznaje się prawdziwych artystów, bo dać takie show to nie lada sztuka.
„Nie znam miasta, ale Szczecin jest piękny”
Po zaproszeniu Mikołaja Trzaski na scenę było już tylko głośniej. Nie wiedziałam, że istnieje tyle wariacji wypowiadanego „wow”. Były też inne okrzyki, przekleństwa zachwytu i pląsy pod sceną. Akustyczniowy gość przywitał się kilka razy skromnym „Dobry wieczór” i zdawał się dobrze bawić ze szczecińską publicznością. Połączenie Chango i mistrzowskiego Trzaski to połączenie wybuchowe. Ich granie to dynamiczna wielowątkowa gawęda, hałaśliwa narracja czegoś pięknego, pobudzającego zmęczone zmysły. Można się przy takiej muzyce wyszaleć, nauśmiechać do woli i nawet przez chwilę poczuć szczęśliwym. Koncert pierwsza klasa. Jeden z najlepszych na jakich byłam. Dziękuję muzykom za wspaniały wieczór i kolosalną dawkę artystycznych pozytywów.
Autor: Diana Marczewska
Komentarze
0