To niewątpliwie jeden z najbardziej znanych szczecińskich malarzy. Wystawa „Wyobraź sobie” została zorganizowana z okazji 40-lecia jego twórczości przez Open Gallery Moniki Krupowicz oraz Filharmonię w Szczecinie, ponieważ Galeria Poziom 4. w tej instytucji, to chyba najlepsze miejsce do prezentacji dokonań Jarosława Eysymonta. Na wernisaż (3 sierpnia) dotarło bardzo wielu gości, w tym przedstawiciele rady miasta, artyści i koneserzy sztuki.
Szczecin odrealniony
– Choć Szczecin pozornie wydaje się być na tych obrazach realny, to w mojej interpretacji jest jednak mocno odrealniony, metaforyczny. Autor konstruuje własną opowieść o tym mieście – mówiła Monika Krupowicz, kurator wystawy podczas środowego wernisażu „Wyobraź sobie”.
Jarosław Eysymont urodził się w 1956 r. w Szczecinie. Studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu, dyplom w dziedzinie malarstwa uzyskał w pracowni Jerzego Kałuckiego. Jego prace znajdują się w wielu galeriach i państwowych instytucjach kulturalnych, a także w prywatnych kolekcjach. Te, które można zobaczyć na aktualnej wystawie, to malarskie odzwierciedlenia miejskiej architektury (choćby szczecińskiej Wenecji) z indywidualnej, autorskiej perspektywy. Dlatego widzimy znane miejsca i ulice w odmiennej, czasem zaskakującej formie. Eysymont posługuje się techniką kolażu, używa komiksowych kadrów, ale także nawiązuje do tradycji kolorystów poprzednich generacji.
Martwa natura i Hermann Hesse
– Czterdzieści lat minęło jak jeden dzień… Moje prace to takie osobiste spojrzenie na miasto, które zawsze było dla mnie bardzo ważne. Efekt połączenia obserwacji z wyobraźnią – wyjaśniał artysta, odnosząc się do tytułu całej wystawy.
Na ekspozycji prezentowanej w Galerii Poziom 4. w szczecińskiej Filharmonii zgromadzono prace z różnych lat. Jedną z najstarszych jest „Martwa natura” z 1984 roku, a najświeższe to m.in. „Zapomniany Hermann Hesse”, „Nikt się nie ukryje”, „Koło zamachowe” czy „Niewesołe miasteczko”. Niektórym z tych najnowszych obrazów tytuły nadał pisarz Krzysztof Niewrzęda, który jest też autorem komentarza, zamieszczonego w katalogu wystawy.
Tego samego wieczoru, w filharmonijnej Galerii przy Cerkwi, otwarto także ekspozycję „Kamienica w lesie”, ukazującą zdjęcia szczecińskich kamienic autorstwa Moniki Szymanik. Są to m.in. fotografie przedstawiające architekturę ulic Żupańskiego i Wojciecha, korespondujące niejako z obrazami jubilata na czwartym poziomie.
Muzyczny komentarz Czesława Mozila
W drugiej części wydarzenia w holu Filharmonii wystąpił Czesław Mozil, artysta bardzo zaprzyjaźniony z Jarosławem Eysymontem.
– Przyjeżdżałem kiedyś do Szczecina, do Jarka i Marysi, jako chłopak na wakacje i bardzo się cieszę, że mogę dziś tutaj wystąpić, bo ostatni raz muzykowałem na wernisażu jego prac 10 lat temu – powiedział muzyk, który wykonał kilka swoich kompozycji, śpiewając i grając na akordeonie oraz klawiszach.
Usłyszeliśmy m.in. „Ucieczkę z wesołego miasteczka”, „W sam raz” czy wieńczący całość utwór „Z miłości”. To był nietypowy recital, bo Mozil znany jest z tego, że dużo mówi w czasie swoich występów i komentuje rzeczywistość, anegdotycznie przywołując zdarzenia ze swojego życia prywatnego. Tak też było tym razem.
Wystawę można oglądać do 15 września.
Komentarze
0