Czy warto wybrać się do stolicy Niemiec na grzane wino i prażone migdały? W ostatnią sobotę sprawdziłam to na własnej skórze.
Zasada nr 1 – weekendom mówimy nie!
Nieświadomie już na samym wstępie zrobiłam błąd i zdecydowałam się odbyć sobotnią wyprawę pociągiem. Szybko okazało się, że za sukces należy sobie poczytywać nie znalezienie miejsca siedzącego, ale dostanie się do wnętrza pociągu. Przedświąteczny Berlin to ulubione miejsce wycieczek grup szkolnych i studenckich, które szczelnie wypełniają dwa maleńkie wagoniki. Ściśnięci jak sardynki, w grubych, puchowych kurtkach, podróżni duszą się, gotują, pocą, tłoczą, cisną się i przepychają, często mając przy tym doskonały ubaw, jednak co wrażliwsi będą mieli dosyć wrażeń jeszcze przed dotarciem do celu. A przecież ciasnota w pociągu to dopiero początek!
Zasada nr 2 – zastanów się, na który jarmark chcesz się wybrać
Postanowiłam przetestować trzy miejsca, a pierwszy w planie był Gendarmenmarkt, gdzie wstęp jest płatny i wynosi 1 euro od osoby. Tutejszy jarmark jest w bardziej staroświeckim stylu niż pozostałe, ceny są też nieco wyższe. Lekko snobistyczną atmosferę podkręcał występ wokalistki melancholijnie wyśpiewującej znane utwory. Restauracje wystawiły w namiotach swoje pięknie nakryte stoliki. Wszędzie pachniało wspaniale – a to francuskim serem, a to aromatycznymi wędlinami, a to tradycyjną niemiecką kiełbasą, a świąteczny kubek grzanego wina w ręku (ok. 2,50 euro) to rekwizyt obowiązkowy. Niestety, jeśli ktoś nie zamierza znikać we wnętrzu restauracyjnego namiotu, nie ma co liczyć na miejsce siedzące, co jest szczególnie kluczowe po dwóch godzinach przestanych w pociągu. A na co warto zwrócić uwagę? Na znakomite salami, jakie można tu dostać, a także specjał z Neuburga – Rahmbrot, pyszne placki prosto z pieca, po które zawsze ustawia się długa kolejka.
Zasada nr 3 – uwaga na ceny!
Drugim punktem na mojej trasie były okolice dworca Zoologische Garten. Za wejście na tutejszy Weihnachtsmarkt nie jest pobierana opłata, a kramiki są porozstawiane z większą swobodą, co przekłada się na łatwiejsze przepływanie tłumu gości pomiędzy nimi. Ceny trudno nazwać niskimi i trzeba uzbroić się w zapas gotówki, by napić się i najeść do syta, ale półmetrową Bratwurst z bułką można dostać tutaj za 3,50 euro. Jednak gdy kiesa świeci pustkami, po kiełbaskę warto udać się na Alexanderplatz, gdzie u ulicznego sprzedawcy kosztuje 1,20 euro. Dla porównania, na Gendarmenmarkt taka sama kanapka jest serwowana w cenie 3 euro!
Zasada nr 4 – nie daj się zgnieść
Alexanderplatz z wieżą telewizyjną i czerwonym ratuszem to jedno z najruchliwszych berlińskich miejsc. A szczególnie w grudniu. To tutaj odbywa się najpopularniejszy z jarmarków, na który ściągają rzesze turystów. Już z daleka mruga światełkami ogromny diabelski młyn, wabiąc zziębniętych przechodniów wizją kubka rozgrzewającego wina i zapachem prażonych migdałów. Przepchnięcie się w szybkim tempie z punktu A do punktu B jest absolutnie niemożliwe. Przestrzeń pomiędzy kramami jest wypełniona w stu procentach ludzką ciżbą. Trzeba dodatkowo uważać, by nie wpaść na kogoś z gorącym trunkiem w ręku, nie stratować dzieci przemykających pod nogami i nie stać się ofiarą kieszonkowców, dla których jest to wymarzone miejsce na łowy.
Mimo trudności z poruszaniem, wrażenia są bardzo ciepłe i świąteczne. Snujący się w tłumie Mikołaj wsiada w zawieszone na linach sanie tryskające iskrami i mknie po niebie. Łyżwiarze suną po lodowisku urządzonym na fontannie z Neptunem w takt „All I want for Christmas is you”. Pachnie grzańcem i prażonymi orzechami (pycha!), a ludzie uśmiechają się do siebie. Niemcy kochają swoje jarmarki i zarażają tym innych. Mnie także się udzieliło.
A powrót do domu...?
Powrót, niestety, nie różni się niczym od podróży w kierunku Berlina. Może tylko tym, że jest jeszcze trudniejszy i bardziej ciasny, gdyż każdy tacha ze sobą torby przysmaków, które zapełniają tak potrzebne milimetry wolnej przestrzeni. Niedostatecznie szybkim może nawet nie udać się wsiąść! Ale taki już urok sobotnich wycieczek. Jeśli możecie sobie na to pozwolić, wybierzcie na tę wyprawę inny dzień tygodnia lub zrezygnujcie z jazdy pociągiem, ale nie dajcie się odstraszyć i pojedźcie zakosztować jarmarcznej atmosfery. Warto.
Komentarze
0