Kotwice w przestrzeni miejskiej obecne są od lat. Znajdziemy je m.in. przy Urzędzie Morskim, Szkole Podstawowej nr 56, nieczynnej fontannie przy placu Tobruckim, nieopodal placu Solidarności, na Polanie Sportowej.
– Jest ich całkiem sporo, doliczyłem się 80 sztuk. Były stawiane w różnych miejscach, a zaczęło się w 1955 roku od kotwicy, która jest koło Urzędu Morskiego. Jest wyjątkowa nie tylko w skali Szczecina, ale i kraju – mówi Wiesław Seidler, emerytowany nauczyciel akademicki PSM i WSM, pomysłodawca i wieloletni Koordynator Szczecińskiego Programu Edukacji Morskiej oraz projektu „Szczecińskie Kotwice”.
„Ukłon w stronę Szczecina jako miasta portowego”
Jak jednak zwraca uwagę Marcin Raubo, „morska i stoczniowa tożsamość miasta zaczyna ginąć”. Stąd pomysł, aby „Szczecińskie Kotwice” wprowadzić w życie.
– Jako środowisko żeglarskie uważamy, że to projekt o skali tożsamościowej dla Szczecina. Mamy pewne braki w świadomości reszty mieszkańców Polski na temat tego, czym jest Szczecin, kim są jego mieszkańcy. A kotwica nabiera tutaj szczególnego znaczenia. To nie tylko element związany z historią, ale i tożsamością mieszkańców – argumentuje prezes ZOZŻ i komandor Yacht Klubu Polski Szczecin.
Jak tłumaczy, wyeksponowanie kotwic w przestrzeni miejskiej mogłoby podkreślić portowy charakter Szczecina. – Zawsze był, jest i będzie silnie związany z morzem, tradycjami żeglarskimi i portowymi. A kotwica nabiera tutaj szczególnego znaczenia – dodaje.
12 kotwic z toru wodnego czeka na zagospodarowanie
Pomysłodawcom projektu zależy nie tylko na odnowieniu tych kotwic, które już stoją w mieście, ale i dołożeniu nowych.
– W czasie pogłębiania toru wodnego Świnoujście-Szczecin wydobyliśmy ponad 100 ton zabytków, wśród których było kilkadziesiąt kotwic. Część z nich znajdziemy w Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu, które jako jedyne ma skansen morski. Ale mamy jeszcze 12 kotwic, które są wolne do zagospodarowania. Każda z nich ma wykonaną kartę obiektu – mówi dyrektor Urzędu Morskiego w Szczecinie Wojciech Zdanowicz.
– Kotwice w naszym mieście są czymś naturalnym. Wędrując od jednej do drugiej można tak ułożyć szlak, że zobaczymy inne, ciekawe miejsca w Szczecinie. Powinniśmy wykorzystać ten morski charakter, a obecnie nie mamy nośnego hasła, projektu, który mógłby przyciągać do Szczecina – uważa Magdalena Seidler-Kumor.
„W wielu przypadkach są zapomniane, zlały się z miejskim krajobrazem”
Projekt „Szczecińskie Kotwice” spodobał się radnym z Komisji ds. Gospodarki Morskiej, Rozwoju i Promocji.
– Ten projekt nie będzie czymś, co odmieni los Szczecina, ale to bardzo dobry pomysł. W wielu przypadkach te kotwice są zapomniane, zlały się z miejskim krajobrazem, co nie jest dla nich dobre. Warto nie tylko je odrestaurować, ale zrobić z nich atrakcje turystyczne – komentuje Przemysław Słowik.
– Powinniśmy się spieszyć, ponieważ znając entuzjazm dyrektora Aleksandra Ostasza, to za chwilę je wykorzysta. Koszty nie będą zbyt duże – uważa Dariusz Smoliński.
– Brakuje nam symboli portowego Szczecina. Zacznijmy ten projekt – dodaje Krzysztof Romianowski.
„Tych ludzi było bardzo wiele, a poszli w zapomnienie”
– Mamy unikatową możliwość zrobienia czegoś wyjątkowego dla upamiętnienia branży morskiej w Szczecinie. Z chęcią pomogę. Warto spróbować zrobić inwentaryzację tych kotwic, które ma pan Seidler. Każdą z nich zadedykowałbym konkretnej osobie związanej z branżą morską w Szczecinie. Tych ludzi było bardzo wiele, a poszli w zapomnienie – dodaje Aleksander Ostasz, dyrektor Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu.
Jak jednak zwraca uwagę prezes spółki Żegluga Szczecińska Turystyka Wydarzenia Ireneusz Nowak, bez odpowiedniej promocji projekt może się nie ponieść.
– Próbowaliśmy z Wiesławem Seidlerem zorganizować spacery szlakiem kotwic. One są rozsiane na zbyt dużym obszarze, taki spacer trwa zbyt długo, potrzebne jest wsparcie historyczne. Musimy się zastanowić nad sposobem promocji tych kotwic. Jak wynieść je do góry, aby były atrakcyjne dla młodego pokolenia
Obecnie po stronie pomysłodawców projektu leży przygotowanie kosztorysu.
Komentarze