Ma około 230 lat, przetrwał naloty wojenne, a także budowę najważniejszej drogi w mieście. Mowa o „Mateuszu”, którego mieszkańcy mijają przy zjeździe z Trasy Zamkowej do centrum Szczecina. Z pomnikowym platanem wiąże się również legenda, która budzi wielkie zainteresowanie turystów.
Wiek „Mateusza” określany jest na około 230 lat. To znaczy, że pamięta czasy, kiedy Brama Królewska była częścią systemu pruskich fortyfikacji Szczecina, a będąc „czterdziestolatkiem” doczekał się w sąsiedztwie reprezentacyjnego budynku Teatru Miejskiego według projektu Carla Ferdinanda Langhansa.
Pomnikowy platan przetrwał naloty wojenne, przez które zniknęła większość zabudowań, a także wielką budowę Trasy Zamkowej, która na zawsze zmieniła wygląd tej części Starego Miasta.
„Niechby stał się jakiś cud”
Z „Mateuszem” związana jest również jedna z miejskich legend. Jej historia ma miejsce w czasach, gdy mieszkańcy Szczecina żywo pamiętali tragiczne wydarzenia wojny trzydziestoletniej.
Legenda opowiada o nastoletnim Mateuszu ze wsi Grabowo (dzisiejsze osiedle Grabowo – red.). Pewnego dnia, doglądając inwentarza, zauważył zbliżające się od północy wojska brandenburskie. Ostrzegł matkę, żeby się skryła, a sam czym prędzej pobiegł w stronę miasta, aby uprzedzić mieszkańców szwedzkiego wówczas Szczecina o niebezpieczeństwie.
„Jeden z jeźdźców brandenburskich, odłączywszy się od oddziału, zaczął go ścigać. Mateusz minął już pierwszy pas umocnień, który z powodu budowy nie był jeszcze obsadzony przez wojsko – i biegł dalej w kierunku kościoła św. Piotra i Pawła. Czuł już na plecach koński oddech. „Niechby stał się jakiś cud” – myślał zadyszany.
I stała się rzecz dziwna. Nagle stanął w miejscu jak wryty nie mogąc zrobić ani jednego kroku. Poczuł jak nogi wrastają mu w ziemię, a ramiona zamieniają się w rozłożysty platan. Koń z jeźdźcem w oka mgnieniu przeobraził się w olbrzymi głaz. W tej samej chwili zerwał się wiatr. Szum platana dał się słyszeć na murach obronnych. Szwedzcy obrońcy zwrócili wzrok w kierunku wyrosłego nagle drzewa, a za nim dostrzegli nadchodzącą armię nieprzyjacielską. Podnieśli alarm” – czytamy na stronie „Szczecin Pomorze”.
„Wszyscy z fascynacją przyjmują opowieści o nim”
Jak przyznaje miejski przewodnik Tomasz Wieczorek, opowieści o platanie „Mateuszu” interesują zarówno młodszych, jak i starszych turystów.
– Budzi wielkie zainteresowanie. Wszyscy z fascynacją przyjmują opowieści o nim. Szczególnie dzięki tej wspaniałej legendzie, która świetnie łączy wątek edukacji historycznej z nutką baśni – dodaje.
Co ciekawe, pomnikowy „Mateusz” często bywa mylony z dębem. – To prawdopodobnie z racji jego bardzo imponującego i dostojnego wyglądu. Stojąca w jego sąsiedztwie pompa także jest pamiątką po zupełnie innym wyglądzie tego miejsca w centrum Szczecina – dodaje Tomasz Wieczorek.
Najstarszy mieszkaniec Szczecina
Status pomnika przyrody „Mateusz” otrzymał w 1968 roku. Decyzja Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej prawdopodobnie uchroniła wiekowy platan podczas wielkiej budowy Trasy Zamkowej, która rozpoczęła się dziesięć lat później.
Obecnie opiekę nad drzewem sprawuje miasto Szczecin. – Pielęgnacja polega na prowadzeniu cięcia na tak zwane krótkopędy w celu ograniczenia rozwoju antraknozy. Cięcia prowadzone są w okresie zimowym na wszystkich pomnikowych platanach w mieście. Inne zabiegi wykonywane są zależnie od bieżącego stanu zdrowotnego drzewa – informuje Paulina Łątka z biura prasowego szczecińskiego magistratu.
„Mateusz” bez wątpienia może być nazywany najstarszym mieszkańcem szczecińskiego Starego Miasta. Jednak tytuł „najstarszego w Polsce” należy do innego platana. Drzewa te żyją przeciętnie 200-400 lat, a tym najbardziej wiekowym jest chojeński „Olbrzym”. Jego wiek szacuje się na około 300 lat, a obwód pnia przekracza 10 metrów.
Niestety, szczeciński pomnik przyrody od wielu lat jest w średnim stanie zdrowotnym. Jego południowa część korony zamiera i aby zabezpieczyć zamierający konar, „Mateusz” musi być wspierany podporami.
Komentarze
15