Zanim został znanym artystą, wykonywał wiele bardzo różnych zawodów. Był malarzem szyldów, kierowcą autobusu, stolarzem, projektantem mody, muzykiem, a nawet treserem zwierząt. Szerszą popularność zdobył serią obrazów ukazujących Drosie, jego kochankę. Kilka z nich, a także inne prace Richarda Onyango, zobaczymy na wystawie zatytułowanej „Kangalika”, która w czwartek, 6 czerwca, zostanie otwarta w Trafostacji Sztuki.
Fotograficzna pamięć do szczegółów
– Gdy byłem małym chłopcem, zafascynowały mnie maszyny, które coraz częściej pojawiały się na drogach Kenii. To były ciężarówki, motory i autobusy Matatu. Na niebie widziałem samoloty, np. Boeinga 747... Chciałem zachować jakoś wszystkie te widoki i wrażenia. Aparaty były jednak wtedy w moim kraju bardzo drogie i praktycznie nieosiągalne, pozostawały mi więc tylko papier i kredki. Ktoś powiedział mi, że mam fotograficzną pamięć i powinienem to wykorzystać. Dlatego rejestrowałem to, co widziałem, właśnie poprzez rysunek, później malarstwo. Kangalika to nazwa pierwszego autobusu, który narysowałem – mówi Onyango.
Uwierzyłem, że moja sztuka ma wartość
Od ponad trzech dekad jest wystawiany na ważnych przeglądach sztuki na świecie i obecny w znaczących światowych kolekcjach.
– Pierwsza międzynarodowa prezentacja moich prac to był 1992 rok i ekspozycja Fondazione Mudima w Mediolanie. Zanim jednak do niej doszło, podejmowałem się różnych zajęć. Mój ojciec nie akceptował mojej pasji artystycznej. Twierdził, że to strata czasu. Ja jednak uparłem się, choć miewałem też chwile zwątpienia, np. w sytuacji, kiedy wręcz nie miałem środków do życia. Na szczęście moimi pracami zainteresowali się ludzie w Europie i doprowadzili do pierwszej prezentacji poza Afryką. Wcześniej pokazywałem swoje prace w Malindi w Kenii. Pamiętam, jak po otwarciu tej wystawy we Włoszech wiele osób podchodziło do mnie z gratulacjami, pytaniami, zapraszano mnie na spotkania i uroczyste kolacje. Wtedy uwierzyłem naprawdę, że moja sztuka jest wartościowa i przemawia do ludzi – opowiada artysta.
Wyobrażona przyszłość i celebryci
Tematem wielu prac Onyango jest wyobrażona przyszłość położonego na wyspie zabytkowego kenijskiego miasta Lamu, prawie całkowicie pozbawionego ruchu zmotoryzowanego.
– Cała przestrzeń wyspy jest tak zabudowana, że ulice są bardzo wąskie. Tutaj tylko komendant policji ma samochód, więc moja wizja jest futurystyczna – mówi artysta.
Na obrazie Onyango widzimy dużą liczbę ekscentrycznie wyglądających samochodów, oldtimerów, które utknęły w korkach na wielopasmowych drogach i nowych monumentalnych mostach. Inne tematy, które podejmuje, to... celebryci. Na jego obrazach można zobaczyć księżnę Dianę, Michaela Jacksona czy Baracka Obamę.
– Kiedyś myślałem, że Jackson Five to... jakaś marka odzieży. Tak naprawdę dopiero po tym, jak Michael Jackson zmarł, zacząłem bardziej interesować się jego muzyką, a on sam stał się dla mnie ważny. Księżna Diana zaś wręcz dotknęła mego serca. Uważam, że to postać niezwykła. Jej działania prospołeczne, empatia, podróże do biednych krajów bardzo mnie poruszyły, więc uwieczniłem ją na obrazie – wyjaśnia Onyango.
Biała kobieta i świat luksusu
Na wystawie można też przeczytać fragmenty autobiograficznego eseju „The Rise & Fall Of Richard Onyango”. Twórca bardzo otwarcie przedstawia w nim swą biografię, chociażby czasy, kiedy był perkusistą w zespole Bahari Boys Jazz Band na kenijskim wybrzeżu. Opisuje też poznanie dużej, białej kobiety Drosie... To był ważny moment jego życia, bo wszedł wtedy do nieznanego mu wcześniej świata – luksusowego i kolorowego. Niestety, jego kochanka zmarła przedwcześnie, była jednak inspiracją serii obrazów, na których artysta w naturalistyczny sposób ukazał ją samą i sceny z ich wspólnego życia.
Pierwszy raz w Polsce
Istotnym uzupełnieniem ekspozycji jest też film Łukasza Jastrubczaka „Kangalika – short story of Richard Onyango”. Reżyser odwiedził artystę w jego rodzinnym kraju i pokazał m.in. jego wielką pasję motoryzacyjną. Onyango kolekcjonuje stare unikatowe samochody (zwłaszcza modele Volkswagena i Land Rovery), przetwarza je w nowe obiekty, które kiedyś wraz ze swoją kolekcją sztuki planuje przekształcić w muzeum.
– To ten film sprawił, że jestem teraz w Szczecinie. Ja już nie planowałem żadnych nowych wystaw, bo przez długi czas wciąż latałem z Afryki do Europy i Ameryki ze swoimi pracami i już jestem trochę znużony tymi trasami. Łukasz namówił mnie jednak, bym zrobił prezentację w Polsce, bo tu jeszcze nie byłem. Powiedział, że jeżeli chciałbym stworzyć jeszcze jedną, ostatnią wystawę, to Szczecin będzie najlepszym miejscem. Cieszę się, że tak to się potoczyło – podsumowuje Onyango.
Na wystawie zobaczymy obrazy z różnych okresów twórczości artysty. Dzięki temu zaobserwujemy, jak zmieniała się przez lata jego sztuka. Część prac została przemalowana przez Onyango specjalnie na prezentację w Polsce i teraz ukazuje jego aktualny punkt widzenia. Wystawę, która zostanie otwarta 6 czerwca, o godz. 19.00, przygotował zespół kuratorski: Marlena Chybowska-Butler, Łukasz Jastrubczak oraz Stanisław Ruksza. Co istotne, ekspozycja jest zapowiedzią przyszłej, dużej transdyscyplinarnej wystawy o afrofuturyzmie na świecie, współorganizowanej przez TRAFO Trafostację Sztuki w Szczecinie i Muzeum Narodowe w Szczecinie.
Komentarze
10