– Czujemy się traktowani jak złodzieje – mówi właścicielka kawiarni Fanaberia, Barbara Milewska. – Biznes na Deptaku Bogusława prowadzę już 16 lat, przeżyłam wszystkie spółki i zmiany prezesów. Bywało różnie. Ale to, jak teraz traktuje nas TBS, jest okropne. – Tutaj należy zwrócić uwagę na zachowanie Pani Gosi z TBS-u. Na jej znieczulicę, ton, jakim się do mnie zwracała i sposób potraktowania mnie – o swoich odczuciach opowiada Jennifer Wagner, właścicielka lokalu gastronomicznego O Jenny. – Nie rozumiała prostej rzeczy, że jeśli nie otworzę ogródka, to nie będę mogła pracować i osiągać dochodu. Ja nie chciałam ryby. Chciałam wędkę. A Pani Gosia w prosty sposób mogła mi ją dać.
Ogródki nadzieją na normalność
Na początku marca biznes gastronomiczny w całej Polsce stanął. Część restauratorów walczy o byt, oferując dania na wynos. Są to jednak działania doraźne, które nie przynoszą zysków. – Świadczymy usługi na wynos, ale to właściwie tylko teoria – wyjaśnia Wagner. – O ile w Paladinie [lokal, którego właścicielką jest także Wagner – przyp. red.] ze względu na dobrą lokalizację wpada czasem jakieś zamówienie, o tyle na deptaku nic. Tam wszystko jest wymarłe. Zrobiłam aplikację do zamówień, promuję posty, ale to niewiele daje. Utrzymuję działalność lokali tylko ze względu na ludzi. Nie mogę zostawić moich pracowników bez środków do życia.
– W całym kwietniu wpływy do kasy za sprzedaży na wynos kawy, herbaty i ciast wynosiły 466 zł – mówi z kolei Milewska.
W związku z kwarantanną wiele osób jest na postojowym, nie pracuje wcale lub zostało zwolnionych. Spadek zainteresowania zakupem gotowego jedzenia nie dziwi. Kryzys się pogłębia. Nadzieją na wyjście z długów dla gastronomii jest otwarcie ogródków letnich. Aby móc to zrobić, najemcy muszą złożyć wniosek do TBS o dzierżawę. Taki wniosek złożyła Jennifer Wagner, licząc na jego szybkie rozpatrzenie.
Urzędnicza niechęć?
– 31 marca wysłałam wniosek do TBS o obniżenie czynszu. Wszystko przemyślałam, zastanowiłam się – tłumaczy Wagner. – Uważam, że zaproponowałam naprawdę sensowne i godne rozwiązanie. Nie chciałam całkowitego zwolnienia. Rozumiem, że TBS też potrzebuje pieniędzy. O odpowiedzi na pismo Pani Jennifer dowiedziała się telefonicznie od pracowniczki TBS. – Pani Gosia powiedziała mi, że opłaty za czynsz zostały odroczone do 30 czerwca.
Cały przebieg konwersacji Wagner opisała w poście na Facebooku. Poniżej zamieszczamy jego część.
– Nie jestem człowiekiem roszczeniowym, jednak od takiej jednostki jak TBS spodziewałam się zupełnie czegoś innego – komentuje Wagner. – Gdyby normalnie powiedziała, że muszę to spłacić, to zapożyczyłabym się jeszcze bardziej, spłaciła dług i otworzyła ten ogródek, żeby moi ludzie mieli pracę. Ona potraktowała mnie jak złodzieja.
Podobne doświadczenia opisuje nam właścicielka Fanaberii, Barbara Milewska. – Gdy zadzwoniłam do TBS-u, by się zapytać o to, jak w tym roku będzie wyglądać sprawa dzierżawy ogródków, dowiedziałam się, że prawdopodobnie cena za m² wzrośnie. A przecież to nie będzie normalna oferta. Stolików będzie mniej, chętnych na nie również. Ludzie będą się bać – opowiada Milewska. – Chodzi o to, żeby tymi stolikami pokazać, że jesteśmy, że działamy, że jesteśmy dla klientów.
Pani Barbara dowiedziała się że wnioski należy składać w normalnym trybie. Będą one rozpatrywane kilka tygodni. – Rząd zezwala na obsługę w ogródkach, lecz my zgody na dzierżawy dostaniemy w czerwcu – mówi z goryczą Milewska. – W Zielonej Górze najemca wydzierżawił ogródek za 1 zł za m² z możliwością natychmiastowego wystawienia. Byle tylko zacząć działać i utrzymać nasze biznesy często stanowiące dorobek życia.
Długi z krótkim terminem spłaty
W Poznaniu Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych pozwala na opłacenie czynszu z kaucji wpłaconej przez najemcę. Później przez rok trzeba to odrobić. W Szczecinie nie ma na razie żadnej procedury, która ma pomóc przedsiębiorcom.
– Odraczanie czynszów o dwa miesiące to też kompletna pomyłka, bo niby jak wygenerować zysk, gdy pandemia wciąż trwa. Najbardziej skuteczne byłoby czasowe obniżenie czynszów, ewentualnie odroczenie ich, ale do końca roku, z rozłożeniem płatności na dogodne raty – komentuje Bartosz Stanny, właściciel kawiarni Kolory. – Dzwoniliśmy do ZBiLK-u i jedyne, co pani była w stanie nam powiedzieć, to że nasz wniosek przyszedł i został mu nadany numer. Nie wiedziała, jaka jest polityka miasta w temacie obniżek czynszów, nie wiedziała, czy nasz wniosek w ogóle będzie rozpatrzony ani nie potrafiła powiedzieć, kiedy. A faktury wciąż są nam wysyłane.
Stanny wyjaśnia jak, jego zdaniem powinna wyglądać idealna współpraca z urzędnikiem. – Często wydaje się, że toczy się jakaś niezrozumiała wojna „urzędnik vs petent”, gdzie powinno być zupełnie inaczej: „urzędnik wraz z petentem vs przepisy”, czyli wspólne odnajdywanie dróg przez gąszcz niezrozumiałych i często nieżyciowych przepisów.
Na ten moment szczecińskie lokale muszą w nieco ponad miesiąc odrobić straty i spłacić zadłużenie. – Skąd my weźmiemy te pieniądze, skoro jest jak jest? – pyta retorycznie Milewska. – To nie jest żadna pomoc, to jest stryczek na szyje.
O komentarze poprosiliśmy rzecznika TBS-u oraz ZBiLK-u. Opublikujemy je, gdy tylko wpłyną do redakcji.
ZOBACZ ODPOWIEDŹ MIASTA: Nie stawiajmy murów między urzędnikiem a przedsiębiorcą. Miasto odpowiada na zarzuty restauratorów
Komentarze
49