W Puszczy Bukowej można odnaleźć kamienie z wyrytym krzyżem i rokiem 1773. Od dawna trwały dyskusje, w jakim celu ustawiono je w linii w środku lasu. – Odpowiedź na nasuwające się pytania odnajdziemy w szczecińskim Archiwum Państwowym, w aktach dotyczących miejscowości Friedensburg, czyli współczesnego osiedla Widok we wschodniej części Podjuch – mówi Jakub Olszewski, który opisał swoje poszukiwania na facebookowym profilu Podejuch-Stare Podjuchy (https://www.facebook.com/Podejuch).

Jedenaście wspomnianych kamieni znajduje się między Przełęczą Trzech Braci a Podjuchami. Współcześnie nazwano je „morowcami”. Doszukiwano się bowiem, że wyryto na nich krzyże lotaryńskie - karawaki, którym przypisywano moc ochronną przed zarazami.

– Według tej teorii kamienie miały informować o zasięgu jakiejś bliżej niesprecyzowanej zarazy, „morowego powietrza” – dżumy, cholery czy czarnej ospy. Jednocześnie zapewniając mieszkańcom okolicznych wsi i miast rodzaj swoistej „magicznej” bariery przed zarazą nadchodzącą z zewnątrz – opowiada Jakub Olszewski, pasjonat lokalnej historii.

Historycy uważają, że to oznaczenie granicy. Tylko jakiej?

Hipoteza z zarazami została odrzucona przez historyków, gdyż w tym czasie nie było żadnych epidemii w okolicy. Ważną wskazówką okazał się natomiast rok 1773 – wtedy bowiem przeprowadzono reformę administracyjną w Prusach. Założono więc, że kamienie wyznaczały granicę między ziemiami gryfińskimi i szczecińskimi.

Teraz okazuje się jednak, że była to nieco inna granica. Nowe światło rzuciły dokumenty odnalezione przez Jakuba Olszewskiego w Archiwum Państwowym w Szczecinie.

– Znajdziemy w nich „szkic geometryczny” (Geometrischer Grundris), którego autorem był dyrektor budowlany, Johann Wilhelm Haase, sporządzony na podstawie pomiarów i naniesionych poprawek, wykonanych w dniach 10 i 11 lipca 1772 roku – relacjonuje autor książek o historii Podjuch.

„Szkic geometryczny” odnaleziony w Archiwum Państwowym w Szczecinie/fot. Jakub Olszewski

To nie karawaka, tylko znak klasztornej zwierzchności

Szkic ustalał w pobliżu Podjuch, Klucza i Żydowiec „granicę drzewną” pomiędzy ziemiami należącymi do królewskiej kamery państwowej a włościami Fundacji im. Klasztoru św. Jana w Szczecinie. Zaznaczone są na nim istniejące wówczas punkty graniczne, w tym dwa kamienie, jeden z krzyżem opisanym jako „znak klasztorny” i rokiem 1674.

– Krzyż okazał się być „znakiem” klasztornej zwierzchności nad konkretnym obszarem lasu, nie zaś krzyżem lotaryńskim, bądź którąś z jego odmian o szczególnym znaczeniu – tłumaczy Jakub Olszewski.

Z dokumentu można też wyciągnąć wniosek, że granica, którą wyznaczyły ustawione później kamienie nie odgradzała ziem szczecińskich i gryfińskich, tylko klasztorne i państwowe.

– Natomiast rok wyryty na kamieniach – 1773 – dobrze wpisuje się w czas powstania dokumentu, określającego ponownie „granicę drzewną” pomiędzy zainteresowanymi stronami – mówi Jakub Olszewski.

Policja znalazła skradzionego „morowca”

Jedenaście takich kamieni przetrwało do czasów współczesnych. Jeden został skradziony, ale później odnaleziony i ustawiony z powrotem na swoim miejscu przez dr. Marka Łuczaka. Obok każdego „morowca” wkopano granitowy słupek, na którym odwzorowano znaki wyryte na sąsiednim kamieniu.