Kot jaki jest, każdy widzi – można pomyśleć. A jednak wystawa rasowych futrzaków w CH Kaskada przyciągnęła całe tłumy ciekawskich. Osiemnaście różnych ras, w tym tajemnicze sfinksy czy puchate norweskie, wzbudziły podziw i zainteresowanie wśród szczecinian. Niedzielna akcja to coś więcej niż próba przyciągnięcie klientów – jej celem była promocja adopcji zwierzaków ze schroniska.
Takiego popołudnia w Kaskadzie jeszcze nie było! Na scenie tańczył wielki kot w towarzystwie krasnoludka, a z nimi gromadka uszczęśliwionych dzieci. Pośród nich przechadzali się dumni właściciele ze swoimi mruczącymi ulubieńcami. Futrzaki prężyły się w swoich klatkach lub, znudzone towarzystwem, odwracały się tyłem do obserwatorów i zasypiały. Szare, białe, pręgowane, czarne, długo- czy krótkowłose, małe i duże, wszystkie otaczał zwarty krąg ciekawych. Kontemplowanie ich wdzięków przez dłuższą chwilę było praktycznie niemożliwe, ponieważ niecierpliwy tłum przepychał marudera do kolejnej klatki. Na szczęście dla zainteresowanych, każdy hodowca wystawiał informację o posiadanych kociętach na sprzedaż oraz swoje wizytówki.
Najmłodsi goście bawili się znakomicie. Opuszczali centrum handlowe z pomalowanymi buziami i wspaniałymi nagrodami wygranymi w konkursach – oczywiście, wszystko pod hasłem Dnia Kota. Co niektórzy mieli nawet szansę zdobycia prawdziwego przyjaciela, a to za sprawą wolontariuszek ze schroniska dla zwierząt, które gorąco zachęcały do adopcji swoich podopiecznych. Stoisko, przy którym można było obejrzeć zdjęcia bezdomnych kotów, a nawet poznać dwa z nich, także przyciągało uwagę. Szczecinianie zostawiali przy nim karmę, głaskali zwierzęta i dowiadywali się, kiedy i w jaki sposób można je przygarnąć. Za dwadzieścia złotych każdy chętny może zabrać ze sobą wiernego, kochającego futrzaka, który potrzebuje tylko miłości i pełnej miski. Patrząc w oczy kotki przytulonej mocno do wolontariuszki, trudno nie rozczulić się nad losem zwierzaków, szczególnie podczas tak ostrych mrozów!
Pamiętajmy o nich. Szczecińskie schronisko potrzebuje materiałów izolacyjnych, na przykład starych koców czy poduszek, przyda się także każda puszka jedzenia. Nic jednak nie zastąpi kochającej rodziny, a jak wiadomo – kot w dom, Bóg w dom.
Komentarze
0